niedziela, 5 lipca 2015

PS

Gdybym wytrzymała nerwowo i wczorajszy post napisała dzisiaj nie byłoby sprawy, a tak musi być post scriptum.
Zajrzałam do nich dziś rano. Mama siedziała na sośnie i trzymając w dziobie małą muszkę, bez pośpiechu przewietrzała piórka.



Nagle nadleciał tata przysiadł, rozejrzał się,


niezwykle kategorycznie zawołał coś w kierunku gniazda i odleciał. 


Podeszłam blisko, były wszystkie trzy.


- No cóż, moje gwiazdeczki, jeśli dziś opuścicie gniazdo to proszę bądźcie ostrożne, jedzcie dużo byście miały siłę szybko latać, słuchajcie rodziców i ... do zobaczenia wiosną.
Cały dzień nie mogłam sobie znaleźć miejsca, aż wreszcie o pół do siódmej nie wytrzymałam. Mama jak zwykle siedziała na sośnie, ale była jakby trochę rozkojarzona. Zwykle spoglądała w stronę gniazda, a teraz? 


Podeszłam bliżej i … gniazdo było puste. Już miałam odejść, ale zdało mi się, że ktoś na mnie patrzy. Tuż obok gniazda siedział jeden maluch. 


Pewnie marudził rodzicom, że nie umie, że się boi, że on jeszcze nie chce i prosi, żeby zostać. Popatrzyłam na podenerwowaną mamę, która gdzieś w gęstwie klonowych liści słyszała nawoływanie bardziej dojrzałej dwójki i powiedziałam
- Tak to z dziećmi jest, jedno od nawracania chmur, drugie od poezji, a trzecie i od jednego i drugiego. Nie martw się, poleci.

Łza się w oku zakręciła, więc to już, tak prędko? A przecież czekałam na tę chwilę odkąd zobaczyłam jak zbudowały gniazdko. Nie, nie jestem smutna, jestem szczęśliwa, że się im udało i, że mogłam oglądać tę czarodziejską przemianę z małych jajeczek w prawdziwe, patrzące mi w oczy moje śliczne muchołówki.

8 komentarzy:

  1. Fajne to PS...czyli szczesliwe zakonczenie sagi rodziny mucholowkowej, juz kilka razy obserwowalam takie wykluwanie sie ptasie i emocje sa duze, i strach,ze cos sie stanie. wzruszajacy reportaz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Naprawde szczęśliwe, dziś kiedy podeszłam do gniazda, muchołówkowa para siedziała na sośnie na której robiłam prawie wszystkie foty, a nad nimi, tak mi sie wydaje siedziało jedno młode, reszta odzywała sie z klonu. Lepszego końca nie mogłam sobie wymarzyć.

      Usuń
  2. Czyli wiosna odeszła definitywnie! Niestety lato też. Z moich obserwacji wynika, że mamy już regularną jesień, przynajmniej wśród ptaków. PS. Gdybym był ministrem edukacji Pani teksty trafiłyby pod szkolne strzechy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, mam wrażenie, że susza i upały solidnie namieszały w przyrodzie, ale mazurki, dzwońce i makolągwy będą miały trzeci lęg, więc może nie jest tak źle:)) Panie Wojtku, czytałam kiedyś namiętnie reportaże Hemingwaya, wracałam do nich po kilka razy i ciagle mi się podobały. Pana teksty są w podobnym stylu choć o innej tematyce. Czy myślał Pan o ich wydaniu?

      Usuń
  3. Warto było wstrzymać prace, by móc oglądać takie wspaniałości :). I ja się bardzo cieszę, że rodzinka szczęśliwie się powiększyła i prawie dorosła. Ja najczęściej mogę podglądać ptaki tylko dzięki kamerkom, a Pani miała na własne oczy i u siebie. Sama radocha. A mój przedmówca ma rację, Pani opisy są wyborne, dzieciaki więcej by zrozumiały, jak "działa" Matka Natura niż z suchych, bezosobowych tekstów podręcznikowych.
    Pozdrawiam, Kasia z Olsztyna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Cała ta muchołówkowa historia widziana na własne oczy to było coś niezwykłego. Miło mi, że sie Pani podobała ta moja emocjonalna pisanina.

      Usuń