Poprzedniej wiosny para rudzików przyleciała pod dom w końcu
kwietnia i dużo wskazywało na to że wybiorą sobie jakieś miejsce w
podświerkowej gęstwie na gniazdo.
Jednak po dwóch dniach gdzieś przepadły i marzenia
o podglądaniu rudzikowego lęgu prysły. Może to i dobrze, bo na co komu nerwy,
czy jaj coś nie ukradnie, czy młode się wylęgną i czy ich potem coś nie porwie.
Lepiej nie wiedzieć, lepiej było patrzeć jakie są urodziwe i jak cudnie się prezentują
na gołych jeszcze gałązkach i w dość już bujnej trawie.
Tej wiosny nie pokazały
się wcale. Za to słychać je było w lasku za siedliskiem Marii i w starodrzewiu
nad krowim stawkiem. Już straciłam nadzieję, na tegoroczne spotkania, bo to
przecież koniec września i przymrozki i pewnie zaraz się rozpada. Jednak jakiś tydzień
temu usłyszałam je przy żwirowni, potem w zaroślach przy studni, w czarnych
bzach nad stawem, coraz bliżej i bliżej. Tak to tak, one zasadzały się na coś
co było blisko domu, ja zasadzałam się na nie. Pierwsze spotkanie oko w oko
odbyło się w malinowym chruśniaku, nagłe, krótkie i dość przestrachliwe,
za to wczoraj
wieczorem… Wczoraj oswoiliśmy się ze sobą na tyle, że ja zainstalowałam się na sztywno
czyli bez ruchu na tarasie, a on nadlatywał to z jednej to z drugiej strony
domu informując przyśpiewką, że się zbliża i żebym nie śmiała drgnąć bo ucieknie.
Celem jego wycieczek była prześlicznej urody naturalna altana utworzona przez pochylone
gałęzie forsycji. Oświetlona przez ostatnie promienie zachodzącego słońca i wysłana
rudymi, żółtymi i czerwonymi listeczkami wabiła rudzika przesmacznymi
chrząszczami, muszkami i nie wiadomo czym jeszcze, bo przylatywał i
przylatywał
i spoglądając oczkiem onyksowym, a ładnym mruczał z zadowoleniem
- Piękny, doprawdy piękny wieczór
Cudny ptaszek! Bardzo lubię rudziki, u mnie w ogrodzie czasem śmignie i tyle go widzę...
OdpowiedzUsuńTo tak jak u mnie, wiosną jeszcze jako tako, ale latem jest prawie niewidoczny, a jesienią nieufny:))
UsuńPiękne zdjęcia! A rudziki w ogóle są cudowne.
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu! To prawda, cudowne:)
UsuńUwielbiam rudziki. Są takie delikatne i takie słodkie. Bardzo ładne zdjęcia, piękne światełko i doskonale oddane środowiska jakie on lubi.
OdpowiedzUsuńOglądałam u Ciebie kilka genialnych zdjęć rudzika:)) On teraz, jesienią najbardziej lubi kupki opadłych liści z ta całą owadzią zawartością.
UsuńJuż kiedyś pisałem, że uganiam się za nimi od lat i figa z makiem:))) To małe coś, to jeden z najładniejszych (przynajmniej dla mnie) polskich ptaków, więc zazdroszczę i światła życzę:))
OdpowiedzUsuńDługo czekałam żeby chciał się pokazać, a jak już przyleciał to zgięta w paragraf miałam małe pole manewru, a przenieść się w inne miejsce bałam, że ucieknie na zawsze. Jeszcze go dopadnę przyszłej wiosny:))
UsuńPrzepiękne zdjęcia rudzika! Piąte to moje ulubione :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Jest niezwykle urokliwy.
UsuńBylam w podrozy i nie skomentowalam jak bardzo lubie rudziki, teraz to robie bo nadrabiam zaleglosci. Wiec lubie rudziki i uwazam je za sliczne i sympatyczne ptaszki. Ta pomaranczowa plamka dodaje im tyle urody, oczka jak koraliki ..zywa zabaweczka. Sciskam serdecznie
OdpowiedzUsuńTak, to prawda są prześliczne i takie... poczciwe, nikomu nie wadzą. Pozdrawiam serdecznie!
Usuń