Pod domem wiało dzisiaj ostro, ale w dolinie Pisy osłoniętej
od południa wysokim brzegiem i lasem wiatr szedł górą, a ja szłam brzegiem w
kierunku Barczewka rozkoszując się spokojem, słońcem i ciepłem. Woda wyraźnie
się podniosła i płynąc szemrała cichutko, w krzewach miłosne pieśni śpiewały
sikory, świat wyglądał pięknie.
Miałam nadzieję spotkać łabędzie, bo skoro lód
jeszcze nie puścił na jeziorach to gdzie miałby być jak nie na Pisie. Na brzegu
sporo bobrzych tuneli, zaczęłam uważać by w któryś nie wpaść i nagle usłyszałam
szum skrzydeł. Leciało pięć sztuk i pewnie chciały wylądować na prostym odcinku
rzeki, ale kiedy mnie zobaczyły, poleciały dalej. Na szczęście dwa z nich
zatoczyły duży łuk i usiadły bliżej Biedowa.
Jeszcze tylko kawałek łąki,
jeszcze rów i kiedy wychyliłam się zza wierzb zobaczyłam je.
Wcale nie
łabędzie, a prześlicznie, wiosennie ubarwioną parę traczy nurogęsi. Póki mnie
nie widziały płynęły spokojnie i nurkował w poszukiwaniu jedzenia, ale jak tylko
spróbowałam się porządnie ustawić, uciekły. To może być ta sama para, którą
czasem można zobaczyć na stawku p.poż. w
Marunach i którą kiedyś, późną jesienią widziałam na Nenufarowym. Nurogęsi nad
Pisą mają doskonałe warunki do gniazdowania, na brzegu jest mnóstwo wielkich
starych drzew, a one podobnie jak gągoły znoszą jaja w dziuplach.
Może wiosną
uda się zobaczyć panią nurogęś wodzącą młode. Łabędzie nieco dalej pławiły się
w słońcu i nie miały zamiaru uciekać, a ja nie chciałam im przeszkadzać.
Wróciłam
mając nadzieję, że tracze usiadły gdzieś bliżej, niestety już ich nie
spotkałam.
Wspięłam się na urwisty brzeg, weszłam w las, a tam, tam trwał
najprawdziwszy wiosenny ptasi rejwach. Śpiewy i zaloty, a w przerwach jedzenie.
Raniuszki, dzięcioły, sikory, kowaliki, mysikróliki, pełzacze i czyżyki, całe
to ptasie towarzystwo odurzone ciepłem i słońcem latało od drzewa do drzewa,
wybierając spod kory, co smaczniejsze kąski.
Jeśli tak wygląda tam w lutym to,
co będzie w marcu i kwietniu, że o maju nie wspomnę. Zanosi się na szaloną
wiosnę pod znakiem Pisy.
jaka słoneczność niesamowita!
OdpowiedzUsuńAle wiesz - zima może jeszcze wrócić. Ona tak umie...
Słońce wczoraj oszalało jak i reszta przyrody :)) Wiem, że umie, bodaj 2 lata temu w maju nocne -7 zrujnowało na dłuższy czas życie i ptaków i roślin.
UsuńCudowna ptasia różnorodność. Nad Pisą spędzałem nieco czasu jak chłopiec. Niestety jako wędkarz. Qrcze, masz tam tyle możliwości. Szok.
OdpowiedzUsuńWyprawa nad Pisę była dla rekompensaty niedzielnej wyprawy do lasu. Pilarze tną nawet w niedzielę, a pod piłę idą najstarsze drzewa, szkoda gadać, a nad Pisą spokój i tracze. Tylko jak zwykle, trudno po wertepach iść z rozłożonym statywem i jak się niespodziewanie coś zobaczy nie ma czasu na zmiany, ale przynajmniej jakieś fotki są. Pisałam Ci kiedyś w komentarzu, że słyszałam żurawie, okazało się, że w okolicy Olsztyna zimowało 9 sztuk i przyloty się jeszcze nie zaczęły, ale w zeszłym tygodniu polował u mnie na łące srokosz, tylko one chyba u nas zimują.
UsuńJak zwykle. Jeden post, a w nim połowa atlasu zwierząt krajowych. Tym razem jednak największe gratulacje za tracze. Nie wiem dlaczego, ale te ptaki są wybitnie płochliwe. Kaczka poczeka, łyska poczeka, krzykliwiec poczeka, ale tracz - nigdy. Jedyny niepłochliwiec, jakiego widziałem, pływał sobie po Wilii w Wilnie. PS. Raniuszki też super!!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Zdjęcia robiłam z ukosa i tylko dlatego, że mnie nie widziały, a zaraz potem przyszło do głowy, że można było zmienić obiektyw, można było się położyć i podczołgać, ale na krętej rzece z wysokim brzegiem nie widać ich. Może jeszcze kiedyś się uda. Tam się świetnie chodzi nawet bez celu, zwłaszcza, że jeszcze nie ma kleszczy, a w lesie, rzeczywiście ptaków od groma, maja tam znakomite warunki, bo las prywatny, to nikt tam nie chodzi, nie piłuje, spokój.
UsuńFaktycznie, taka wiosna w lutym to coś zachęcającego ale... obawiam się gwałtownego i "złośliwego" powrotu zimy. Potrafi zaskoczyć i zmrozić. Tracze wspaniałe, nigdy nie spotkałam. A z pełzaczami mam pewną wojnę podjazdową bo i w mieście i w ?Dziczy spotykam je często ale zrobić zdjęcie... nie ma opcji. Ostrzenie mi wariuje, zlewają się z tłem i skaczą nim autofokus coś wymyśli.
OdpowiedzUsuńOch odwiedziłabym ja te Twoje Maruńskie Łąki...
Ja się raczej obawiam majowych przymrozków, bo wszystko wskazuje na to, ze w lutym i marcu temperatury będą się kręciły koło 5 st. :))Trzy lata uczyłam się jak podejść pełzacza i na AF nigdy się nie udało, przestawiam na M i od czasu do czasu coś się uda. Odwiedzić zawsze można, ale to mało. Żeby zacząć je spotykać trzeba tu zamieszkać i to jest warte przemyślenia.
UsuńNabrałam chęci na taki spacer wzdłuż Pisy. Tyle ciekawych i pięknych ptaszków! Musze w mapę zajrzeć :-)
OdpowiedzUsuńPani Ewo, wystarczy pojechać do ośrodka jeździeckiego Ekwador w Dąbrówce Małej, tam zawsze jest ktoś kogo można spytać (bo wypada) czy można przejść się na spacer nad Pisę i już. Droga wokół jeziora sama zaprowadzi, a potem to już brzegiem. Dziś w Barczewie na stawie przy więzieniu były 3 samce tracza i 2 samiczki, były bitwy i zaloty. Niestety pogoda okropna i nie miałam czasu.
UsuńJ również wiosny już nie mogę się doczekać:). Od razu tak milej się robi na jej wspomnienie. Już niedługo! Piękne ujęcia! Pospacerowałabym...
OdpowiedzUsuńByło cudownie wiosennie i przez słońce i przez ptaki. :)) Dziękuję! Pisałam Pani Ewie, że można przez ośrodek jeździecki, ale można też przy mostku na Pisie miedzy Barczewkiem a Łęgajnami. Piękne miejsce!
UsuńJakie piekne okolicznosc[ przyrodY...nigdy nie widzialam raniuszka, wczoraj poszlam w las, potknrlam sie i zwichnelam staw barkowy....jestem uziemiona, bark prawy unieruchomiony...buuuu...
OdpowiedzUsuńO matko! bardzo Ci współczuję. Jedz dużo galaretki, ja od jakiegoś czasu na wzmocnienie stawów łykam Collaflex, ze wszystkich preparatów ma najwięcej kolagenu, no i z doświadczenia z moim koniem wiem, że maść żywokostowa działa zbawiennie. Nie martw się tak bardzo, do wiosny zdążysz wyzdrowieć, tego Ci serdecznie życzę.
Usuń