poniedziałek, 11 maja 2015

Nic dwa razy się nie zdarza?

Ta historia miała być napisana tydzień temu. Przy drodze wiodącej do wsi w starym podworskim parku zakwitły dzikie cebulice. 



Niedzielne popołudnie było piękne, więc wybrałam się na spacer by zrobić zdjęcia kwiatom. Okazało się, że kwitną także niezapominajki,

pierwiosnki, które w dzieciństwie nazywałam kluczykami. 


Zajrzałam jeszcze nad jeziorko przy Dąbrówce gdzie łabędzica siedziała na gnieździe, 


a w kwitnących czeremchach śpiewał pierwiosnek. 


W południowej części jeziorka, daleko od brzegu na wystających z wody kłączach nenufarów zobaczyłam ptasią parę, chyba nurogęsi. Nie byłam przygotowana by przejść przez mokradła, więc zrobiłam kilka zdjęć z daleka dla sprawdzenia czy to one. Wracałam do domu zadowolona, a kiedy wyszłam z lasu okazało się, że to nie koniec atrakcji. Na szmaragdowo zielonym polu podświetlony zachodzącym słońcem pasł się żuraw a po drugiej stronie drogi resztki nieskiełkowanego owsa wyjadały kolejne trzy żurawie. Zaczęłam je podchodzić i nagle w odległości jakichś 30 metrów zobaczyłam czajkę. To był samczyk, z loczkami na głowie, z piórami opalizującymi na zielono, piękny i w dodatku nie bał się, nie reagował na trzask migawki. Zbliżałam się powoli i tu nastąpiło owo rozsławione przez Tytusa Romka i Atomka Henryka Jerzego Chmielewskiego, „gdy wtem”. Nadleciał kruk i zaatakował siedzącą nieopodal samiczkę. Obie czajki współpracując zmusiły jednak kruka do odwrotu. Trzaskałam zdjęcia seryjnie ciesząc się, że czajki dają radę krukowi i że wogóle coś takiego mi się trafiło. Potem jeszcze wyleciał w górę skowronek a na końcu na kołku przysiadła pokląskwa. Wpadłam podekscytowana do domu i pędem do komputera, a tu ostatnim zdjęciem z nad jeziorka jest to z pierwiosnkiem a potem jest pokląskwa. 


No, ale jak to, jak do tego doszło, „gdzie Zurich, gdzie Szwajcaria”. Jak przeszło oszołomienie i niewymowny żal, zadzwoniłam do kolegi speca i okazało się, że to wina karty, że istotna jest szybkość zapisu, ta, którą mam nie nadążała i wyrzuciła część materiału i trzeba zmienić. Tak czy siak, coś, o czym marzyłam, zdjęcia gniazdujących na moim terenie czajek i akcję z atakiem kruka diabli wzięli. W tę sobotę okazało się, że powiedzenie, iż nic dwa razy się nie zdarza nie do końca jest prawdziwe. Późnym południem wyszłam poszwędać się. Najpierw zobaczyłam żurawia.  


Naraz tuż koło niego poderwał się do lotu … poderwała się czajka. 


To nie ja ją wystraszyłam a nadlatujący z przeciwnej strony kruk. 



Naczytałam się, że gniazdo czajki łatwo znaleźć i poszłam w kierunku skąd ptaki odleciały przepędzając kruka, ale przecież jest maj i teraz to czajki prawdopodobnie chronią swoje pisklęta, więc nic nie znalazłam. Idąc traktorowym śladem przez pole owsa wypatrywałam ich i wreszcie dostrzegłam jedną w głębi pola. 


Po chwili poderwała się do lotu i krążyła trochę wokół mnie a trochę przy miedzy, 






wreszcie zmusiła do lotu kogoś, kto wywoływał jej niepokój. 


To błotniak, chyba łąkowy. 















Trudno zorientować się w sytuacji, kiedy nie siedzi się schowanym w czatowni skąd ma się widok na scenę. Byłam w środku tego zamieszania i nie nadążałam za ich tokiem myślenia a co dopiero za lotem. No, ale nie mogłam mieć wymagań. Mnie chodziło o zdjęcia im o życie. W końcu błotniak zrezygnował, a czajkom zostało uporać się ze mną. 












Postraszyły trochę przelatując tuż nad głową, usłyszałam ich piękne pokrzykiwanie i dałam spokój. Wczoraj traktor rozsiewał nawóz a dzisiaj kruk, błotniak i na dokładkę ja, czy to nie za dużo jak na dwa niewielkie ptaki? Myślę, że one były tu także w poprzednich latach tylko ugór lepiej je chronił i przed drapolami i przede mną. Marzenia o zrobieniu zdjęć czajce oko w oko z bliska pewnie trzeba odłożyć na później, ale, że one tu są i gniazdują w pobliżu mojej łąki to jedna z najpiękniejszych rzeczy, która mnie tej wiosny spotkała. 

14 komentarzy:

  1. Cebulica wyjatkowa, biala i taka wielokwiatowa.
    I bede sie powtarzala, ale jak wiele sie u Ciebie dzieje a Ty masz zmysl obserwacji niezwykly. Przepadam za takimi historyjkami. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Dzieje się tu wiele różnych rzeczy i z czasem zmysły przestawiają sie na zapis wszystkiego co oczy zobaczą. Mieszkamy na wsi 14 lat, a ja ciągle widzę coś nowego. Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Bardzo udana wyprawa! Czajki to wspaniałe ptaki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, To prawda są wspaniałe tym bardziej , że w mojej okolicy niezbyt liczne.

      Usuń
  3. Grażynko, jak znam twoje łąki, to gdybyś za drugim razem miała rozładowaną baterię, to wszystko wydarzyłoby sie po raz trzeci - jestem pewny :) Swoją drogą niełatwe jest życie kruka ... ech.
    p.s.
    to zdecydowanie samiec błotniaka łąkowego - gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tydzień płakałam za tą czajką i krukiem. Co innego robić zdjęcia z 30m a co innego, jak widać z 230m. Myślałam, że wszystko mam obstawione a karta jak karta, tez była druga w zapasie. I dlaczego wyrzuciło to co najlepsze? Kruk co wieczór odbywa lot patrolowy nad łąką i daje radę. A,że potwierdzasz , że łąkowy to jestem w siódmym niebie, bo znajomy onitolog mówił, że to niemożliwe bo jest bardzo rzadki. Dziękuję!

      Usuń
  4. Bardzo fajny post i ciekawa historia.Gratuluję i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Prawie nie znam czajek, jak je troche poobserwuję, to sie pewnie coś ciekawego wykluje. Tylko muszę znaleźć sposób. Pole ma jakieś 40 ha, a one sa bardzo ruchliwe i na ziemi i w locie.

      Usuń
  5. Potwierdzam ekspertyzę Leśnego. To błotniak łąkowy i jak sama nazwa wskazuje, gnieździ się najczęściej w ... zbożu:). Jeżeli pojawia się często, a w pobliżu są jakieś zasiewy, warto się zaczaić. Fajna historia o tych czajkach. Bardzo je lubię i szkoda mi, że tak ich ubywa. PS. Dziękuję za zamieszczenie punktów orientacyjnych. Teraz wystarczy porównać wieżę kościoła ze zdjęć, z wieżami wszystkich kościołów w województwie i już można wchodzić w szkodę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam go już trzy razy, był też w poprzednich latach, ale mówiono mi, że to stawowy. Zasiew jest 40 ha i drugie tyle łąk. Czajki przyleciały na poczatku marca i w poprzednich latach też tak było, myślałam, że to tylko przeloty, ale w cześniej pole było najczęściej ugorowane a w tym roku owies. Sama nie wiem, jeśli odpędzają drapieżniki to może mają młode. Punkty orientacyjne to wieża ciśnień i kościół św Anny w Barczewie.

      Usuń
    2. Czajki na 100% mają już młode, ponieważ jako jedne z pierwszych przystępują do lęgów. Najczęściej wybierają podmokłe łąki, ale kiedyś znalazłem gniazdo w zagonie truskawek :) Błotniaka warto poobserwować. Będzie siadał bezpośrednio na gniazdo, a ponieważ nie gnieździ się w podmokłym trzcinowisku, łatwo będzie je znaleźć. PS. Dziękuję za wskazówki :)

      Usuń
    3. Łąka z polem jest mocno obniżona, ale one nad łąkę nie latają, trzymają sie pola a błotniaka poobserwuję i ja dziękuję.

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Natalio, witam Cię wśród moich gości. Cieszę się, że zdjęcia Ci się podobają, zwłaszcza, że w większości są raczej dokumentalne.

      Usuń