Od rana czuć było w powietrzu, że to będzie piękny dzień. Szpak siedzący na orzechu włoskim pilnie obserwował okolicę.
Dojrzawszy suche kawałki trawy,
chwycił je w dziób, poleciał na dach i pędem poniósł do gniazda.
Pod stajnią
jakiś mały szary ptaszek, być może makolągwa przeglądał trawę, także w poszukiwaniu
materiałów na gniazdo.
Na rosnącej pod domem lipie przysiadła samiczka dzwońca,
a na niższej
gałązce usiadł samczyk i rozpoczął zaloty. Wyginał się wdzięcznie wyśpiewując
- Zobacz, jaki jestem piękny.
- Popatrz, jaki jestem giętki.
- Spójrz, jakie mam delikatne sianko na
gniazdo.
Jeśli pod domem od rana panuje taki
nastrój, to co może się dziać na łące? Ano nic. Spokój, cisza.
Ktoś buduje
gniazdo w krzakach tarniny, ale nie wiadomo kto.
Woda w Marunce spiętrzona bobrzymi tamami,
jak płynęła tak płynie.
Zakwitł pierwszy kaczeniec.
Piękna ciepła wiosenna nuda. Pora wracać.
I tu nagle niespodzianka. Na piaszczystej drodze leży martwa mysz.
Martwa, bo
nogi ma wyciągnięte na sztywno, ale tak jakoś z lekka porusza się. Ki czort,
myślę sobie. Wzięłam do ręki patyczek i przesunęłam mysz, a tu pod nią dołek, a w
dołku żuk jakiś dziwny,
a na tym żuku pełno jakichś małych żuczków.
Po powrocie
do domu wygooglałam hasło "żółto czarny żuk" i od razu trafiłam, to
był Grabarz - chrząszcz dość pospolity, ale rzadko widywany z powodu trybu życia jaki prowadzi. Jeśli wywęszy taką martwą mysz to sam się nią pożywi zakopując
ją przedtem w ziemi.
Zajmuje mu to kilka godzin. Ale potrafi też zakopać
martwego lisa, tylko że wtedy woła na pomoc kolegów i zajmuje im to kilka dni.
A te małe żuczki to nie jego dzieci, to roztocza, które mu nie szkodzą. Dzięki Grabarzowi,
który umie latać przemieszczają się razem z nim i korzystają z tego, co on
znajdzie. Może to i paskudna robota, ale jakże pożyteczna. Ktoś to robić
musi.
Tak pięknie dzień się zaczął, niech więc
równie pięknie się skończy. Na łące nad stawem, od wschodniej strony, kwitnie podbiał
a na
północnym mocno ocienionym stoku kwitną przylaszczki.
Wiosna na Warmii z każdym dniem pięknieje.
Ptasie kadry bardzo ładne, fajnie Ci się udały : ) ptaki nie były widać płochliwe :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Szpaki i dzwońce to stali bywalcy. Mam cichą nadzieje, że mnie rozpoznają. Makolągwy są pierwszy raz i nie jest z nimi łatwo. Dziękuję za zainteresowanie, miło jest wiedzieć, że to co robię jest ładne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiekne zdjecia ,bajkowo opisane ,bardzo to mile,no i oczywiscie cudownie jest widzic ,ze jest ktos taki jak chrzaszcz Grabarz i co on wyprawia .DZIEKUJE.
OdpowiedzUsuńDziękuję Liluniu.
UsuńWitam Grażynko, wspaniałe zdjęcia i opisy. Widać, że żyjesz tym co robisz. Gratuluję ujęć i czekam na więcej. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Andrzeju, jak mnie tu znalazłeś?
OdpowiedzUsuń