Nie zawsze. Czasem jest sielsko anielsko, a to za sprawą
pewnego szczygła.
Kilka lat temu, wiosną wyciągnęła mnie z domu ptasia awanturka. Na wiśni siedziały dwa kolorowe ptaszki, ba, żeby siedziały, przeskakiwały z gałęzi na gałąź zawzięcie ze sobą dyskutując. Czarne skrzydła z żółtą przepaską, czerwona plama na twarzy, reszta brązowo, beżowo, biała. Takim zestawem
nie pogardziłaby i papuga. Świergotały zapamiętale, po chwili dyskusja przeniosła się na trawę a potem zerwały się i poleciały gdzieś na łąkę. Sprawdziłam w literaturze fachowej i okazało się, że to
szczygły. Zimą często widuję ich stada na łące za rzeczką, jak siedzą na brzozie
lub olsze, jak wyjadają nasiona łopianów i ostów.
Przylatują też
na łąkę domową, na kłujące nasiona gailardii.
Wiosną podczas zalotów uganiają się w gałęziach sosny.
Wiosną podczas zalotów uganiają się w gałęziach sosny.
Trawa po domem wykoszona równiutko, ale już kilka metrów
od domu zostawiona, dla zawiązania nasion i by motyle mogły się w spokoju
rozmnażać a ptaki pożywić. I na taką właśnie wysoką trawę przyleciał sobie
szczygieł rozkoszniaczek, usiadł na cieniutkiej łodydze trawy i wyjadał
nasionka, precyzyjnie ściągając je kłos po kłosie.
Objadłszy jedno źdźbło z
wdziękiem kolibra przelatywał na następne ostrożnie ważąc miejsce lądowania by
łodyżka się nie złamała i by dziobem można było sięgnąć po „konfitury”.
Można by się zastanowić, na co ptakowi nasiona trawy, kiedy
w koło pełno muszek, komarów i innego owadziego drobiazgu. Ano na to, że
szczygły to łuszczaki a te karmią się nasionami. Karmią nimi także swoje młode,
podając im lekko przetrawione nasiona a tylko czasami uzupełniają dietę
mszycami. Trawy pod domem dostatek wiec mam nadzieję, że uda mi się kiedyś
zrobić fajniejsze zdjęcia szczygłów a na razie....
bardzo fajny wpis i świetne zdjęcia! :)
OdpowiedzUsuńczyta się lekko i z przyjemnością.
Dziękuję, jakoś tak się złożyło, że jak na ptaka a szczególnie szczygła był dziwnie spokojny. Może to ojciec karmiący więc stateczniejszy.
UsuńZazdroszczę pięknego, kolorowego sąsiada :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję. To jednak raczej gość od wielkiego święta . W tym roku widziałam je tylko dwa razy.
UsuńZazdroszczę miejsca zamieszkania. Od jakiegoś czasu uganiam się za tą polską papugą, a Pani najzwyczajniej w świecie wychodzi przed dom :). To kolejny sygnał, że czas opuścić miasto.
OdpowiedzUsuńTo bardzo dobry tok myślenia z tym opuszczeniem. 20 minut do miasta a świat całkiem inny. Zresztą z moich obserwacji wynika, że te same ptaki mieszkające w mieście mają zupełnie inne charaktery niż te mieszkające na wsi, że o tych z łąki czy lasu nie wspomnę.
Usuń