Tak czasem jest, wieje wiatr, ptak stroszy piórka albo się płoszy, trudno za nim podążyć z ciężkim obiektywem, trudno złapać ostrość,
a scena wydaje się nieprawdopodobnie piękna i żal nic pstryknąć. W domu okazuje
się, że niestety nic nie wyszło, ale żal wyrzucić, bo to zapis przeżytych w
tamtej chwili emocji. Zostawia się więc to wyrzucenie na później, a później to
znaczy najczęściej na zimę lub przedwiośnie, kiedy nie zawsze można wyjść na
spacer, a za fotografowaniem się tęskni. I kiedy zaczyna się zimą przeglądać
archiwum to nie dość, że emocje wracają, to jeszcze zaczyna się dostrzegać w
tych nieudanych fotografiach coś szczególnego, może zwierzęce dusze, jakiś rodzaj poezji ich istnienia,
jakiś niemal nieuchwytny czar. I ten czar zaklęty w nie udanej
fotografii ciągnie nas na łąki, do lasu, na mokradła. Po co? To proste, by jeszcze raz zobaczyć.
bardzo dobrze znam tę watpliwość, wyrzucić - nie wyrzucić. Gdy ma się z danego spotkania serię ostrych zdjęć, nieostre z automatu uważa się za te gorsze. Tymczasem często te ruszone, dynamiczne, przynajmniej pod kątem "art" maja znacznie większą wartość niż te atlasowo poprawne. Sądzę, że 4 i 7 mają taką właśnie wartość :)
OdpowiedzUsuńDzięki! Zawsze jest ta największa wątpliwość, że to wyszło niechcący i nie ma w tym mojego artystycznego udziału.
UsuńŁapiąc duszę, trzeba być może odejść od technicznej precyzji... :)
OdpowiedzUsuńTo dobra myśl, żeby czasem zrobić celowo taka duszową sesję.
UsuńBardzo udane! Bo to "udanie" jest kwestią umowną. Czasem piękne obrazy odkrywa się dopiero przy kolejnym przeglądaniu archiwum, gdy akurat jest nastrój do wypatrywania duchów :-)
OdpowiedzUsuńDziękuje Pani Ewo za dobre słowo. Tyle razy je oglądałam, i ciągle było żal wykasować.
UsuńNieudane?! Coraz częściej myślę, że to przyszłość fotografii przyrodniczej! Tzw. atlasy są fajne, ale ... nigdy nie powiesiłbym takiego zdjęcia w swoim domu, a Pani rozmazańce - i owszem!
OdpowiedzUsuńDziękuję, wpadłam przypadkiem na stronę, jakiegoś hiszpańskiego fotografa i zobaczyłam fotę z taką czaplą jak moja i pomyślałam, czemu nie?
UsuńPiękny zapis emocji, dla niektórych trudny do zrozumienia. Ja w każdym razie rozumiem i podziwiam. Gratuluję i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Czaple i żurawie to dla mnie bardzo trudny temat, rzadko mogę iść przed świtem, a jak już pójdę to ich nie ma, albo uciekają. I cały czas nie mogę się wyzbyć emocji, czyli podnoszenie w górę aparatu ze statywem. Ale pracuje nad tym.
Usuń