Może są to nasze rodzime raniuszki, rodzina która uznała, że da radę doczekać
wiosny na swoim własnym terenie lęgowym, a może obce przelotne stado zwabione obfitością pokarmu postanowiło zostać w Marunach . W
okolicy słychać je było już od dawna, ale dopiero kilka dni temu zawitały do zalesionej
żwirowni koło domu i tam nieustannie nawołując, podśpiewując i przeglądając najdrobniejsze zakamarki kory żerują ile
wlezie. Wiadomo, że przed zimą trzeba zdobyć zapas tłuszczu, bo kiedy przyjdzie
czas mrozu i raniuszkowym dzióbkiem nie uda się dostać do ukrytych pod korą
owadzich jaj, będzie głód. Pod koniec każdej jesieni przeglądam ogród by
sprawdzić czy się tam co nie zagnieździło, a ptasie zainteresowanie konkretnym zakątkiem budzi z jednej strony
radość, a z drugiej niepokój bo wiadomo, że one na spacer po gałęziach raczej
nie chodzą. Srebrne świerki, lipa i bukszpan
szczęśliwie przeżyły atak skorupika jabłoniowego miedzy innymi dzięki nienasyconemu apetytowi mysikrólików.
Ciekawa byłam co zwabia raniuszki, że każdego wieczora i poranka przemierzają
dęby, sosny i brzozy, odlatują na chwilę i znów wracają niemal w te same
miejsca. Niestety okazało się, że prócz much, komarów, pająków na dębowych
gałązkach pojawiły się tarczniki. Kiedyś był już z nimi kłopot kiedy dobrały się
do winorośli i jagody kamczackiej i omal ich nie zamęczyły. Wtedy rośliny były
małe i zbierałam tarczniki ręcznie. Tym razem padło na gałązki całkiem już sporych
dębów. Co bym zrobiła bez tych ptasich drobiażdżków, bez sikor, mysikrólików,
bez raniuszków. Są pocieszne, rozkoszne, śliczne, a przy tym niezwykle pożyteczne. Oby zima była dla nich łaskawa.
Chyba tego ptaszka nie widzialam..a jest sliczniutki, zreszta jak wszystkie ptaszki, ale ten troche bardziej, malusienki dziobek i ogonek calkiem dlugi. Niech sobie jedza te Twoje robaczki na drzewach , bedziesz miala ladniejsza przyrode wokol siebie. Troche moga zostawic na poznej, w ten sposob zawsze bede Cie odwiedzac...sciskam serdecznie
OdpowiedzUsuńNa 7 zdjęciu widać to szczególnie, ogon to 1,5 długości ciała. Ciesze się że jedzą, bo te tarczniki to istne paskudztwo. Pozdrawiam!
UsuńUwielbiam raniuszki ponad miarę. Jakoś nigdy nie myślałam o tym, że one też łuseczniki i tarczniki zjadają. Jak tymi małymi dziobkami dają radę podważyć te miseczki, ja miałam problem paznokciem usunąć to z cisu.
OdpowiedzUsuńTeż je uwielbiam. One ich nie zjadają w całości tylko nadziobują łuskę i wybierają jaja jak z gniazda. Co zjedzą to ich, a reszta bez ochrony i tak wyginie. I za to je też uwielbiam:))
UsuńŚliczne i pożyteczne :) Zgadzam się w 100% :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńZazdroszczę i Ty o tym dobrze wiesz!
OdpowiedzUsuńNie zazdrość, przecież masz jednego ładnego:))
UsuńNiby jakiego?!
UsuńA tego tu: http://wojciechgotkiewicz.blogspot.com/2013/12/o-komplikowaniu-rzeczy-prostych.html w dodatku w pięknym towarzystwie:))
Usuń