Nie ryczał, nie był ranny tylko poranny i pasł się spokojnie na bagienku za górką.
Jak zwykle rano szłam na jelenie z nadzieją, że tym razem uda się. Postanowiłam od pierwszych metrów być ostrożna. Najpierw mamiły mnie cichutkim dzwonieniem mysikróliki, ale postanowiłam nie ulegać pokusie, bo przecież idę na jelenie, a takie tracenie z oczu celu zawsze się dla mnie źle kończyło. Uszłam może 500 metrów, rzuciłam okiem na bagienko i ... pomyślałam, że krowę zostawili na noc, bo na górce stała cysterna do pojenia a to coś, co majaczyło za drzewami miało białe nogi. Ale nie, nie, nie, nie, to był łoś jak byk. Modliłam sie tylko, żeby mi się przestały ręce trząść i żebym miała wszystkie ustawienia w porządku. Nie miałam o czym się przekonałam po powrocie do domu, dlatego zdjęcia są jakie są. Łoś wcale nie stał jak krowa. Popatrzył, popatrzył, ruszył w górę do drugiego bagienka, obiegł je i ... zdematerializował się. Pewnie wszedł w las, ale kiedy tam dotarłam już go nie było. Ani w lesie, ani na leśnym bagienku, ani u bobrów. Może jutro panie łosiu, zechce się panu przyjść, a najlepiej w sobotę bo jutro mam gości i pełne ręce roboty.
Jak zwykle rano szłam na jelenie z nadzieją, że tym razem uda się. Postanowiłam od pierwszych metrów być ostrożna. Najpierw mamiły mnie cichutkim dzwonieniem mysikróliki, ale postanowiłam nie ulegać pokusie, bo przecież idę na jelenie, a takie tracenie z oczu celu zawsze się dla mnie źle kończyło. Uszłam może 500 metrów, rzuciłam okiem na bagienko i ... pomyślałam, że krowę zostawili na noc, bo na górce stała cysterna do pojenia a to coś, co majaczyło za drzewami miało białe nogi. Ale nie, nie, nie, nie, to był łoś jak byk. Modliłam sie tylko, żeby mi się przestały ręce trząść i żebym miała wszystkie ustawienia w porządku. Nie miałam o czym się przekonałam po powrocie do domu, dlatego zdjęcia są jakie są. Łoś wcale nie stał jak krowa. Popatrzył, popatrzył, ruszył w górę do drugiego bagienka, obiegł je i ... zdematerializował się. Pewnie wszedł w las, ale kiedy tam dotarłam już go nie było. Ani w lesie, ani na leśnym bagienku, ani u bobrów. Może jutro panie łosiu, zechce się panu przyjść, a najlepiej w sobotę bo jutro mam gości i pełne ręce roboty.
No i mam wreszcie wielkiego, pięknego warmińskiego łosia. Czyż Warmia nie jest piękna jak sen?