Od maja do czerwca składają jaja, z których w połowie lipca
rodzi się drugie pokolenie. Ono także składa jaja i we wrześniu rodzi się następne
pokolenie, którego prawie wszystkie osobniki odlatują nad Morze Śródziemne, a
czasem i do Afryki by tam przeczekać niełaskawą dla nich naszą zimę i w maju wrócić
do Polski. To nie ptaki, mamy swoje wędrujące motyle.
Pewnie nie ma osoby pasjonującej się przyroda, która nie
widziała filmu o migrujących monarchach, motylach żyjący na północy Stanów
Zjednoczonych i w Kanadzie, które jesienią ruszają w podróż i pokonując nawet 4
tys. kilometrów lecą do Kalifornii i Meksyku, by tam przeczekać zimę, a wiosną
wrócić na północ. Nasze motyle to należące, podobnie jak monarcha do rodziny rusałkowatych,
admirał i osetnik.
Wszystkie zdjęcia admirałów i osetników, jakie zrobiłam do
tej pory były robione w lipcu i sierpniu. Są to zdjęcia motyli, które przyszły
na świat u nas. Dopiero ich dzieci,
które pojawiały się we wrześniu, leciały na południe i ten oto napotkany w
piątek na skraju lasu admirał to najprawdopodobniej wytrawny podróżnik, który
zobaczył kawał świata i wróciła na stare, piękne warmińskie śmieci, by tu dać
życie następnemu pokoleniu i tu dokonać żywota.
Rusałki osetniki odlatują wszystkie, ale niektóre admirały, nie
odlatują i starają się przetrwać zimę podobnie jak pawiki, w domach, stodołach,
piwnicach. Ten, jak na to, że przeleciał taki szmat drogi wygląda wyjątkowo
porządnie, więc może jednak udało mu się przezimować u nas. Jedno jest pewne to
admirał majowy, więc mogę go traktować w kategoriach zdobyczy.
Piękne są :-). Szóste zdjęcie zachwycające!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Motyle są spokojne, szczególnie w upał. Siądzie taki w jednym miejscu i tylko trąbkę przekłada i wtedy może sie zdjęcie udać.
UsuńZdjęcie drugie i piąte...to moi faworyci. Bardzo ładne, tak się ciepło od razu zrobiło, letnio - kolorowe kadry, a do lata pewnie z 15 stopni brakuje:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, szczególnie, że nr 2 to bardzo stere zdjęcie robione Olympusikiem 700. Niestety takie kolorowe foty admirałów i osetników można robić dopiero w lipcu, motyle które pojawiaja sie w maju są nerwowe i skryte.
Usuń6 i 7 - przepiękne! W ogóle motyle są zachwycające. że też mnie wiecznie na te dziki los rzuca! :)
OdpowiedzUsuńTrzy lata biegałam za nimi po łąkach, aż wreszcie odkryłąm, że na tych łąkach są jeszcze sarny, jelenie, dziki i inne ptactwo i całe szczęście, bo bym chyba od tych motyli zbzikowałą. Ale cieszę, się, że Ci sie podobają.
Usuńjest w ich pięknie coś jednorazowego, ulotnego, coś te niezrozumiałego, bo natura włożyła taki wysiłek w owada, którego żywot jest tak krótki. Dziwne.
UsuńTak, też o tym myślałam i ciekawa jestem jak one się widzą nawzajem, czy cały ten kolorystyczny majstersztyk czemuś jeszcze służy prócz naszych zachwytów.
UsuńPani, to nawet motyle pięknie pozują! :-)
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia, że wśród naszych motyli są tacy wytrwali podróżnicy. Zadziwia ta natura niezmiennie...
Dziękuję! To tak jak Pani krajobrazy. Ja też nie wiedziałąm, że one wędrują, zimą coś przeczytałam i czekałam, czy w maju przylecą. Rok temu w maju widziałam osetnika, ale był tak zszargany, że zdjęcia poszły do kosza, a teraz żałuję.
UsuńPiękne zdjęcia. Bardzo lubię te rusałki. W zamierzchłych czasach mój kolega zbierał motyle i las w pobliżu którego była ich cała masa, ochrzciliśmy mianem Admiralicji.
OdpowiedzUsuńDziękuję! U mnie też jest ich dużo szczególnie gdy kwitnie budleja i heliotrop. Wydawały mi sie takie zwyczajne póki nie przeczytałam, że odlatuja na zimę i, że w Tatrach można zobaczyć cały chmary. Fajnie było w zamierzchłych czasach.
Usuń