poniedziałek, 18 maja 2015

Przyleciały admirały

Od maja do czerwca składają jaja, z których w połowie lipca rodzi się drugie pokolenie. Ono także składa jaja i we wrześniu rodzi się następne pokolenie, którego prawie wszystkie osobniki odlatują nad Morze Śródziemne, a czasem i do Afryki by tam przeczekać niełaskawą dla nich naszą zimę i w maju wrócić do Polski. To nie ptaki, mamy swoje wędrujące motyle.


Pewnie nie ma osoby pasjonującej się przyroda, która nie widziała filmu o migrujących monarchach, motylach żyjący na północy Stanów Zjednoczonych i w Kanadzie, które jesienią ruszają w podróż i pokonując nawet 4 tys. kilometrów lecą do Kalifornii i Meksyku, by tam przeczekać zimę, a wiosną wrócić na północ. Nasze motyle to należące, podobnie jak monarcha do rodziny rusałkowatych, admirał i osetnik.








Wszystkie zdjęcia admirałów i osetników, jakie zrobiłam do tej pory były robione w lipcu i sierpniu. Są to zdjęcia motyli, które przyszły na świat u nas.  Dopiero ich dzieci, które pojawiały się we wrześniu, leciały na południe i ten oto napotkany w piątek na skraju lasu admirał to najprawdopodobniej wytrawny podróżnik, który zobaczył kawał świata i wróciła na stare, piękne warmińskie śmieci, by tu dać życie następnemu pokoleniu i tu dokonać żywota.



Rusałki osetniki odlatują wszystkie, ale niektóre admirały, nie odlatują i starają się przetrwać zimę podobnie jak pawiki, w domach, stodołach, piwnicach. Ten, jak na to, że przeleciał taki szmat drogi wygląda wyjątkowo porządnie, więc może jednak udało mu się przezimować u nas. Jedno jest pewne to admirał majowy, więc mogę go traktować w kategoriach zdobyczy.

12 komentarzy:

  1. Piękne są :-). Szóste zdjęcie zachwycające!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Motyle są spokojne, szczególnie w upał. Siądzie taki w jednym miejscu i tylko trąbkę przekłada i wtedy może sie zdjęcie udać.

      Usuń
  2. Zdjęcie drugie i piąte...to moi faworyci. Bardzo ładne, tak się ciepło od razu zrobiło, letnio - kolorowe kadry, a do lata pewnie z 15 stopni brakuje:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, szczególnie, że nr 2 to bardzo stere zdjęcie robione Olympusikiem 700. Niestety takie kolorowe foty admirałów i osetników można robić dopiero w lipcu, motyle które pojawiaja sie w maju są nerwowe i skryte.

      Usuń
  3. 6 i 7 - przepiękne! W ogóle motyle są zachwycające. że też mnie wiecznie na te dziki los rzuca! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzy lata biegałam za nimi po łąkach, aż wreszcie odkryłąm, że na tych łąkach są jeszcze sarny, jelenie, dziki i inne ptactwo i całe szczęście, bo bym chyba od tych motyli zbzikowałą. Ale cieszę, się, że Ci sie podobają.

      Usuń
    2. jest w ich pięknie coś jednorazowego, ulotnego, coś te niezrozumiałego, bo natura włożyła taki wysiłek w owada, którego żywot jest tak krótki. Dziwne.

      Usuń
    3. Tak, też o tym myślałam i ciekawa jestem jak one się widzą nawzajem, czy cały ten kolorystyczny majstersztyk czemuś jeszcze służy prócz naszych zachwytów.

      Usuń
  4. Pani, to nawet motyle pięknie pozują! :-)
    Nie miałam pojęcia, że wśród naszych motyli są tacy wytrwali podróżnicy. Zadziwia ta natura niezmiennie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! To tak jak Pani krajobrazy. Ja też nie wiedziałąm, że one wędrują, zimą coś przeczytałam i czekałam, czy w maju przylecą. Rok temu w maju widziałam osetnika, ale był tak zszargany, że zdjęcia poszły do kosza, a teraz żałuję.

      Usuń
  5. Piękne zdjęcia. Bardzo lubię te rusałki. W zamierzchłych czasach mój kolega zbierał motyle i las w pobliżu którego była ich cała masa, ochrzciliśmy mianem Admiralicji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! U mnie też jest ich dużo szczególnie gdy kwitnie budleja i heliotrop. Wydawały mi sie takie zwyczajne póki nie przeczytałam, że odlatuja na zimę i, że w Tatrach można zobaczyć cały chmary. Fajnie było w zamierzchłych czasach.

      Usuń