poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Spacer z pleszką

Pierwszy raz w życiu zobaczyłam pleszkę kilka lat temu. Pięknie wybarwiony samczyk w zachodzącym słońcu wyglądał jak zawieszona na drzewie dojrzała mandarynka. 
Widywałam go potem często, ale raczej na czubkach wysokich drzew. Pięknie śpiewał od rana do wieczora przez wiosnę i całe lato. Pewnego majowego poranka parka przysiadła nieco niżej i pozwoliła zrobić sobie kilka zdjęć. 




Potem różnie bywało, aż w tym roku, dwa tygodnie temu miałam szczęście spotkać je tuż po przylocie. 



Śpiew samca ukrytego gdzieś w sosnowej gęstwie słychać ciągle i sądziłam, że tak już zostanie, że z daleka będę widziała jak śpiewa na stodole Marii, na gruszy, na sośnie.


Ale wczoraj, gdy zaraz po deszczu wybrałam się na spacer, na drodze spotkałam podskakującego malucha.  


Przemoczony samczyk pleszki jak i ja zmierzał w stronę łąki. 


Szedł przodem, a ja powoli za nim. 


Miałam wrażenie, że odciąga mnie od miejsca, w którym go zobaczyłam. Wreszcie wleciał w rosnące przy drodze sosny i stamtąd mnie obserwował. 



Gdy go obeszłam znowu przysiadł na drodze i wracając zbierał wszelkiej maści robaczki a moje śledzenie już go tak nie denerwowało. 


W końcu przy stercie starych gałęzi leżącej pod świerkiem skręcił i zniknął. 



Dzisiejsze -4 i mgły spowodowały, że dopiero pół do ósmej wybrałam się na łąki, ale nie doszłam, bo na drodze skakał kto? Oczywiście pan pleszka. 


Dziś spacer odbył się tą samą trasą, do sosen i z powrotem, ale, ponieważ się już trochę znamy pozwolił mi znacznie bliżej podejść 






i w powrotnej drodze poszliśmy, a właściwie ja za nim poszłam aż do krzyżówki. Łowił muszki, dżdżownice, i co tam jeszcze w piasku lub trawie wypatrzył. W końcu przysiadł na gałązce i w słońcu, które przedarło się przez mgły zaczął suszyć piórka. 




Jednak nie wyprostował się, cały czas zgarbiony, lekko rozpostartymi skrzydełkami osłaniał się niczym peleryną, Pomyślałam, że… że jest stary, może to ten sam, którego kiedyś zobaczyłam na brzozie. Zostawiłam go w spokoju by wygrzał stare kości, bo przed nim huk roboty. By przetrwać w temperaturach, jakie zafundował nam kwiecień musi codziennie zjeść, co najmniej tyle ile sam waży, nakarmić siedzącą na jajach samiczkę, a potem jak pojawią się pisklęta, to przez dwa tygodnie będzie harówka od świtu do nocy. A, że nie sam mieszka w gałęziach pod świerkiem wiem, bo wczoraj tylko słyszałam, a dziś, może tylko na mgnienie oka, ale udało się zobaczyć. 


Wygląda na to, że choć stary, ale doświadczony samczyk po raz kolejny zostanie ojcem. 


Nie ma wątpliwości, że sobie poradzi, bo mądre samiczki zawsze wybierają najlepszych ojców dla swoich dzieci.

24 komentarze:

  1. Cudowny! Choć trochę biednie wygląda taki przemoknięty. Oby szybko zrobiło się cieplej, żeby mógł się powygrzewać.
    Nigdy chyba nie widziałam pleszki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to od tego szukania jedzenia w mokrej trawie. Przy takich temperaturach musi zjeść 1,5 tyle ile sam waż inaczej zginie :) Kiedyś zobaczysz go pierwszy raz i potem żadne spotkanie Ci nie umknie.

      Usuń
  2. Przystojny ten Pan Pleszka - taki uwodziciel...:).Szczególnie zacnie prezentuje się na ostatnim, choć jakiś trochę potargany:)?. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja zobaczyłam tego elegancika na sośnie to pomyślałam, że ten to jest od uwodzenia, a tamten od wychowywania, jeszcze nie zaczął a już sponiewierany, ale rosy ostatnio tyle.

      Usuń
  3. Czyli potwierdza się, że wiek to tylko dodatkowy atut i dlatego trzymam kciuki za zmoklaka! PS. Raczej nie mieszka pod świerkiem, bo to typowy dziuplak:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, że wiek to atut, szczególnie u panów. Pokręciłam z tymi gałęziami, wyczytałam, że czasem wije otwarte gniazdo w gałęziach, a ponieważ oboje z gałęzi wyskoczyli to tak mi się skojarzyło, ale tam blisko jest dużo drzew z dziuplami, a i przy stodole mogą gdzieś mieszkać, a tam tylko szukały jedzenia.

      Usuń
  4. Cudny Pan Pleszka! Biedak, trochę sponiewierany przez wiosnę, która nas moczy i chłodzi, zamiast wybuchnąć ciepłem w pełnym słońcu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję w imieniu pana pleszki. Rano u nas ciagle -2, -3 dla nich to koszmar, a jak ptak trochę w latach to już całkiem źle. Może w maju będzie cieplej.

      Usuń
  5. Bardzo lubię pleszki, to takie ciekawe i ładne ptaki, które znajdą swoją niszę nawet na skwerze w centrum wielkiego miasta jak miałam się nieraz okazję przekonać. Trzymam kciuki za tego samczyka i niech mu oraz jego rodzinie się wiedzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dwa dni pod rząd wyglądał jak zmokła kura, może też być niedożywiony. Dzisiaj rano znowu było -2 ale za to teraz jest ciepło, much w trawie dużo, to się odrestauruje. Pozdrawiam

      Usuń
  6. Pleszka jest jednym z bardziej kolorowych ptaszkow, ktore spotyka sie w Polsce...u brata na wsi mazowieckiej zawsze zajmuje jedna budke przy domu a ja nie moge oderwac oczu od tego ptaszka, ogonek jego zawsze jest w ruchu. Twoje zdjecia smiesznie pokazuja go mokruśkiego, i jak zwykle Twoj komentarz dodaje uroku tej historii.
    Zajrzyj sobie na blog mojej kolezanki miscaminos-meinewege.blogspot.com ktora jest entuzjastka ptakow, ostatnie trzy posty sa bardzo kolorowe, duzo pieknych w nich koliberkow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja mam jedną budke legową, bo miejsc przeróżnych do gniazdowania i tak jest dość i mam podejrzenie po tym jak wyglądało gniazdo (oglądałam przy czyszczeniu budki) to waśnie pleszka tam mieszkała, a w dodatku samczyk często śpiewał na sośnie obok. dzięki za linka chętnie zajrze i pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  7. a ludzkie samiczki sadząc po ilości rozpadających się związków najczęściej się jednak mylą :))Pleszki są przepiękne, zaliczam je do pierwszej siódemki urodziwych ptaków kraju.;) Aaaa jaskółki już widziałem! Są u Ciebie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może dlatego, że mają duże parcie na seks, a małe na potomstwo, a u ptaków i nie tylko to jest nierozerwalne. Siódemka, no to jestem ciekawa, rozumiem, że wkrótce zrobisz u siebie wyliczankę :)) Jaskółki są od wczoraj, ale na razie niefotografowalne z powodu szybkości.

      Usuń
  8. Nie, chciałem napisać, że w pierwszej piątce obok m.in. szczygła, zimorodka, dudka czy gila ale gdy pomyślałem o żołnie, wildze czy krasce to wolałem przedłużyć listę :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kraski i żołny nie widziałam, ale znajomy mieszkający w okolicy j.Podkówka twierdzi, że je widuje.

      Usuń
  9. Samczyk pięknie ubarwiony. Często widzę, jak u mnie przemykają te kolorowe ptaki :) Wspaniałe zdjęcia, tylko tak troszkę smutno wygląda, taki przemoczony.
    Czy przypadkiem ptak na 4 zdjęciu od góry nie jest samicą kopciuszka?
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od tygodnia dwa pięknie wybarwione samczyki śpiewają u mnie każdy na swojej sośnie i ta samiczka z 4 była obiektem ich westchnień. Trudno powiedzieć, ale chyba samiczka kopciuszka jest trochę ciemniejsza. Są jednak sytuacje kiedy kopciuszki i pleszki parują się między sobą, więc kto wie? Ten przemoczony wyglądał na naprawdę leciwego ptaka i pewnie znacznie trudniej znosił nocne przymrozki. Może jeszcze uda mi się zrobić mu zdjęcie jak będzie suchy. Pozdrawiam!

      Usuń
  10. Absolutnie świetny spacer :)
    Zdjęcie ósme od góry, na którym nasz bohater ujęty jest od strony mokrego mikrotyłeczka na drucikach, jest totalnie wzruszające ;)
    Po czy poznałaś, że wiekowy? Tzn jest skołtuniony, ale - jak to po deszczu. Utykał jak szedł czy co?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mnie to wzruszyło, ma niezwykłe, szczudłowate nogi jak na takiego malucha :)) To taka moja obserwacja. Rok temu przyglądałam się staremu samczykowi kopciuszka, też był lekko przygarbiony, znacznie większa siwizna i nieco inny jakby lekko spłaszczony kształt głowy i głowa jakby trochę większa. Patrząc na tego tu też pomyślałam, że jest stary. Dwa pozostałe samce ( 1,5) mimo rosy i takiego samego zimna były wyprostowane, i dokładniej wykolorowane. To, że skołtuniony, nazajutrz deszczu nie było tylko zimno i rosa. Był tez przebudowany, tułów i głowa większe i te chude wysokie nóżki, o wiele bardzie widoczne niż u tamtych dwóch.

      Usuń
    2. Czyli to, co u nas - zapadanie się w sobie i utrata kolorów. Eh!

      Usuń
    3. Siwizna większa tak jak u nas i to przebudowanie bardzo widoczne. Wyścigowe młode samczyki i zgarbiony dziadek. Eh!

      Usuń
  11. Pani Grażynko, siedząc kilka dni temu na fotelu tortur u wyrwizęba widziałam przez okno pleszkę na płocie... I przypomniał mi się Pani post i zaczęłam sobie w myślach opowiadać tę historię :). Okazało się, że dałam radę swojemu największemu lękowi spacerując razem z Panią i pleszką :). Doskonały "odstresowywacz", dziękuję. Kasia z Olsztyna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że chociaż tak mogłam ulżyć Pani w niedoli. Swoją drogą w XXI wieku mogłaby stomatologia być na tyle zaawansowana, by czujniki wykrywały że wiertło zbliża się do nerwu i byłoby bez bólu. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń