Sama osobiście. Koło 10.00 Spakowałam do plecaka niedużą piłę
ogrodową, spory młot oraz sekator i jeszcze trochę różnych różności i poszłam
nad staw. Żurawie poleciały na pole z owsem, dwa gągoły prały sie od czasu do
czasu za żeremiem i nie zwracały na mnie uwagi i tylko czajki, chyba czajki
nerwowo krzyczały, ale po chwili i one uznały, że nic się nie dzieje. Nawet nie
przypuszczałam, że to będzie takie proste. Materiału było pod dostatkiem z
jakiegoś dawnego trzebienia lasu. Przycięłam piłą i przy pomocy sekatora
oskubałam z gałązek osiem palików, cztery wbiłam młotem w ziemię, pozostałe
cztery przymocowałam na górę, wszystko obłożyłam stroiszem świerkowym i gotowe.
Trochę tam wilgotno, ale za to blisko brzegu. Skończyłam, wstawiłam sprzęt i
jak na zamówienie przyleciała para krzyżówek. Siadły trochę daleko.
Kaczka kwakała spoglądając
w moją stronę, ale po chwili podobnie jak jej partner zajęła się toaletą.
Kaczka się uspokoiła za to nad głową usiadła zięba i śpiewała jakby to było
jedno jedyne drzewo na pustyni i jeszcze nawinął się kruk z tym swoim
ciekawskim krótkim kra, kra, kra i właśnie, dlatego nie zrobiłam zdjęć.
Chciałam, żeby myślały, że mnie tam nie ma. Kiedy ptaki ucichły, ja także po
cichutku wycofałam się. Było południe, słońce cudnie grzało i ciepło obudziło
rusałkę pawika.
Jutro, jeśli
będzie pogoda jeszcze trochę umocnię konstrukcję, jeszcze utkam parę gałązek
świerkowych, wstawię siedzisko i ... zobaczymy, jaka ze mnie Mata Hari.
Gratuluję! Będzie Pani miała duuużo radości, przez cały sezon. Radzę tylko zabrać jakiś wygodny stołeczek, gdyż po jakimś czasie, może przestać być przyjemnie :) Jak mawiał Kłosowski, najważniejsza kwestia w fotografii przyrodniczej, to wygodnie siedzieć :)
OdpowiedzUsuńDziekuję! Taką mam nadzieję. Ze stołeczkiem to prawda, już wczoraj to odczułam, oba kolana mokre.
UsuńPolecam takie trójnogi, które można kupić za kilkanaście (dosłownie) złotych w praktikerach i obich.
UsuńDziękuję za podpowiedź, zaniosłam dzisiaj składane krzesło ale jest trochę za wysokie.
UsuńTakie taborety turystyczne są dobre koszt koło 15zeta :-)
UsuńA czatownie świetna sprawa.
Pozdrawiam
Taboret zakupiony jednak w czatowni mąż zainstalował mi brzozowy pieniek i zamiast nosić taboret, nosze tam poduszkę. Też wygodnie. Pozdrawiam!
UsuńRety, rety - co wyprawiają kobiety? ;-)))
OdpowiedzUsuńBardzo mi się to podoba! Najważniejsze, to spełniać swoje pasje i cieszyć się życiem :-)
Życzę wielu wspaniałych obserwacji!
Jak by nie było, jestem budowlańcem choć nigdy nie praktykowałam. Co się umordowałam to moje. Dziś stwierdziłam, że wymaga jednak wielu poprawek, ale jest i to jest najważniejsze.
UsuńGrażynko, jestem z Ciebie dumny! W zasadzie uważam, że mieszkając tak jak mieszkasz, zmarnowałaś wiele lat bez czatowni. Zobaczysz, to zupełnie inne doznania, zaczniesz robić zdjęcia, którymi sama będziesz zaskoczona. Jedynie zrób jeszcze jedną rzecz! Ponieważ Twoja czatka jest na podmokłym gruncie, wypsikaj w środku przynajmniej jeden dezo repelentu. Koniecznie! Te cholery kleszczaki czują człowieka z 20 metrów! Czatka będzie stale przez Ciebie odwiedzana, więc one będą do niej pełzły i pełzły i pełzły :) Tym bardziej, że nawet w suche dni w czatce będzie chłodniej i wilgotniej. One to kochają!
OdpowiedzUsuńJa z siebie też. Całe szczęście, że nie wiem co mnie ominęł, bo byłoby mi strasznie żal. O kurka, o kleszczach nie pomyślałam. Właśnie wynalazłam dwie rzeczy płyn EKTOPAR z permetryną i tym mogę wypsikać czatbudkę i ULTRATHON do pryskania człowieka. Ciekawa jestem co stosujesz?
UsuńGrażynko każdy repellent, który zawiera DEET jest OK.
UsuńOK, Dzięki:))
UsuńBardzo fajnie - gratuluję - można wtedy liczyć na jeszcze więcej pięknych zdjęć z ukrycia ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję! To prawda, robią sie coraz bardziej ufne.
Usuń