wtorek, 3 maja 2016

Kąpielowy amok

Tak jest od czasu jak postanowiły założyć rodzinę. Kiedy się nie pójdzie, na Żurawim Stawie pływa pełno ich piór. Czyszczą to swoje odzienie kilka razy dziennie i resztki rozrzucają gdzie popadnie. Kiedy dzisiaj tam dotarłam pasły się przy trzcinach. 


Są dość czujne, zauważyły ruch pod świerkiem i popłynęły w okolice gniazda. Z gałęzi obok z jakimś dziwnym lamentem wychyliła się sójka, przeleciała na złamaną sosnę, chwile popatrzyła i poleciała do lasu. 


W szuwarach został tylko perkozek. Tkwił w półdrzemce od czasu do czasu ziewając i rzucając okiem na gniazdo, na którym od kilku dni siedzi jego małżonka. 



Łabędzie kręciły się po stawie i gdy zbliżyły się do gałęzi, pod którymi siedziała pani perkozkowa, jego samego ogarnęła nagła cholera. Pokrzykiwał, przepływał szybko z miejsca na miejsce, podlatywał, 



ale co może zrobić taki maluszek masie 12 kilogramów pokrytej 25 tysiącami piór. Zatrzymał się na środku i czekał na rozwój wypadków. 


Łabędzie zaczęły toaletę, kiedy zobaczyłam te synchroniczne ruchy domyśliłam się, co będzie za chwilę i miałam rację. 


Wszystko trwało znacznie krócej niż poprzednio i nie ma sensu ponownie o tym opowiadać. W końcu to kaczkowate i amory będą trwały tak długo dopóki nie zostanie zniesione ostatnie jajo. Podczas miłosnych łabędzich uniesień pani perkozkowi siedziała spokojnie na gnieździe, 


naraz, w pospiechu przykryła jaja roślinami i podpłynęła do małżonka. 


Nikt by tego nie wytrzymał. Wszystkie kaczki przeniosły się na drugą stronę stawu i tylko te dwa maluch siedziały na wodzie pod wierzbowymi kikutami i z przerażeniem patrzyły na to, co wyprawiały łabędzie. A te dostały kąpielowego amoku. Nurkowały raz po raz, tłukły potężnymi skrzydłami o wodę, potrząsały ogonami, natłuszczały pióra i powtarzały wszystko od nowa, jeszcze raz i jeszcze raz by wreszcie podnieść się i rozkładając skrzydła pozbyć się wody, która przez te ich szaleństwa maleńkimi kroplami przyczepiła się do piór. 












Nagle zaczął padać deszcz i wszystko ucichło. Kiedy wyszłam z lasu było prawie południe, nad łąkami świeciło słońce, motyle obudzone upałem (+25) latały stadami. Zorzynki, cytrynki, pawiki, pokrzywniki, była też jedna dostojka i dawno niewidziana rusałka żałobnik, czyli wkrótce odbędzie się osobna wyprawa na motyle. Wlokłam się w tym upale noga za nogą, tyle atrakcji a jednak czułam niedosyt, bo to przecież wiosna, a ja nie złowiłam niczego nowego.  Podniosłam na chwile głowę i na czubku świerka zobaczyłam pokląskwę, pierwszą w tym roku. 


Od wczoraj słyszę kukułkę, jeszcze tylko kobuz, orlik, trzmielojad, jeszcze słowik, wilga, i będzie komplet. Tak szybko się ta wiosna wypełniła.

18 komentarzy:

  1. Świetne zdjęcia tego szalejącego łabędzia :) dał Ci popis i pokaz jak na zamówienie :)) Orlika już widziałem, wypatruj. Kukułki wczoraj koncertowały nieprzytomnie w lesie. Jedną doliczyłem do 122'! Nie wiesz co to oznacza? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam im za złe, że zaanektowały staw dla siebie, to się jakoś próbują wkupić i co drugą wizytę pokazują coś nowego, tylko perkozków żal. Orlika nad stawem jeszcze nie ma, może być na końcu łąk, ale tam był wyrąb i jakoś mnie nie ciągnie. :)) Kukułka to kasa, 122? Pewnie kumulacja w lotto dojdzie do 122 milionów i to właśnie Ty wygrasz, pamiętaj, żeby zawsze mieć przy sobie jakąś kasę.

      Usuń
    2. gdy jestem w lesie, to czuję się najbogatszym człowiekiem świata! :)

      Usuń
  2. Perkozki cudne. Muszę zatem odwiedzić Żurawi Staw. No i koniecznie trzeba wybrać się na motyle :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gniazdo jest od południowo-wschodniej strony, trzeba przejść lasem za amboną. Motyle mnie zdumiały, bo oprócz mniszka to kwiatów łąkowych jest bardzo mało. Dziękuję i pozdrawiam.

      Usuń
  3. Ach jak on się wyprężał, jak pokazywał pierś piękną. Wspaniały pokaz siły i elegancji. Ja na moim stawie mam parę, ale skrytą daleko i niedostępną dla moich 300 mm. A majówką pod znakiem zmiennocieplnych i maleństw pierzastych raczej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, puszyły się , szalały jakby dostały głupawki. Staw należał do nich :)) Ja też robiłam to 300mm. Foty są bez kadrowania, ale byłam schowana.

      Usuń
  4. Labedzie rzeczywiscie robia piekne wygibasy i ich biel az poraza...patrzylabym i patrzyla! ja dzisiaj po raz drugi pognalam do Lazienek, widzialam niezwykle zachowanie kaczek mandarynek, samiczka pilnowala kaczatek malusienkich a z 10 samcow wkolo bilo sie, dziobalo , odganialo..nic nie moglam z tego harmideru zrozumiec...ale wszystko to wygladalo przecudnie.
    Czekam na motyle!!!!pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, jak tak posiedzisz w miejscu 1,5 godziny i patrzysz na to samo, to coś się klaruje :)) Tego właśnie mi brakuje, młodych płynących za mamą :)) Mandarynka? Marzenie! Dziękuje i pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  5. Piękne zdjęcia łabędzia. Na ostatnim super prezentacja łabędzia :) U mnie orliki już są dłuższy czas. Dzisiaj miałem 2 obserwacje orlika. Łabędzie para dzieli zatoczkę z krzykliwym, pierwszy raz jest tu krzykliwy od 6 lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję! Poszalały sobie. Krzykliwców jeszcze nigdy na żywo nie widziałam. Wiem, że są na Kwiecewie, ale jakoś nie ma kiedy. Orliki, wiem, że są w starym lesie, to wyprawa pieszo 3km w jedną stronę, a że tam był ostatnio wyrąb to też nie mogę się zebrać.

      Usuń
    2. Ma Kwiecewie wczoraj nie było krzykliwych. Tego o ktorym piszę to autko koło leśniczówki Września i mały spacerek i jest krzykliwy, a orlik to spacerek w przeciwną stronę ;)

      Usuń
    3. O krzykliwych na Kwiecewie mówi mi kolega, ale nie na polderze, a gdzieś kawałek dalej. Ja specjalnie nie jeżdżę, mam swoje ulubione bagienka, jeziorka koło siebie. Dzisiaj poniosło mnie trochę dalej bo nad Linowskie, ale tylko na rekonesans.

      Usuń
  6. Rewelacyjnie uchwycone łabędzie! A sójka zawsze będzie mnie zachwycać kolorem piórek :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję! Sójka to taka nagroda, bo siedziałam już trochę i nic, aż tu nagle przyleciała i usiadła bardzo blisko, a łabędzi szał rzeczywiście był fajny, wystarczyło tylko pstrykać.

      Usuń
  7. No i słuszna decyzja, żeby się do ciebie zapuścić przed snem i pooglądać łabędzie pouklepywane jak poduszki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sedno, najpierw się miętosiły, a potem uklepały jak puchowe poduchy. 2.18? Ja za dwie godziny wstaję.

      Usuń