Wiedziały, że to właśnie jest ten dzień, że to coś, co
narastało w nich od kilku tygodni dojrzało.
Rozglądały się po stawie szukając odpowiedniego miejsca. Rozpraszał je
chichot i nieustanne przemieszczanie się perkozków.
Popłynęły za nimi by sprawdzić,
co też smakowitego znalazły te krzykliwe maluchy przy zachodnim brzegu. Najpierw
uważnie przyglądały się wodzie, a potem zmusiły perkozki do odpłynięcia i same zaczęły
żerować.
Po chwili w pobliżu wysepki zobaczyły nurkujące krakwy i popłynęły tam
zmuszając i je do zmiany żerowiska.
Zostały same i wtedy, zamiast zabrać się za
jedzenie rozpoczęły toaletę. To nie była
zwykła pielęgnacja, był w tym jakiś taneczny rytm, jakby specjalny rytuał przygotowujący
je do tego, co miało się stać. To na
przemian, to razem zanurzały dzioby w wodzie i namaszczały pióra, zginały szyje
i odwracały głowy.
Potem ona raz i drugi położyła dziób na wodzie, on zgiął
mocno szyję jakby chciał jej zajrzeć głęboko w oczy.
Po chwili on tuż przed nią zanurzył głowę pod
wodą a następnie ona zrobiła to samo, a on wsunął się na jej grzbiet, czubkiem
dzioba chwycił piórka na jej głowie i trwały tak kilka sekund. Cały czas przytulone do siebie zaczęły powoli
wyciągać w górę szyje by w tym ostatnim najważniejszy momencie wydać niezwykły krzyk
spełnienia. Jezioro zadrżało, zadrżało
powietrze i las dookoła a one obróciły się do siebie piersiami, by poczuć bicie
wzruszonych miłosnym aktem serc, jeszcze złączyły skronie by poczuć pulsujące tętna.
Ostatnie czułe gesty, zapewnienia o miłości, wierności i o tym jak było
cudownie przedłużały szczęśliwą chwilę.
Wiedział Zeus co robi uwodząc Ledę
pod postacią łabędzia i tym samym ofiarując jej najczulszą, najbardziej namiętną
i najpiękniejszą miłość na świecie.
Jak po burzy przychodzi spokój tak i po
łabędzim szaleństwie przyszedł czas na prozę życia. Oboje wrócili do pielęgnacji
piór, ona w wodzie on na brzegu wysepki, a gdy i ona podpłynęła do wyspy on
zabrał się za przygotowanie budulca na gniazdo.
Wkrótce dojrzeją owoce ich miłości
i wychowaniu dzieci zostanie podporządkowane życie łabędziej pary. A, na kolejny magiczny miłosny krzyk łabędzi niemych trzeba poczekać do następnej
wiosny.
Ojej, tak o tym opowiedziałaś romantycznie. Zaczytałam się, zaogladłam :)
OdpowiedzUsuńzaoglądałam :)
UsuńI ja tak to oglądałam. Myślałam, że one robią to jak wszystkie kaczki, raz za czubek i koniec. I jeszcze ten krzyk, one normalnie, chrząkają, pochrapują, syczą. Nie mogłam uwierzyć, nikt o tym nie pisze.
UsuńCuda Matki Natury... Brak mi słów, powiedziała Pani wszystko :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Kasia z Olsztyna.
Cuda, cuda, nigdy nie oglądałam łabędziego seksu i na to co się działo patrzyłam ze zdumieniem. Pozdrawiam!
UsuńNigdy nie byłam świadkiem takich miłosnych uniesień u łabędzi chociaż na moim stawie co rok jest para albo dwie. Ale jestem tam tak rzadko że zawsze szkoda mi było czasu na nie. Zawsze mi się wydawało, że w tej dyscyplinie pierwszeństwo mają perkozy dwuczube.
OdpowiedzUsuńZdjęcia wspaniałe a narracja urzekająca. Miłego weekendu.
Ja też nigdy nie interesowałam się łabędzią miłością i, że to zobaczyłam, to przypadek. Dziękuję i pozdrawiam.
UsuńPiękny tekst, a zdjęcia pokazały to, czego jeszcze w naturze nie widziałem:)
OdpowiedzUsuńdziękuję! Nie myślałam, że w tej materii są takie... czułe, delikatne i ten krzyk, zupełnie mnie zaskoczył. Szukałam informacji, ale nikt o tym nie pisze.
UsuńBo uczeni w ornitologii nie zajmują się takimi, niepoważnymi sprawami:) PS. Zapomniałem napisać, że fajny ten perkozek!
UsuńAle czasami takie różne, że niemy i tylko krzyk przed śmiercią wydaje, to można znaleźć. Za perkozka dziękuję, obrodziły w tym roku, są i na Nenufarowym, i w stawku p.poż we wsi i na stawie.
UsuńGrażynko, przepiękna obserwacja, bardzo trafnie uwieczniona, a opisana wprost wybornie!
OdpowiedzUsuńZ pewnością jeszcze wrócę do tego wpisu - poezja! Niby taki zwykły łabędź, niby taki zwykły ... aż Ci zazdroszczę :)Tyle piękna!
Dziekuję! Myślałam, że to się odbywa tak trochę beznamiętnie jak u kaczek, a tymczasem..., zaskoczyły mnie kompletnie.
UsuńTyle cudpownosci w przyrodzie, takie piekne ptaki to i ich milosc piekna, dlugie ich szyje zostaly stworzone do takich milosnych uniesien, zdjecie 17 dla mnie ma wiele wyrazu ... a Twoj opis przejmujaco piekny! pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że ta obserwacja, to było niezwykłe przeżycie, zdumienie pomieszane z zachwytem. Zaloty przed, jak u niektórych innych ptaków, ale te ludzkie gesty po robią niesamowite wrażenie. Dziękuję i pozdrawiam.
UsuńPięknie, romantycznie napisane! To naprawdę niesamowita obserwacja, która została przepięknie przedstawiona. Coś wspaniałego!
OdpowiedzUsuńTo tylko kilka najważniejszych zdjęć, całość naprawdę pięknie wyglądała, szczególnie te końcowe czułości. Dziękuję!
UsuńOstatnio czytałam o emocjach ptaków. Mam zamiar napisać o tym post. Kwestia niby sporna, niby instynkt nimi kieruje...a ja wierzę, że chyba jednak nie tylko i nie do końca...:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że instynkt ma wpływ na to, że trzeba to zrobić, ale jak, to już raczej grają emocje. Widziałam jak samczyk gągoła postawił się łabędziowi przepędzającemu samiczkę. Instynkt kazałby mu chronić własne życie. Więc chyba jednak nie do końca... Czekam zatem na post.
Usuń