Chodziłam nad to jezioro latem, woda przy powierzchni szybko
się nagrzewała i sezon rozpoczynałam zwykle koło połowy maja. Jedynym ptakiem wodnym,
którego tam spotykałam była czapla siwa. Brodziła w ciągu dnia po południowym
brzegu, a kiedy podpływałam zbyt blisko niespiesznie odlatywała. Myślałam, że
jesienią, zimą i wczesną wiosną nikt na to jezioro nie zagląda. Jest głębokie,
jak zamarznie to lód bardzo długo się trzyma. Tak też było i dzisiaj, lodowa
pokrywa przyprószona nocnym śniegiem pięknie kontrastowała ze złotą trzciną i wodą,
w której odbijało się błękitne niebo. Już miałam skręcić do lasu, gdy w ucho
wpadło mi nie znajome kwaknięcie. Na wodzie pływało kilkanaście gągołów.
Niektóre
trzymały się blisko krawędzi lodu, a część pływała przy północnym brzegu w
pobliżu trzcin. Miałam iść nad Pisę, ale gągoły kusiły, jednak postanowiłam
trzymać się planu. Chciałam tylko sprawdzić jak wysoka jest woda i czy niewielki
ols już jest zalany. Pisa była niemal pełna,
jeśli poziom wody podniesie się o
jakieś trzydzieści centymetrów, to wokół rzeki powstaną piękne i niezwykle
atrakcyjne dla ptaków rozlewiska. Na łąkach i na wodzie cisza, już miałam wracać
do gągołów, gdy zza lasu nadleciała para żurawi. Niestety, zobaczyły mnie i
zawróciły.
Nic to, w międzyczasie powzięłam plan podejść gągoły z drugiej strony
jeziora i to był bardzo dobry plan. Jezioro wyglądało pięknie.
Usiadłam między drzewami obwieszonymi
ubiegłorocznym chmielem i przykryta siatką stałam się prawie niewidoczna. Prawie, bo niby zajęte sobą od czasu do czasu spoglądały prosto w obiektyw. Jednak słońce przypomniało gągołom, że krew nie woda i oto stałam się świadkiem
zalotów i kaczej miłości. Jeden samiec i dwie samiczki odłączyły się od stada i
popłynęły w moją stronę.
Kaczor trochę się zastanawiał i po chwili razem z
jedną wybranka podpłynął jeszcze bliżej i zaczęła się gągołowa miłosna gra.
Najpierw on
prężył się przed ukochaną, a ona kładła ulegle dziób na wodzie. Potem umył
brzuszek i ząbki, jeszcze raz pokazał, że jest najpiękniejszym kaczorem na
całym jeziorze i przeszedł do sedna. Chwyciwszy dziobem piórka na głowie
wybranki zatoczył nią koło wokół własnej osi i było po wszystkim. Odpłynął
kawałeczek otrzepał piórka, oboje chwilkę pomyśleli o tym, co się stało i
zabrali się za jedzenie.
Taka to ta kacza miłość, niby prosta a jednak co roku tak samo gorąca i tak samo pięknie spełniana.
Będą kaczątka :)
OdpowiedzUsuńOj będą, właśnie mi uświadomiłaś, że nie pomyślałam, by wyśledzić czy tam jest gdzieś duża dziupla.
UsuńUwielbiam wiosenny rękach godowy, który wprowadzają na śródleśnych zbiornikach. Bez nich nasza przyroda wiele by straciła. Cudowne zdjęcia, kapitalne obserwacje.
OdpowiedzUsuńAch, nie znałam tego wyrażenia, ale masz racje, ten cały rękach to wiosną najcudowniejsza rzecz :-) Gdybym najpierw się nimi zajęła zamiast iść nad Pisę, to zdjęcia byłyby w dość jeszcze niskim słońcu, a tak wyszły chmury, ale nie narzekam, tak były sobą zajęte, że mogłam podejść jeszcze bliżej, ale pomna Twoich nauk chciałam wycofać się tak, żeby się nie przestraszyły i udało się. Dziękuję Krzysiu!
Usuń:))) Grażynko, przepraszam, ja też nie znam tego wyrażenia ha ha haa ha aa Metoda słownikowa albo coś! Miało być REJWACH !!! :)))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńHa,ha ha,ha, no to sobie pogadaliśmy, ale szkoda, bo to całkiem fajne określenie kaczego dialektu :))
Usuńpiękna obserwacja,ahh ta wiosna !:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, to dzięki wiośnie.
UsuńZazdroszcze tych Twoich licznych mozliwosci obserwacji przyrody...ciagle cos sie dzieje i dzieje sie bardzo ciekawie...zawsze mozesz sobie wyjsc z domu i jakas niezwykla scene poobserwowac, marzenie!
OdpowiedzUsuńDo tego jeziora mam 2 km, a nad Pisę jeszcze pół, to nie jest tak blisko i większość tych spotkań jest przypadkowa, ale dzięki temu jeszcze bardziej ekscytująca. Dziękuję i pozdrawiam.
UsuńWspaniała fotorelacja! U mnie niestety na stawie pusto, mało wody i zmarznięta. Ale gęsi latają w tę i nazad a gdzieś w oddali słychać było żurawie, ale ogólnie to nietypowa cisza w lesie i na polach.
OdpowiedzUsuńDzięki Luna! U mnie kilka ciepłych dni w zeszłym tygodniu roztopiłao lód, ale 3 ostatnie noce to -5 i lód jednak wrócił. Żurawie zdezorientowane, dobrze, że w dzień jest plus i maja co jeść, z zalotami muszą jeszcze parę dni poczekać, ale krzyczą pięknie.
UsuńZ całą pewnością, to "najpiękniejszy kaczor na całym jeziorze", ale jak pokazuje zdjęcie nr 23, pani "gągołowa", całkiem intrygująca. Gratuluję spotkania! Pierwsze zdjęcie - piękne! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńByło ich tam trochę więcej niż kaczek i część już zaczynała te ich słynne bójki, a ten był najbardziej pewny siebie i potrafił oczarować. Dziękuję i pozdrawiam
UsuńPiękne! To był mój, kolejny pomysł na wiosenne fotki. Chyba jednak sobie odpuszczę:)
OdpowiedzUsuńPanie Wojtku, wszystkie Pana fotki są piękne i zawsze myślałam, że Pański twórczy problem, to tylko pomysł na temat, bo tekst i tak będzie świetny więc przyjmuję to "odpuszczę" jako bardzo miły, kurtuazyjny gest i pięknie dziękuję.
Usuń