czwartek, 27 sierpnia 2015

Spotkanie

Kiedy usłyszałam szum w zaroślach i niezbyt głośnie kwiknięcie pomyślałam, że będzie tak jak ostatnie kilka razy. Ja będę stała pod świerkiem naprzeciwko, gałęzie będą się trzęsły, patyki trzaskały, potem wszystko zacznie się oddalać i ucichnie. Po chwili jednak usłyszałam chlupnięcie to oznaczało kąpiel w płytkim bajorku. Nie odchodziły, było im dobrze, słychać było taplanie i znowu kwiknięcie. I nagle zaczęły wychodzić, jeden duży i kilka mniejszych sześć może siedem. Stadko buszowało w trawie, w niskich wierzbach, nieustannie się przemieszczając. 


Uwagę zwracała wyjątkowo aktywna dwójka. Przepychały się, popychały, ocierały o siebie, podszczypywały, słowem chłopięce zaczepki. Gdy pozostałe dziczki chodziły za matką, te zostawały trochę z tyłu zajęte zabawą. Czasem solidne przepychanki kończyły się utratą równowagi. 








Na końcu stada pętał się… czyżby to Małyrudy, którego już kiedyś widziałam.  Stał smutny, że nikt się z nim nie bawi i nikt na niego nie zwraca uwagi. 


Spojrzał w moją strona i pomyślał, acha tam ktoś stoi i ja o tym wiem, a oni nie i nie wiadomo co z tego wyniknie, a jak wyniknie to dopiero będą żałować, że nikt nie zwracał na mnie uwagi. Spojrzał raz jeszcze i poczłapał za resztą stada. 


Na brzeg bajorka wrócili zapaśnicy jeszcze kilka przepychanek i zgodnie, z ogonkami odwiniętymi w swoja stronę poszli tam gdzie wszyscy, czyli do czochralni. 



Stare świerki od dawna służyły dzikom, kora gdzieniegdzie zdarta była do żywego drewna. 


Kiedy już wszystkie solidnie się wydrapały z zarośli wyszła matka. Niby podskubując trawę podeszła do brzegu bagienka i popatrzyła w moim kierunku, najpierw jednym okiem potem drugim i spokojnie odeszła, 





a więc Małyrudy jednak powiedział. Mądry dziczek, ale gdyby na moim miejscu był myśliwy już byłoby po całym stadzie. Mam nadzieję, że przeżyją i jeszcze nie raz się spotkamy, chociaż, minionej nocy może 200 metrów od domu słyszałam pięć strzałów, nie zasnęłam do rana, a rano czekałam na kruki. Odezwały się znad owsianego rżyska. No tak, światło księżyca odbijające się od słomianych badyli oświetlało łąkę jak w dzień, myśliwi schowani za balotami mieli łatwe zadanie. Nie chciałam tego oglądać, poszłam szukać lepszego dojścia do Nenufarowego Jeziorka. Kruk strażnik towarzyszył mi przez całą drogę. Gdy wracałam, na jednym z balotów zobaczyłam bielika, podeszłam trochę bliżej, poderwał się on i po chwili niewielkie stado kruków. 




Nie specjalnie protestowały, uczta była skończona. Odleciały, tylko strażnik pozostał. 


Dzisiaj są chmury, a jutro ma padać deszcz. Przyjdź deszczu, przyjdź, zmyj z pola, łąki, lasu pył ludzkiego okrucieństwa i daruj dzikom jeszcze kilka dni życia.

11 komentarzy:

  1. Myśliwych nie lubię. W naszych czasach nie ma żadnej racji bytu. Czy ludzie mają przyjemność w zabijaniu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panoszą się coraz bardziej, nie szanują ani lasu, ani zwierzyny. Nie przestrzegają prawa, oszukują, są aroganccy i bezczelni. Polują gdzie im się podoba, bo Państwo wydzierżawia im, będące moja własnościa grunty. Okres ochronny ryb obowiązuje w czasie tarła a do jeleny strzela się w okresie godowym. Chore to wszystko.

      Usuń
  2. Gratuluję odwagi i zdjęć. I nie tylko dzików, bo i piękny bielik, i przede wszystkim krzyczące kruki na 3-cim od końca. Pani Grażyno, nie można wszystkich myśliwych wrzucać do jednego wora. Są tępi mięsiarze i są tacy, którzy np. nie skorzystali z pozwolenia na całoroczną eksterminację dzików. Pani Ania M., nie ma niestety racji. W naszych czasach łowiectwo jest koniecznością. Problem tylko w tym, że do kół dostają się różnego autoramentu pajace, dla których myślistwo to tylko i wyłącznie strzelanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam sie z Panem, ale jeśli znam człowieka, z rodziny z tradycjami myśliwskimi i towarzysko bardzo fajnego który skrzykuje kolesiów i we wrzesniu 2 godz po zachodzie słońca jedzie do lasu na jelenie, to jak to nazwać (zwierzyna płowa powinna sie czuć bezpieczna godzinę po zachodzie i godzinę przed wschodem słońca) jeśli prowadząc dewizowca kalekę pozwala mu strzelać z samochodu, to jak to nazwać. Nie ma sensu tu o tym pisać, ale prosze mi wierzyć wiem co mówię. Kiedyś było inaczej i jeden dwa strzały nie budziły takich emocji, ale ostatnio wszystko sie bardzo nasiliło i szczególnie wsród nowych myśliwych przybiera formę czerpania przyjemności nie z polowania, a z przyjemności zabijania. Jeśli Niemcy u siebie potrafią inaczej, dlaczego my nie potrafimy. Przepraszam za tę gorycz:)) Dziki były jakoś wyjatkowo spokojne, więc i ja się przestałam bać, a bielika i kruki przegapiłam, zmylił mniekruk starażnik który jakby celowo wabił mnie do środka lasu. Miło, że bielik i kruk sie podobają, dzięki.

      Usuń
  3. Dziczki fajne - musiało się fajnie oglądać :-) No i kruki moje ulubione. Żal tylko, że w smutnych okolicznościach.

    O myśliwych się nie wypowiem, bo powinnam być grzeczna na Pani blogu, ech...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było miłe spokojne spotkanie, a kruki siedzą do dziś i bielik też. Musiało być dużo jedzenia. Przed Barczewkiem od strony Słup jest gospodarstwo agrot. Janczary i tam na końskich pastwiskach, właściwie przez cały rok są ogromne stada kruków i innych krukowatych. Jak będzie sie Pani w te strony wybierała, warto zajechać. Co do okoliczności, może gdyby to nie było tak blisko domu, dałoby sie znieść, wiadomo, czego oczy...

      Usuń
    2. Dziękuję za namiar na krukowate, na pewno zajrzę :-)

      Usuń
  4. Bielik - dwulatek - fajny!
    mamusia tez fajna wyleżana w błocie :) Małyrudy albo jest z jej kolejnego miotu, albo to spadek po zabitym miocie i innej matce, bo wydaje się wyraźnie mniejszy od pozostałych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! :)) Masz rację, w lipcu były dwie matki i więcej małych.Jakoś trzeba dotrwać do końca przyszłego roku.

      Usuń
  5. Ja tez mysliwych nie lubie, jak AniaM...nie moge zrozumiec ich motywow dzialania, jedno jest pewne, nie robia to by ratowac rownowage w przyrodzie, w to nie wierze, robia to z wielu duzo nizszych pobudek... i tylko tlumacza swoje malo szlachetne instynkty powyzszym...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odstrzał selekcyjny to powinna być smutna konieczność i wykonywana przez pracowników leśnictwa, a u nas to sport i hobby pseudoelit.

      Usuń