Taki czysty świt jak dziś rzadko się ostatnio zdarza,
więc zmobilizowałam się i poszłam nad Żurawi Staw. -2 stopnie i wschodzące słonce
zrobiły swoje i przez dobre 40 minut było bardzo artystycznie. W cieniu na
starym pniu, niemal niewidoczne siedziały krakwy i cyraneczki, we mgłach
ukazywały się krzyżówki, perkozek i łabędzie.
Zmęczona nieustannym
wypatrywaniem właściwie przegapiłam przylot czapli białej. I nie dość, że
usiadła za wierzbą to po chwili zabrała się z powrotem.
Kaczki dla rozgrzewki
trochę poszalały, co wzbudziło zainteresowanie kruka,
a potem zajrzała do mnie
na chwile zięba i krótko, ale treściwie podsumowała,
- co? Pięknie, ale nudno.
- Nudno nie, ale zimno. Na to siedzący obok na świerku pierwiosnek
zauważył,
- to może daj sobie spokój i wpadnij wieczorem.
Wpadłam i mimo, że jelenie nie przechodziły, a to właśnie
mi się marzyło, miło było popatrzeć na to, co się działo. W łabędzim gnieździe
ciągle jeszcze nie ma jaj.
Za to okazało się, że stara żurawka siedzi na
gnieździe w trzcinach. Nadleciał pan mąż, ona kazała mu chwile popilnować
gniazda, mrucząc przeszła się brzegiem, trochę podjadła i lotem błyskawicy
wróciła w trzciny. Jak już się usadowiła, on odleciał, bo do zachodu słońca było
jeszcze trochę.
Krakwy i cyraneczki, które wcześniej żerowały po wschodniej
stronie stawu, przeniosły się na moja stronę.
Jednak cyraneczki czymś
podenerwowane szybko zrezygnowały i popłynęły w stronę żeremia, a krakwy
zabrały się za jedzenie.
Pracowicie zbierały coś z powierzchni wody siorbiąc i
mlaskając i to wywołało złość, e tam złość, wściekłość perkozka. Napuszyło się to
maleństwo, nadęło pierś i groźnym spojrzeniem oraz „godnościom osobistom”
zmusiło kaczora krakwy do ucieczki.
Odpłynąwszy w te pędy, udawał potem, że nic
się nie stało.
Kaczka patrzyła na to wszystko zdumiona.
Perkozek niezbyt długo
cieszył się zwycięstwem, bo siedzący gdzieś na brzegu brodziec zaczął krzyczeć,
że nadlatuje bielik. Wszyscy trochę na
oślep zaczęli płynąć pod drzewa by schronić się przed niebezpieczeństwem.
Jeden
kaczor przechyliwszy głowę, zobaczył agresora, nie wytrzymał psychicznie,
zawrócił i poderwał się do lotu.
Bielik jednak nie usiadł, przestał wołać i
pewnie też odleciał. Na stawie zrobiło się pusto. No, nie do końca, na środku ktoś
pływał.
Ach tak, to on, wspaniały, nieustraszony, malutki perkozek. Odwrócił się w moją stronę i powiedział,
- od dzisiaj mów mi Czak, Noris Czak.
Drugie od góry... chciałabym mieć u siebie w pokoju na ścianie. Cudo!
OdpowiedzUsuńChcesz RAWA? Mgły mają to coś w sobie, zwłaszcza koło piątej rano. Dziękuję!
UsuńOjej, naprawdę mogę? Bardzo chcę. Przejdzie poczta mailową?
UsuńJasne. Jak nie chcesz tu to może na priv na fb
UsuńPoranek -2 stopniowy robi niesamowite wrazenie, magia, czarymary nad jeziorem..
OdpowiedzUsuńŚwietnie to określiłaś, czarymary. Tyle kontrastów, mgła, ciemne zakątki i słońce prosto w oczy. Dziękuję i pozdrawiam.
UsuńŚwietny post zdjęciowy! Mgliste - nie wiem, które najlepsze, bo wszystkie piękne. I ta startująca krzyżówka. Dzień, jak malowany:)
OdpowiedzUsuńDzieki! A ja mam niedosyt, krakwy pływały za szybko, w cieniu i mimo tych odbić światła, nie dało się wyostrzyć, cyraneczki nie chciały podpłynąć. Założyłam 300 bo 400 znowu jakoś mi nie ostrzy, no i czapla, że się schowała i uciekła. No i żebym tam mogła być cały dzień, a to znowu kradzione minuty. Ale fajnie było.
UsuńZdjęcia jak zawsze prześłiczne, a opis mnie powalił, czytałam jak opowieść. Nie wiedziałam że robisz zdjęcia w rawach.
OdpowiedzUsuńRzadko kiedy uda mi się zrobić jakościowo dobre zdjęcie, to pewnie dlatego nie widać:)) Najfajniejsze jest to co się tam dzieje, tylko nie mam tyle czasu, żeby tam dłużej być. Miło, że Ci się podoba i pozdrawiam serdecznie.
Usuńte mgiełki są jak ... hmmm ... tarta malinowa podana do kawy! Zazdroszczę wszelkich kaczek, które nie nazywają się krzyżówka! ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście ten startujący samiec mimo tej gatunkowej przynależności, jest extra! :))
...ze śmietaną, mgły jak śmietana :)) No są te kaczki tam, ale wody ubyło pół metra, łabędzie straszą i po jednej parze to szaleństwa nie ma, zwłaszcza w porównaniu z zeszłym rokiem, ale i tak się cieszę i dziękuję.
Usuń1,2,3 - super! Gratuluję!
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję.
UsuńZazdroszczę krakw i cyraneczek:)
OdpowiedzUsuńA ja Ci zazdroszczę droździka, był u mnie wczesną jesienią, a teraz go nie widzę.
UsuńZdjęcie 3, świetny kadr, jak obraz.
OdpowiedzUsuńDziekuję! To było pod świerkami, zacieniony kąt stawu, ani słońca, ani nieba.
Usuń