To one i mazurki były pierwszymi mieszkańcami naszego dachu.
Z wiosny na wiosnę wprowadzało się pod dach coraz więcej par. I mimo, że
starałam się, nigdy mi się nie udało zobaczyć młodych szpaków. Po prostu,
wychodziło się pewnego dnia z domu i po chwili okazywało się, że młodych już nie
ma. Stare szpaki czasem przylatywały na dach, na komin, ale młodych nie było.
Ukryte gdzieś w ulistnionych drzewach, już całkiem innym głosem domagały się jedzenia i zobaczyć ich nie było można. Nawet w tym roku, gdy pięć par miało gniazda
na dachu, także mi się nie udało. No cóż myślałam, że będę musiała czekać do
przyszłej wiosny, a tu niespodzianka. W miniony poniedziałek wracałam z małego
spaceru po lesie. Zaczęłam iść szybciej, bo na łące coś się działo. Ptasi harmider
narastał z każdym krokiem, a gdy tylko wychyliłam się z lasu zobaczyłam ogromne
stado szpaków. Wiedziałam, że one gniazdują nie tylko u mnie, ale i na miedzy
za Dużą Łąką, w olchach nad Marunką i w lesie, tylko nie przypuszczałam, że
jest ich aż tyle. Podrywały się z trawy, leciały na drzewa i po chwili wracały.
Kiedy podeszłam bliżej duże stado siedzące na olsze poderwało się i poleciało
kawałek dalej na rosnące obok siebie głóg i polną gruszę. Jednak nie wszyscy, na
olsze został jeden, ciemnobrązowy z trójkątnymi czarnymi okularami na oczach i
białym śliniakiem pod dziobem.
To był młody szpak. Zostawiony sam sobie
zastanawiał się gdzie są wszyscy. Popatrzył w
prawo, w lewo, w górę w dół i zawołał
- Mamo gdzie jesteś?
Mama odezwała się z gruszy
- Tu jesteśmy maluszku, przyleć tu do nas szybciutko, mam dla ciebie
pyszne muszki.
Jeszcze chwilę się wahał, ale zobaczywszy, że podchodzi do
niego coraz bliżej coś dużego i dziwnego, czego jeszcze nigdy nie widział rozprostował
skrzydełka i poleciał.
A więc tak wygląda młody szpak, nareszcie mi się udało. Zadziwiające
jest to, że tak pod domem jak i tu na łące i w lesie wszystkie szpaki zrobiły
to równocześnie. Równocześnie wyprowadziły młode z gniazd i zebrawszy się w wielkie
stado karmiły je. Jak w takim tłumie były w stanie rozpoznać, które dzieci są
czyje nie mam pojęcia. Utrudzone, ale szczęśliwe, że
kolejna wiosna była bardzo owocna i, że już za kilka dni maluchy się usamodzielnią, a one przestaną aż tak ciężko pracować, mamy za troje, a tatusiowie w
zależności od liczby żon, czasem nawet za dziesięciu.
Tak mi się coś zdaje, że
te dwa rozczochrane szpaczki to miały żon znacznie więcej. Krótka chwila
zapomnienia, a tyrać trzeba cała wiosnę.
Ha ha, pyszne muszki mnie rozbawiły ;-)
OdpowiedzUsuńFajne spotkanie! Rzeczywiście, szpak to ptak niby pospolity, a ja chyba też nie widziałam takiego młokosa. Kiedyś, dawno, lato spędzaliśmy na wsi, w domku pokrytym dachówką. Wiosną miałam wrażenie, że pod każdą z tych dachówek jest jedno gniazdo szpacze. Gdy wykluwały się młode, harmider był nieprawdopodobny. A potem nagle wszystko cichło...
To moje pobożne życzenie, żeby jadły te ch.....e muchy, których na maruńskich łakach jest w tym roku wyjatkowo dużo:))
UsuńNo własnie, nagle wszystko zamilkło i w dodatku myślałam, że one są od razu nakrapiane, a tu niespodzianka.
a ja lubię szpaki. W tamtym roku byłem na Wyspie Sobieszewskiej na której bywa i 300 gatunków ptaków, a ja fotografowałem ,,, szpaki ha ha ha. Fajny malec.
OdpowiedzUsuńPamiętam, włąśnie dlatego myślałam, że młode są kropkowane, a one kropkują sie dużo później
UsuńWitam, wiem, że młode szpaki wychodzą z gniazd o świcie :). U moich rodziców jest specjalna budka i co roku jest to samo, okrutny harmider podczas karmienia, potem nagle robi się cicho i tylko czasem coś się trzęsie w okolicznych chaszczach. Ja "upolowałam" karmienie, rozdziawiony dzióbek wystający z budki i urobiony "po łokcie" rodzic z pękiem robali. Cudny widok :). Bardzo chciałabym kiedyś zrobić takie zdjęcie jak Pani, gdzie widać pięknie każde piórko w skrzydłach, mnie zawsze wychodzą "duchy" hi, hi. Pozdrawiam, Kasia z O.
OdpowiedzUsuńDuchy też są piękne, a że czasem uda mi się zrobić zdjęcie, że piórka widać to zasługa AF. Pozdrawiam!
Usuń