poniedziałek, 15 października 2018

Babie lato


To taka pora roku która występuje kiedy zechce i trwa tak długo jak zechce pod warunkiem że zechce miedzy wrześniem a październikiem i że wiatr wieje od południowego wschodu. Tak też mówimy o młodych pająkach tkających długachne cieniutkie niteczki służące im do przemieszczanie się na ogromne odległości. Wczoraj takie niteczki unosiły się w południe nad łąką mieniąc się jedwabistym blaskiem. Czy to wieści bliski koniec babiego lata? 
Dzisiaj od rana ptaki szczebiotały jaką piękną mamy jesień, że taka słoneczna, że trochę sucha i, że dobrze by było żeby tak jeszcze ze dwa tygodnie babie lato potrwało. Najgłośniej i najradośniej gawędziło stado szczygłów przelatując z brzozy na dęba i z powrotem. 

Krogulec chytrze namawiał,
- tak, tak będzie ciepło, wszystkie powinniście zostać jak najdłużej, 

patrzcie dopiero kanie zaczynają rosnąć. 

Szczygły zatrzymały się na dłużej na niewielkim ugorze bo akurat miały chęć na łopianowe nasiona, ale i omawiały pewien problem, że łopiany takie suche i jak tak dalej pójdzie to do zimy wiatr wszystko wywieje i nie będzie co jeść. 



Sroka lubiąca mieć wszystko pod kontrolą poleciała na rżysko sprawdzić czy trznadle czasem czego nie wymyślają, 

a trznadle poczciwiny trochę spłoszone niedawną wizytą krogulca pożywiały się przy Maruńskich Łąkach i także gawędziły o pięknym babim lecie.


Kawałek dalej w resztkach żyta sarny wygrzewały grzbiety i zastanawiały się jak długo jeszcze rudości będą w modzie i że właściwie to już można jakieś płowe tużurki na siebie wkładać bo niektóre noce są chłodne. 


Pod domem paszkoty łupiły bujnie w tym roku owocującą winorośl i mówiły, że zima im nie straszna bo w głogowym gaiku zapas owoców jest ogromny i jemioła na brzozie jeszcze nie tknięta, a ciepło jeśli chce może sobie być. 

Za to jer który niespodziewanie pojawił się na daglezji zdenerwowany mówił,
- no nie wiem, nie wiem czy mam zostać, czy lecieć, tyle tu jeszcze do jedzenia, ale cała moja rodzina już poleciała. 


Dzwońce namawiały by został, że one co roku zostają i nie jest źle, 



ale jer miał wątpliwości zwłaszcza, że dzwońce były sporą gromadką, a on sam. 

Nieustająca w żerowaniu w sosnowych gałęziach czubatka włączyła się do dyskusji stwierdzeniem
- jeszcze długo będzie ciepło, mówię ci zostań.

Dylemat jera pogłębiła lecąca właśnie wrona,
- grrad idzie, zawierrucha, grromy, mrróz będzie, mrróz, grad, grromy.

A na to rozbudzony porannym ciepełkiem rusałka admirał szepnął,
- nie tak szybko jak myślisz.

Pewnie, że nie tak szybko bo dopiero w piątek ma być chłodniej i ma padać deszcz, ale póki co cieszę się tym ptasim gadaniem każdego ranka, bo potem przynajmniej na rudzika i jera to już trzeba będzie czekać do wiosny.


8 komentarzy:

  1. Grazynko, ogladam, patrze, szukam, i nie moge dojrzec czubatki, czy jestem tak malo spostrzegawcza?...ale poza tym masz calkiem duzy zbior ptaszkow. bardzo Ci zazdroszcze no i jak zwykle okraszasz zdjecia sympatycznym tekstem..bardzo tak lubie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Czubatka jest na 4 od dołu jest duża, ale stopiła się z otoczeniem i zajęta robakami nie chciał wyjść na słońce:))

      Usuń
  2. Wspaniale się to czyta. Piękne zdjęcia, urzekły mnie najbardziej szczygły. Bardzo lubię babie lato. W tym roku nie mam okazji się nim cieszyć. Ale za to mogę podziwiać u Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Ale co, że u Ciebie pada, bo u nas ziemia przesuszona na pył. W sobotę wkopywaliśmy słupki ogrodzeniowe, to do 70 cm ani kropli wody:)

      Usuń
  3. Cudna jesień nam się przydarza. Słońce złoci okolice, liście się czerwienią. Ach, może ta zapowiadana słota tylko na chwilę wpadnie?
    Piękne te szczygły :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście cudna, dawno takiego stopniowego i długiego wybarwiania liści nie było. A szczygły siadły akurat przed żółtym klonem. Słońca jeszcze trochę ma być ale temperatura max 11 i zimne noce:))

      Usuń
  4. Gdybym uczył, tych bardziej zainteresowanych, przyrody to pokazywałbym im Twoje posty i miałbym z bani, ale akurat takich nie uczę i sam ... tam sam! Z żoną się zachwycam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Wojtek! Jesienią mam to wszystko niemal pod domem więc jest więcej czasu na zwykłe gapienie się, żeby tak jeszcze chciały zadzwonić i powiedzieć gdzie są, ale czasem udaje się trafić:))

      Usuń