Nasze pierwsze spotkanie to stare dzieje. Zobaczyłam go nad
Maruńskimi Łąkami jak leciał dość wysoko z północnego zachodu na południowy
wschód, kolejne spotkania wyglądały tak samo, choć pewnej wiosny para
przechadzała się przez trzy dni na łąkach przy ambonie, niedaleko mojego domu.
Gniazdo mają w starym lesie, po lewej stronie drogi do Szynowa. Nie wiem,
dlaczego wcześniej widywałam je tak rzadko, może, dlatego, że głównie robiłam
zdjęcia motylom. W tym roku jakby się worek rozsypał. O dwóch spotkaniach już
pisałam, a dzisiaj nareszcie stało się to, o czym od dawna marzyłam, a było
tak. Wczoraj miałam bardzo zajęty dzień, więc dzisiaj rano żeby odreagować, chwyciłam
aparat i poszłam zupełnie bez celu w kierunku łąk za szosą. Na początku
pojawiły się dwie dobre wróżby, poranna sarna
i gąsiorek,
a zaraz potem coś mi
mignęło przy małym mokradełku. Czarne bociany?
Były dwa, ale kiedy tam doszłam
jeden albo odleciał, albo się gdzieś schował. Nie zamierzałam ryzykować,
marzyłam od dawna by go spotkać na łąkach a nie nad łąkami i to się właśnie
ziściło. Kroczył dumnie, podjadał, czyścił piórka i od czasu do czasu rzucał na
mnie okiem. Piękny ptak.
Dał mi dość czasu bym zrobiła dużo zdjęć a kiedy już się
znudził i myślałam, że odleci, to jeszcze na deser dostałam rundę w powietrzu.
Bardzo piękny ptak. Po chwili okazało
się, że obok niego kręciły się jeszcze ptasie krasnale, gromadka kszyków i łęczaków
(dziękuję Panie Wojtku).
Niestety wysoka trawa, ich niewielkie rozmiary i moje
zapatrzenie w bociana spowodowało, że …, lepsze zdjęcia będą innym razem.
Poranek zaczął się od saren i dzięki mojej euforycznej nieostrożności zakończył
sarnami.
Dziękuję Ci warmińska przyrodo żeś taka piękna.
Jakie piękne spotkanie! A właściwie spotkania, bo nie tylko bocian czarny się pokazał :-) Gratuluję i cichutko zazdroszczę :-)
OdpowiedzUsuńDziekuję! Pani Ewo, wie Pani gdzie ( na przeciwko wejścia na łąki za szosą, odleciał do bobrów, więc także Pani wie, byłam tam po 6.00, z marszu. Tylko tych małych nie widziałam, a szkoda bo jednych i drugich było sporo i takie ładne.
Usuńczarnych szczerze zazdroszczę, sam ich nie mam i nigdy nie widziałem hlip, hlip, ale najbardziej podobają mi się te pędzące w rozświetlonych trawach sarny.
OdpowiedzUsuńOch dziękuję, mam kilka jak pędziły i nawet ostrych, ale to mi jakoś tak specjalnie wyszło, skręciły pod słońce, no nie wiem co, ale też mi się spodobało. A czarny, Ty na moim miejscu miałbyś go już dawno, a mnie się udało.
UsuńGratuluję spotkania i zdjęć. Czarne bociany, to powód dużej frustracji dla fotografujących z podchodu, nawet jeżeli to tegoroczny jegomość, o czym świadczy kolor dzioba i nóg. W odróżnieniu od wielu gatunków, u których młode osobniki są jeszcze ufne, te płochliwość wyjadają chyba z rybami matki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Tak myślałam, że to młody i dopóki stałam na jakichś 60m, było ok, jak tylko zrobiłam kilka kroków zawinął sie i tyle. Żal mi kszyków, bo wypłaszałam je sukcesywnie, ogólnie byłam nieprzygotowana.
UsuńDołączam się do podziękowań, przebogata i piękna i nasza! Czarne podglądam tylko dzięki kamerkom i czuję wielką radość, że tak blisko mnie są i nasze :). No i sarenki... Cuda Matki Natury!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Kasia z Olsztyna.
Dziękuję! Fajnie jest z tymi kamerkami. Zawsze można coś podejrzeć, nawet jeśli sie nie ma tego koło siebie. Pozdrawiam!
UsuńPiękny! Nigdy nie spotkałam w naturze czarnego bociana...
OdpowiedzUsuńTeż mi się wydaje piękny i trochę egzotyczny. Jest ich znacznie mniej niż białych, są bardziej płochliwe i skryte, no i gniazdują w lesie więc spotkać je nie łatwo. Pozdrawiam!
UsuńGratuluje spotkania z Czarnym:). Ja polowalam na niego 2 lata...udalo mi sie w tamtym roku w sierpniu nad Biebrza..gdzies sa na moim blogu zdjecia, w ktoryms z archaicznych postow:)...a to dlatego, ze taka Biebrza przynajmniej w tym roku nie istnieje. Wracajac do tematu Czarnego...najbardziej podoba mi sie w nim to, ze on wcale nie jest taki Czarny jak mogloby sie wydawac:). P.S. Przepraszam za brak polskich znakow, problemy techniczne:)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Widziałam ten post, piękne zdjęcia i świetny nostalgiczny tekst, może kiedyś uda mi się zrobić zdjęcia czarnego z zasiadki. Byłam tam już ze 4 razy i nie przyleciał. Chyba wszystkie ptaki maja jakieś swoje pomysły na pogodę i miejsce żerowania:)) Czarny był tylko jak stał pod słońce, jak ze słońcem, był czekoladowy :)) Nie szkodzi, mnie też ostatnio siada klawiatura.
Usuń