środa, 17 czerwca 2015

Gniazdeczko

Zauważyłam ją w tym samym dniu, w którym kruk przyleciał nad mój dom na patrol. Zajęta obserwowaniem młodego dzwońca, który schronił się prawdopodobnie przed krukiem w brzozie i rozpaczliwie wołał rodziców, 


kątem oka dostrzegłam szarego ptaka przy stercie drewna. 


Kręcił się niespokojnie, odleciał na sosnę, 








potem gdzieś zniknął i nagle wychylił się zza drewna z siankiem w dziobie. 



O ho ho, będzie gniazdo, tylko gdzie, żeby nie czasem w tym drewnie, bo to łasiczka tu czasem pomieszkuje i lęg byłby z góry skazany na stracenie. Ptaszyna była coraz bardziej nerwowa, przysiadła na daszku i znowu gdzieś zniknęła. 


Po obejrzeniu zdjęć okazało się, że to muchołówka szara. Jakże się ucieszyłam, much ci u nas dostatek, para muchołówek będzie miała co jeść a my uwolnimy się od natrętów.  Postanowiłam więcej się tam nie kręcić, ale następnego dnia zajrzałam za drewutnię i znowu szary ptaszek siedział na sośnie. 




Gapowata jestem, co tu dużo mówić, bo ciągle nie mogłam wyśledzić gdzie to gniazdo jest. Obeszłam stertę drewna dookoła i nic, a coraz bardziej zdenerwowany ptak, próbował mnie stamtąd odciągnąć. Dopiero następnego dnia, gdy potrzebowałam węża do podlewania wyszło szydło z worka, a raczej na worek. Na drewutni od północnej strony wiszą różne przydasie, a wśród nich stara stelwaga przykryta workiem i to właśnie na niej muchołówki uwiły gniazdo. Czytałam, że potrafią wybierać miejsce dziwne i tak też zrobiły. Gniazdko było, ale puste. Weszłam na pieniek i zajrzałam, w środku były cztery brązowe jajeczka. Przerażona, że przeze mnie ptaki porzucą jaja, nie pobiegłam po aparat. Jeśli porzucą to zrobię zdjęcia za trzy dni, a jeśli nie to będę je oglądać z daleka aż się młode wyklują. 7 czerwca okazało się, że jednak siedzi na gnieździe, 


a dwa dni później trafiłam na taka oto scenkę. Ona, mimo, że stałam daleko, spłoszona moją obecnością przysiadła na słupku i wtedy nadleciał on.
- Maleńka zobacz, co dla ciebie złowiłem.


- Tłuściutki motyl? Oh, dziękuję, oskub szybko skrzydełka bo jestem głodna jak … sęp.


- Jedz i wracaj szybko do gniazdeczka, bo się nam jaja przeziębią.
Zjadła, wróciła i cierpliwie siedzi,


Szarego, małego samczyka trudno wypatrzeć pośród gromady mazurków, a szkoda bo potrafi chwytać owady w locie.  Pan muchołówek chyba specjalnie czeka kiedy w pobliżu nie ma nikogo i wtedy karmi małżonkę, bo to był tylko ten jeden raz kiedy udało mi się go zobaczyć. Jaja były w gnieździe 6 czerwca, muchołówka wysiaduje je do 15 dni, dziś jeszcze siedzi


ale za cztery dni już coś powinno się wykluć, a wtedy może uda mi zrobić zdjęcia maluchów. 

18 komentarzy:

  1. Śliczne ;)
    U mnie inne gniazdo - zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Tak, macierzyństwo jest piękne, oby wszystko dobrze się skończyło.

      Usuń
  2. ale znalazły miejsce! Ogród bez podlewania, wąż ogrodowy ... zajęty, naprawy z wykorzystaniem drutu odłożone ... ech :)
    Świetny reportaż! Muchołówki to ciekawe ptaszki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To taki tajny, resztówkowy magazyn męża i akurat potrzebowałam kawałek węża, a tu niespodzianka i jest tak jak piszesz, natychmiast jest wszystko potrzebne, a ruszyć nie można. Dzięki!, rok temu nad stawem była muchołówka żałobna, a szarej pewnie nie zauważyłam.

      Usuń
  3. Super fajosko, jak mawiał Tytus deZoo. Prawdziwa zabawa zacznie się, gdy muchołówki zaczną karmić pisklęta. Będą wtedy bardzo aktywne i zrobi Pani mnóstwo zdjęć. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajosko, fakt i chyba sprawy zmierzaja do finału bo coś ostatnio sroka zajmuje stanowisko obserwacyjne w pobliżu, jakby jej się wyświetliło w notatniku, że to powinno być już. Skończy się tak, że cały dzień będę siedziała przy gnieździe, bo to przecież moje kurczaki:)) Dziękuję!

      Usuń
  4. Gratuluje tak cennego znaleziska! Czekam z niecierpliwością na dalszą historię "muchołówkowego" gniazda:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Wiedziałam o gniazdach dzwońców i makolągw, wiem gdzie w stajni maja gniazda kopciuszki i jaskółki, ale w takim dziwnym miejscu to nie to samo, oby tylko wszystko dobrze się skończyło.

      Usuń
  5. Wyborna historyjka okraszona świetnymi fotkami. Piękne ptaszki z bardzo oryginalnymi upodobaniami lokalowymi :). Również będę czekać na ciąg dalszy. Trzeba tylko uważać na sroczkę, lubi cudze maluchy.
    Pozdrawiam, Kasia z Olsztyna.
    PS. Ale ma Pani oko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Może w tym dziwactwie jest metoda i sroka bedzie sie bała iść w te węże i druty? Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Ale super! :-)

    Ja kiedyś tak dzierzbę gąsiorka hodowałam ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ma Pani rację , to jest coś na kształt hodowli, ja kiedyś w Kortowie miałam gołębie na parapecie. Dziękuję!

      Usuń
  7. Oj Grazyno, podejrzewam, ze nie bedziesz mogla spuscic oka z gniazda, sroki sa natretne, biedne ptaszki bronia sie jak moga, tez obserwowalam taka akcje sroki w Kanadzie, w ogrodzie mego brata, a sroki sa bardzo uparte w oczekiwaniu na okazje, straszylam je ale wyjechalam i nie wiem jak sie ta historia skonczyla. Twoja histotyjka jest rozczulajaca, jaka przkladowa para. Przyroda jest fascynujaca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki los, nerwy i nerwy, aż młode wylecą z gniazda. Musze być rozsądna, w końcu sroki też muszą coś jeść, szkoda tylko, że akurat moje pisklaki, a może sie uda? Pozdrawiam!

      Usuń
  8. To gniazdo to tylko trzyma się prawie na drucikach :-) ale są pomysłowe te muchołówki. Super relacja i zdjęcia :-)

    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest gorzej ono się niczego nie trzyma tylko jest przyparte zwojem drutu:)) Fakt pomysłowe są. Dziękuję!

      Usuń