Pewnej wiosny na łące przed domem usiadło spore stadko
małych ptaków. Większość z nich miała na głowach szaro niebieskie czapeczki. To
były wracające z zimowisk zięby. Posiedziały chwilę, podjadły, i odleciały.
Myślałam, że w mojej okolicy nie występują.
Kilka lat później gawędziłyśmy z kumpelą Elą na tarasie i Ona wprawnym
okiem wypatrzyła wlatującego i wylatującego z rosnącego koło domu jałowca, kolorowego
ptaszka. To był ten sam jałowiec, w którym zeszłego lata z powodzeniem
gniazdowały makolągwy a wiercącą się ptaszyną był samczyk zięby. Potem zaczęła wylatywać też samiczka a kiedy
po jakimś czasie przestały się pokazywać zajrzałam tam i okazało się, że latały
do gniazda. To było pierwsze ptaki, które uwiły gniazdo w posadzonych przez nas
roślinach. Zięby są podobno mistrzami maskowania i przez to odnoszą ogromne
sukcesy lęgowe. W sukcesie lęgowym moich zięb miały z pewnością udział nasze
psy Czako i Dulka. Wtedy jeszcze młode, chętnie nocowały poza domem i płoszyły
próbujące wchodzić za płot koty czy łasiczki, więc ptaki czuły się bezpieczne. Potem
długo nie widziałam zięb u siebie aż dwa lata temu w styczniu, na gałązce
czarnego bzu przysiadł samczyk.
Potem znowu cały rok nic i pod sam koniec 2013 zjawił się
wraz ze stadem trznadli pod domem.
Pióra w skrzydłach były nieco nadszarpnięte, więc można
przypuszczać, że przeżył napad na przykład krogulca.
Ani wiosną ani latem nie
pokazał się. W lipcu nad Bobrzym Bagnem udało mi się zrobić jedno zdjęcie, ale to całkiem inna zięba.
Za to on od grudnia regularnie przylatuje pod dom.
Karmi się razem z
trznadlami i mazurkami wysypanym ziarnem. Jest o wiele mniej płochliwy niż
reszta ptaków.
Kiedy podchodzę przygląda mi się ciekawie przechylając głowę
i odlatuje dopiero, gdy przekraczam granice 3 metrów.
Podczas gdy samiczka jesienią odlatuje na wakacje do cieplejszych
krajów on zostaje by bronić terytorium, nie boi się nikogo, taki ptasi męski
typ. Przez dziesięć lat jałowce solidnie porosły, więc kiedy pani zięba wróci i
pan zięba przestanie być Fringilla coelebes,
czyli ziębą nieżonatą, może znowu zechcą u mnie zamieszkać, znieść jaja i
wychować młode. Zięby to jedne z najpiękniej śpiewających ptaków. Znają kilka
piosenek a jedną z nich śpiewają, gdy ma padać deszcz. Mam nadzieje, że tego
lata mój samczyk, jak kiedyś siądzie na dębie, nad stawem i przed deszczem będzie
śpiewał, że idzie chłód, huid, huid, huid….