Cały dzień był w kratkę, co godzinę padał niewielki deszcz, w
przerwach świeciło cieplutkie słońce, a całości dopełniał silny wiatr.
Koło
południa udała mi się krótka wyprawa na łąkę, w sam raz by zrobić zdjęcia burzowym
chmurom.
Zdążyłam jeszcze zobaczyć żurawia zmierzającego w tarninowe zarośla
nad Marunką.
On zdążył schować się przed deszczem, ja nie.
Deszcz jednak jak na
tak potężne chmury był niewielki i krótkotrwały, więc kiedy tylko pokazało się słońce
znowu udałam się na spacer na łąkę, a drozdowe podloty na świdośliwkę. Od kilku
dni próbuję je tam przyłapać, ale są bardzo przebiegłe. Przylatują o czwartej rano, wystawiają strażnika
na linii, albo na słupie, a same pałaszują. Po jakimś czasie, kiedy strażnik sygnalizuje,
że jest głodny, następuje zmiana. Współpracują ze sobą rodzice i dzieci,
paszkoty i kwiczoły. Bywa też samczyk kos, ale on się nie udziela społecznie,
kiedy nadchodzę wszyscy uciekają, a kos, tak jak to bywało w zimie chowa się w
gęstej daglezji i pogdakując czeka aż sobie pójdę.
Ani razu nie udało mi się zrobić
im zdjęcia na świdośliwie i chyba już się nie uda, bo wszystkie dojrzałe owoce
są objedzone. To tyle w południe, a pod wieczór bezowe chmury mówiły, że to nie
koniec deszczu, ale słoneczne przerwy mogą być bardzo miłe i były.
W kałuży na
drodze spotkałam szczygła z dzieckiem.
Rodzic po drobnej kąpieli udał się na
łąkę, a dziecko przysiadło gdzieś na brzozie.
Wypatrywałam i wypatrywałam aż
dałam spokój i zajęłam się obserwacją popisowych lotów jaskółek.
Pięknie
wyglądały w chylącym się słońcu, szkoda tylko, że były takie prędziutkie. Nagle
dojrzałam szczygła lądującego na brzozie.
Nazbierał ziaren traw, częściowo je
nadtrawił i przyleciał nakarmić dziecko. Młodziak siedział na brzozowej gałęzi i
spoglądał co robię, a usłyszawszy wołanie rodzica, że kolacja gotowa odleciał.
Trochę dziwne to lato, bez upałów, ze sporą ilością deszczu, ale ptakom
sprzyja. Sprzyja też roślinom, chińskie maki zwykle kończyły kwitnienie w
połowie czerwca, a tu już lipiec i nie dość, że polne wciąż jeszcze kwitną to i
ten chiński wypuścił nowy pąk i właśnie wczoraj zakwitł.
Te chmury są wspaniałe, takie majestatyczne i zeźlone. Nigdy nie udało mi się uchwycić lecącej jaskółki, mam za słaby refleks.
OdpowiedzUsuńTakie były, a już za chwilę zrobiły się takie jak na 5:)) Popróbuj z jerzykami, po nich jaskółki wydadzą Ci się łatwizną. Dziękuję i pozdrawiam.
UsuńZgadzam się z Luną! Momentami czuć siłę! Szacun za jaskółki. Moje starcia z nimi, jak dotąd kończą się wynikiem 0:45521586 :))))
OdpowiedzUsuńDzięki Wojtek! Pamiętam Twoje trznadle w locie, ja mimo tego, że zimą pod domem są ich całe stada, nie mam ani jednego udanego.
UsuńTrznadle przy jaskółkach, to jak Maluch przy Polonezie :)))
UsuńTrenuję na jerzykach które w tym roku mieszkają gdzieś we wsi, po nich jaskółki są jakby łatwiejsze, a trznadli ni w ząb:))
UsuńZdjęcia naprawdę super, fotki jaskółek podziwiam. Mi by chyba refleksu nie starczyło na dobre zdjęcie w locie :).
OdpowiedzUsuńDziękuję! To raczej kwestia szczęścia niż refleksu, kiedy podlatują całkiem blisko AF nie daje rady, ale lubię się w to bawić :))
Usuńza zdjęcia z chmurami MEDAL!!! i to zloty :) brawo!
OdpowiedzUsuńDzięki! Udało mi się dotrzeć na sam koniec łąki tuż przed tym jak się rozlały jednolicie po niebie :))
UsuńPiękno chmur świetnie uchwyciłaś aparatem,a ptaki znalazły się w miejscach akurat ,gdzie TY byłaś,cudownie.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Ptaków wokół coraz więcej, bo to już drugie legi się pojawiły:))
UsuńJaskółki w locie ... podziwiam. Chmury fantastyczne ... Udany spacerek. Takie spacerki gdzie dużo się dzieje, a tu tak widzę, także lubię. Pięknie.
OdpowiedzUsuńTo wyjątkowo bogaty ptasi rok, a i praktyka obserwowania daje rezultaty. Dziękuje i pozdrawiam ciepło.
Usuń