Muchołówkowe dzieci dorastają, więc w ciągu dnia oboje rodzice pracują nieustannie.
Startują ze
starej sosny, najlepszego punktu obserwacyjnego, z którego widać i łąkę z
jedzeniem i gniazdo z dziećmi.
Wcześnie rano polują w sadzie wyławiając budzące
się ze snu owady, a w ciągu dnia na łące.
Są równie sprawnymi lotnikami i łowcami
jak jaskółki. Czasem jest chwila relaksu, czyszczenie piórek,
ale przede wszystkim upatrywanie kolejnego smakowitego kąska.
Kiedy upolują owada wracają na gałązkę z której wystartowały,a dopiero potem, jeśli droga jest wolna lecą karmić dzieci. Gdy widzą, że zmierzam w ich kierunku zaczynają wołać
- Iiidzie tu tu, tu tu, iiidzie tu , iiidzie tu, tu tu, tu
tu, iiidzie.
Wtedy przelatują na wyższą gałąź, lecą na klon, a potem na
dąb, by odciągnąć mnie od gniazda. Tylko raz udało mi się zrobić zdjęcie
podczas karmienia.
Młode nie reagują otwartymi dziobami na ruch czy szelest. Kiedy
podchodzę, małe dropiate kulki zwykle śpią albo gapię się ciekawie.
Gdy noc
jest zimna, albo kiedy pada deszcz mama wciąż własnym ciałem chroni dzieci
przed zimnem lub przed wilgocią.
Rosną w oczach i z dnia na dzień coraz bardziej
wypełniają malutkie gniazdo.
Czasem widać tylko dwa i wtedy serce podchodzi mi
do gardła, że coś się stało, ale po chwili widzę wystający trzeci dzióbek i
spokój wraca.
Są już dobrze opierzone i pewnie lada dzień wylecą.
Nie wiem czy
uda mi się je potem zobaczyć. Lasek w żwirowni porządnie tego roku zgęstniał i
jest świetną kryjówką i dla sikor i pierwiosnków, może i moje małe muchołówki
znajdą tam azyl w pierwszych dniach życia poza domem. Rodzice będą je dokarmiać
aż do odlotu na zimowiska. Potem czeka je długa droga przez cała Afrykę, bo
docierają aż do Kapsztadu. Jeśli motyle dają radę to i one sobie poradzą i mam
nadzieję, że wrócą do mnie wiosną te moje ptasie dzieci.
Ptasie dzieci Twoje juz prawie na wylocie, jeszcze dokarmnianie ich przez rodzicow poza gniazdem bedzie milo obserwowac...relaksujace zajecie , bardzo lubie to robic , jak dobrze ,ze sie tak pieknie uchowaly, pozdrawiam serdecznie z upalnej bardzo Warszawy
OdpowiedzUsuńPrzyznam się, że marzyłam o tym by choć raz bserwować ptasi lęg, a jak w końcu sie przytrafiło, to muszę powiedzieć, że o był jeden z najbardziej nerwowych miesięcy w życiu, co rano leciałam zobaczyć, czy są całe i zdrowe. U nas też upały, wczoraj mierzyłam w słońcu, było 51. Pozdrawiam!
UsuńCzłowiek nie ma większych zmartwień, to sobie dzieci adoptuje, to nic, że ptasie :-)
OdpowiedzUsuńJa się przyznam po cichu, że wzruszyłam się bardzo, gdy młody bielik, którego obserwowałam w internecie od momentu, gdy bielikowa jajko zniosła, wyleciał z gniazda w swój pierwszy lot...
Marudziłam mężowi, że może by siatkę założyć, żeby sroki albo kot nie zrabował, ale to byłby dla nich zbyt duży stres to już lepiej jak ja się stresuję. Nawet jeśli nie zobaczę jak wylecą to i tak jestem szczęśliwa, że mogę je oglądać. Ech, ta nasza kobieca natura.
UsuńAle cudownie. Ja wraz z mężem od jakiegoś czasu fotografujemy amatorsko ptaki. Czasami zaglądamy (z daleka,bo nie da się inaczej) do bocianów. Widzieliśmy dorosłe a teraz dostrzegliśmy małe łepki w gnieździe. Jak będzie okazja to weźmiemy statyw z aparatem i może coś uda się zrobić. Fajne doświadczenie.
OdpowiedzUsuńTo prawda, taka obserwacja to fajne doświadczenie, choć bardzo stresujace, nic od nas nie zależy, trzeba tylko wierzyć, że rodzice wiedzą co robia, i robią to tak, że lepiej nie można. Bociany także sie świetnie obserwuje, a nauka latania jest fascynująca. Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam.
UsuńWrócą!! A gdzie im będzie lepiej, niż w Marunach?
OdpowiedzUsuńOby! Chyba nigdzie.
Usuńzazdroszczę możliwości ciągłej obserwacji odchowu młodych. Cudowna historia. W przyszłym roku będziesz miała jeszcze liczniiejszą straż przyboczną, chroniącą Cię przed komarami :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! To fascynujące choć z moim charakterem dość stresujące. Każda wizyta w pobliżu domu sroki, wrony czy kot spotkany na drodze sprawiały, że biegłam sprawdzić czy nic się nie stało. Na szczęście. ich i moje mam to za sobą.
UsuńTeż opiekowałam się muchołówką szarą potem, została wypuszczona i poleciała do swoich. Ciekawe co tam teraz u mojego Zbyszka ;)
OdpowiedzUsuńMoje jeszce nie odleciały. Pozdrawiam!
Usuńco to za ptaszek prosze nazwe .Dlatego iz po duzym wietrze wypadło z gniazda nie wiem czym go karmic.podaje gotow. jajko z suchymi muszkami dla rybek.
OdpowiedzUsuń