Marzyłam o tym by je zobaczyć od pamiętnej śnieżnej zimy
2011, kiedy spiętrzyły wody Marunki tak, że na Łosim Rozlewisku, które dzisiaj
jest marnym bagienkiem było prawdziwe jezioro.
Znam cztery miejsca, w których mieszkają. Bobrze Bagno na
górce gdzie są dwa ogromne żeremia, przepust na Marunce z tamą od południowej strony,
nowe bagienko, które mogę nazwać Żurawim Stawem ( a dlaczego to się wkrótce
okaże) z jednym żeremiem i ich najnowsze dzieło, bobrowe jamy przy rowie za
Dużą Kępą.
Chodziłam w te wszystkie miejsca, rano, wieczór, we dnie, ale w nocy
nie i pewnie, dlatego wszystko, co mi się udało zobaczyć to jedno klaśnięcie
ogonem na Marunce i zmykający cień na Bobrzym Bagnie. Dzisiejszy kapryśny,
jeśli chodzi o słońce poranek spowodował, że dopiero po 11 poszłam, na taki
raczej relaksacyjny spacer, co nie znaczy, że bez sprzętu. Pierwsza
niespodzianka trafiła się zaraz za łąkami Marii, na linii siedziały srokosz i
chyba lerka.
Na łąkach za szosą pasła się para żurawi.
Kiedy dotarłam do nowej bobrowej siedziby słońce cudnie
grzało, pod lasem wiatr bawił się suchymi listkami, łudząc oczy, że to ptaki
lecą. Było pięknie! Nagle przykuł moją uwagę ślad rysujący się na wodzie.
Uszy
i policzki zaczęły mi płonąć jak Prosiaczkowi, kiedy nareszcie zobaczył
Krzysiowe niebieskie szelki, gdy ten zdjął kurteczkę.
To był bóbr, płynął z odnogi pod Kępą, minął tamę i dalej w
kierunku małego rowu, po czym za brzózkami wylazł na łąkę i sobie stał. Kto wie,
co by było dalej, gdybym udawała kamień, drzewo, słup, ale ruszyłam w jego
kierunku i boberek wrócił do rowu. Myślałam, że to już koniec, a tu z rowu pod Kępą
wypłynął drugi. Pokręcił się trochę, podpłynął do mnie i powiedział
- Tak marudziłaś i marudziłaś no to masz swoje zdjęcia,
tylko nie mam za dużo czasu, bo tama przecieka i muszę ją uszczelnić.
Odwrócił się podpłynął do tamy, położył się na niej, nie
wiem, nie znam się na bobrzej robocie, ale dość szybko skończył, zanurkował i
to był koniec.
Jak dla mnie i jak na ten pierwszy, tak długo wyczekiwany raz,
starczy. Jeszcze tylko fota bobrowej rzeźby,
jeszcze lecące akurat stado gęsi
i
rzut oka na bobrze gospodarstwo.
Wracałam do domu przez przepust. Bobrów nie było za to na
nagrzanych słońcem stokach wąwoziku kwitły przylaszczki. Piękny dzień!