Kto z nas nie zna starych kawałów o Jasiu, co to wyrywał się
do odpowiedzi, a zwłaszcza tego, w którym nauczycielka przyrody pytała o ptaka
na „a”, na „b”, na „c”, a Jasiu stosując sobie tylko właściwą jasiową logikę
odpowiadał pytaniem na pytanie, a może czyżyk, być może czyżyk i czyżby czyżyk? Kiedy trzy lata temu wracałam ze spaceru i w rosnącej
przy furtce tui zobaczyłam pięknego cytrynowo czarnego ptaka, wiatr szepnął mi do ucha, czyżby czyżyk? Zajęty wyłuskiwaniem
tujowych szyszek nie zwracał na mnie uwagi. Nasze czyżyki odlatują przed zima
na zachód i południowy zachód Europy, a do nas przylatują skandynawskie i
rosyjskie. To była połowa marca i ptak był sam, więc najprawdopodobniej był to
nasz rodzimy czyżyk, który właśnie powrócił z zimowiska i głodny regenerował
siły tym, co lubi najbardziej czyli nasionami drzew iglastych.
Na ponowne tak
bliskie spotkanie czekałam do zeszłej niedzieli. Pod karmnikiem zjawiła się para
i zbierała nasiona słonecznika i jagły, które porozrzucały rządzące ptasią
stołówką sikory i mazurki. Samiczka uwijała się sprytnie kawałek po kawałku przeglądając
trawę. Zobaczyły to sikory i także zamiast jeść w karmniku sfrunęły na trawę i
zaczęły straszyć mniejszą od siebie panią czyżykową, która wreszcie pozwoliła się
przepędzić.
Istnieje podejrzenie, że poskarżyła się mężowi, bo po chwili nadleciał,
najpierw przysiadł na gałązce ocenił sytuacje,
a następnie bezceremonialnie
wparował do karmnika.
Sikory natychmiast straciły zainteresowanie resztkami w
trawie i także próbowały dostać się do karmnika,
ale tam oprócz zielonkawego
czyżyka były jeszcze zielonkawe dzwońce i być może ich potężne dzioby oraz
przyjazne nastawienie do brata w kolorze spowodowało, że gdy bogatka próbowała wejść
do karmnika czyżyk nastroszył skrzydła i ogon i wrzasnął,
- strrrrrasznie jestem zły, okrrrrropnie zły i jak jeszcze raz
będziecie przeganiać moją małżonkę to was pogrrryzę, podrrrapię i zjem,
zrrrrozumiano?
Sikora w pierwszej chwili zgłupiała, ale w końcu zapytała,
- a czy tak tylko z boczku mogę?
Ten spojrzał na nią z ukosa i palnął,
- prrrrosz, nie jestem taki jak wy.
W końcu wszystkie ptaki najadły się i odleciały, wszystkie
oprócz modraszki, której znacznie więcej czasu zajęło zrozumienie, co za skarby
znajduje w trawie pani czyżykowa.
Siedziała na gałązce łuskając ziarnko
słonecznika i gdy po raz kolejny spadło jej w trawę,
nie wróciła po nowe do
karmnika tylko uważnie spojrzała w dół, zanurkowała i znalazłszy utracony skarb,
zadowolona wróciła na gałązkę.
To pewnie jedno z ostatnich karmnikowych
spotkań, bo wiosenne godowe śpiewy rozbrzmiewają coraz głośniej, ale gdyby nastąpiło
załamanie pogody, gdyby niespodziewanie przyszedł śnieg, albo mróz to mam jeszcze
spory zapas słonecznika i moje miłe ptaszorki, serrrdecznie zaprrraszam.
Hmmm, jeśli to są czyżyki, to ja jednego ostatnio też w kadr złapałam :-).
OdpowiedzUsuńhttp://www.whiteeyedhusky.pl/ptaszek.JPG
Świetne zdjęciowe ptasie historie!
Tak to jeszcze nie do kończ wybarwiony samczyk czyżyk :-) Dziekuję!
Usuńjakie fajne!
OdpowiedzUsuńA modraszka jaka niebieściutka :)
Intensywność niebieskiego zależy od kąta padania promieni słonecznych i czasami ona jest dużo bardziej niebieska. Dziekuję!
UsuńWygląda na to, że masz te ptaszki oswojone :) Stoisz przebrana za krzak czy masz na głowie słonecznik? :) Grażka przyznaj się! Wiem, dodajesz do nasion ziarna konopi indyjskiej :)))
OdpowiedzUsuńPrzebrana za krzak, tylko dzięcioł mnie rozpoznaje, bo siada na 5 metrów, a reszta na 2, a konopi nie dodaję tylko dlatego, że ostatnio nie mogłam kupić, ale kaszę jaglaną i mak też lubią, no i przemoczony owies.
UsuńAleż gości w tym karmniku:)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zechciałaś zajrzeć. Ptaki całą zimę stołowały się u mnie i teraz chociaż jest już ciepło lubią wpaść, jak my do ciastkarni. Pozdrawiam serdecznie!
UsuńBardzo lubię czyżyki. Całą gromadą buszują w skrzynce na moim parapecie, wyjadając siemię lniane. Przy dzwońcach, wróblach czy sikorach wyglądają jak małe zieloniutkie myszki :-)
OdpowiedzUsuńTo prawda, że uwijają się bardziej niż reszta. U mnie do karmnika nigdy nie przylatywały mimo siemienia, maku i konopi i dopiero teraz, a przecież w okolicy kręcą się duże stada, ale siadają wysoko na olchach.
UsuńTo jeden z tych gatunków, które z daleka przypominają szare coś tam. Kiedy jedna można przyjrzeć im się z bliska, widać, że Natura nie poskąpiła im kolorów:). PS. W niedzielę przejeżdżaliśmy przez Maruny i rozglądaliśmy się za kimś z aparatem, ale widocznie szalała Pani w innych rejonach:)
OdpowiedzUsuńSzczególnie wiosną kiedy zieleń piórek jest bardzo intensywna :-) Rodzina choruje, więc sobotę i niedzielę spędziłam w domu, dopiero po południu trochę pod domem, a potem pół godziny na łąkach, ale owoc był tylko jeden, kleszcz.
UsuńOjej Pani Grażyno, a ja ostatnio czołgając się po trawie, podczas podchodzenia do gęsi, zastanawiałam się czy kleszcze już są...Na szczęście mam tylko zakwasy:). Piękne są te okolice Marun i cieszę się, że mogłam odwiedzić Pani Królestwo. Choć trudno nam obrobić własne gospodarstwo, mam nadzieję, że czasem uda nam się zajrzeć na Pani terytorium:). Bardzo podoba mi się sikorka modra na Pani zdjęciach, jest niezwykle fotogeniczna. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZima niestety była dla nich łaskawa i mimo, że staram się nie chodzić po chaszczach to mam już 3 na koncie, dobrze, że tylko chodzące. Cieszę się, że się Państwu podobają okolice Marun, tu zwłaszcza wiosną tyle się dzieje, że musiałabym się roztroić żeby wszędzie zdążyć, a w dodatku woda w Pisie wróciła do normy, to tak naprawdę nie wiadomo w co oczy wsadzić, że o łosiach w okolicy Łapki przy drodze na Jeziorany nie wspomnę. W imieniu sikory dziękuję i pozdrawiam.
Usuń