piątek, 12 czerwca 2015

Róg obfitości

Zaczęło się od tego, że jeszcze przed siódmą, usłyszałam przed domem znajomy, uroczy świergot. Na linii siedział samczyk makolągwy i puszył się i pysznił czerwoniutką piersią. 


Niestety nie wiem, kiedy wyprowadziły pierwszy lęg, ale musiało to być jakiś czas temu, bo idąc w poniedziałek nad jeziorko spotkałam je siedzące na linii, rodziców i czwórkę młodych. Zapytałam
- To jak to, kiedy, i dlaczego nic nie widziałam.
I nasłuchałam się,
- Tylko Żurawi Staw jest ważny, tylko jelenie, łosie, żurawie, a już my, choć tak pięknie śpiewamy, to nic cię nie obchodzimy.
- Przepraszam i pięknie proszę wracajcie, tęsknię za wami i zostawiłam specjalnie dla was kawał nieskoszonej łączki pod domem.
Jak widać długo nie musiałam czekać. Chyba pora na drugi lęg. Obeszłam w koło gospodarstwo, kolejne gniazda budowały mazurki i nic sobie z mojej obecności nie robiąc pozwalały podejść na metr. 


W sadzie sroka chodziła piechotą, 


a na modrzewiu wyśpiewywał samczyk pleszki. 


Z dębu nad stawem wypłoszyłam… chyba myszołowa. 



Kiedy wróciłam pod bramę, żeby wreszcie wyjść na łąki, makolągwy omawiały, jak się później okazało strategię budowy nowego lokum. 




Obserwacje przerwał zając. 


Wykicał na drogę, rozejrzał się i pyta
- Idziesz na łąkę czy na pastwisko?
- Na łąkę, ale muszę poczekać aż się makolągwy zdecydują pokazać gdzie budują gniazdo.




- To ja wracam na pastwisko, a jak się nie odsuniesz to się nie dowiesz gdzie to gniazdo.


No i rzeczywiście wystarczyło zrobić pięć kroków do przodu, by sprawa stała się jasna. 



Postanowiły zbierać budulec przy drodze i zamieszkać w moim żywopłocie, ale z oddzielnym wejściem od drogi. Słońce było już wysoko i pomyślałam, że najlepiej będzie podglądać Maruńskie Łąki z lasku. Zwierzaki nie będą mnie widziały, będą czuły się bezpiecznie, a ja nie dostanę udaru. Nim weszłam do lasku nad głową przeleciała mi czapla informując wszystkich, że idę,


a po chwili nie wiadomo skąd pojawił się bocian. 


Kiedy wreszcie dotarłam na brzeg łąki, zobaczyłam żurawią parę opiekująca się całkiem już sporym kurczakiem. Gapiłam się na nie z lubością dopóki nie trzasnęła mi gałązka pod butem. Rodzice jednocześnie zarządzili
- Biegiem marsz

I młody nieźle sobie z tym marszobiegiem poradził. 







Śledząc, dokąd zmierzają chyba trafiłam na przedwczoraj poznaną sarnią mamę. 



Najspokojniej i najciszej jak się dało wycofałam się i wracałam do domu. Jeszcze tylko pod płotem spotkałam całkiem nowiutkiego modraszka amandusa.


Czyż nie był to niezwykle bogaty poranek?

20 komentarzy:

  1. Grazyno, bardzo bogaty, jak ja takie ranki lubie!!! nie musza byc ranki...takie wyjscia z domu sa pasjonujace. Sliczne , rozmarzajace, optymistyczne zdjecie, jaki swiat jest piekny! i tyle...pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję! Dziś świat jest szczególnie piękny , bo niemal od 2 godzin pada deszcz. Nareszcie!

      Usuń
  2. Aaa jeszcze...fotografowalam w kanadzie kuzynke makolagwy, dziwuszke ogrodowa, tez czerwony lebek i pod lebkiem, a modraszkow na lace bylo cale mnostwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że wkrótce pokażesz i kuzynki i modraszki, Czekam niecierpliwie, szczególnie na motyle. Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Motylom zbytnio sie nie przygladalam, bylo rzeczywiscie duzo modraszek, a ptaszki oczywiscie pokaze, tylko sama nie wiem jak zaczac moje relacje z Kanady. Chyba jednak od wycieczek w gory bo brat pewnie na to czeka, bo po wielu trudnych momentach rodzinnych wywiozl mnie w gory. Sciskam serdecznie

      Usuń
    3. Z przyjemnością obejrzę Góry Skaliste Twoimi oczami.

      Usuń
  3. Poranek rzeczywiście cudowny, można naładować akumulatory na cały dzień :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było pięknie. Emocji było tyle, że w szale focenia zgubiłam torbę z obiektywami, dobrze, że pamiętałam gdzie ją zostawiłam.

      Usuń
  4. a ... a ... wielbłądów nie spotkałaś ?!? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielbłądy nie, ale wieczorem prawie niedźwiedzia. W wysokiej trawie zobaczyłam duże brązowe futro i pomyślałam, no i wykrakał. Okazało się, że to dziki, co wcale nie zmniejszyło pietra. 20 metrów od drogi. I to jest koniec chodzenia do lasu o 20.00.

      Usuń
    2. nic Ci nie zrobią! Wystarczy uważać, żeby nie znaleźć się między młodymi, a matką - to słaba sytuacja! Raz tak miałem :))) aaaa zapomniałem napisać wcześniej - to myszak oczywiście :)

      Usuń
    3. Dzięki za myszołowa, dzików było 5 i raczej średniej wielkości, młodych chyba nie było.

      Usuń
  5. Świetnie:) A mi makolągwa zawsze ucieka:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Ja mam makolągwy już drugi rok i chyba sie do mnie przyzwyczaiły. Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Wyborny poranek, wyborny! Och chciałoby się tak codziennie :). Aż mi się paszcza cieszy. Pozdrawiam i czekam na jeszcze. Kasia z Olsztyna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem tak jest, że nie wiadomo, na czym oko zawiesić. Dzięki i pozdrawiam.

      Usuń
  7. Wrzucam zdjęcia szaraków, zadowolony jak mało kto, a potem zaglądam do Marun i co ...? I oczywiście musi być zając! Ja się już nawet nie denerwuję, bo po co? Zacznę grać w totolotka i chyba poszukam działki w sąsiedztwie :) PS. Super żurawie. PS.2. Czy już wspominałem, że powinna Pani pomyśleć o wydaniu swoich postów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś było u mnie zajęcze zagłębie, ale przez ostatnie dwa lata, prawie zero i nagle, gdy miesiac temu sąsiedzi zamknęli psy w ogrodzeniu znowu sie zaczęło:)) Ziemia rolna tu niezbyt droga, a uważam, że taką najlepiej kupować.
      PS.1 Dziękuję!
      PS.2 Chyba tak

      Usuń
  8. Bardzo udane zdjęcia! Gratuluję!

    OdpowiedzUsuń