Żurawie dość długo zajmują się swoimi dziećmi, a raczej długo pozwalają
im przy sobie zostać. Rodzina razem leci na zimowisko, razem wraca i razem jest
jeszcze przez jakieś dwa tygodnia. U mnie właśnie zaczęła się faza tłumaczenia
młodemu, że powinien przestać czepiać się maminych piór i poszukać towarzystwa
rówieśników, bo rodzice już wkrótce będą bardzo zajęci. Chcąc się temu
dokładnie przyjrzeć wybrałam się dzisiaj wcześnie rano na Dużą Łąkę. Były tam
wczoraj i miałam nadzieje, że o tej samej godzinie pojawią się i dzisiaj. Ale
dzisiaj to one postanowiły dać koncert przy rozlewisku. Odczekawszy godzinę i
nie wiedząc gdzie dokładnie są szłam powoli w tamtym kierunku. Po drodze
napatoczyły się sarny i kiedy zaczęłam je podchodzić, bo przejść obok bez foty
wydało mi się bez sensu, do krzyku żurawi przyłączyły się trzy myszołowy, które
od kilku dni odbywają loty godowe. Decyzja była taka, najpierw jak się uda myszołowy,
potem sarny, a na końcu żurawie. Z
myszołowów udało się chwycić jednego, który przeleciał mi niemal nad głową,
powiedział tamtym, że stoję w lesie i z lotami godowymi zrobił się koniec.
Po sarnach także już nie było śladu, ale
żurawie zostały. Kiedy dotarłam do przepustu na Marunce zobaczyłam je przez
leszczynowe gałązki.
Niestety one też mnie zobaczyły i zaczęły iść w kierunku
lasu, a w tak zwanym międzyczasie tłumaczyły młodemu, że ma iść precz.
Dotarłszy na górkę wystartowały i poleciały…,
a jakże na moją łąkę.
Musiałabym mieć skrzydła, żeby za nimi nadążyć, a tak
zawróciłam i poczłapałam per pedes układając plan podejścia. Wystarczyło
pokonać kawał łąki, wspiąć się na porośnięte lasem zbocze, przedrzeć się brzegiem
przez kolczaste tarniny i żurawie byłyby na wyciągnięcie ręki, czyli jakieś trzydzieści
metrów. Wyszłam jednak znacznie szybciej i z daleka zobaczyłam, że stały na
oziminie.
Kiedy dotarłam do tarnin jeszcze stały, ale były bardzo nerwowe.
Ozimina słaba, w zaroślach ktoś się kręcił, nie było na co czekać, poderwały się
i wróciły nad rozlewisko. Ja za to spokojnie oceniłam, że może nie jutro, pojutrze,
ale za miesiąc, kiedy glina wyschnie i na tarninach pojawią się liście będę tam
robiła piękne zdjęcia żurawi. Przecież wiosna jeszcze się nie zaczęła.
Własnie sobie uświadomiłam, że śniły mi się dzisiaj żurawie!
OdpowiedzUsuńMnie tez się przyśniły, biegałam za nimi pół dnia, a już to ostatnie przedzieranie się przez tarniny i usilna próba zrobienia zdjęcia zostawiły w psychice ślad.
OdpowiedzUsuńAle już bieganie za żurawiami, to na pewno tę wiosnę zwiastuje. A niedługo może i nauczymy się za nimi latać ;-)
OdpowiedzUsuńNie sposób nie iść kiedy tak wołają, i jak mi uciekły to pomyślałam o skrzydłach. Trochę mi żal, że nie rzuciłam wszystkiego na rzecz myszołowów, tylko przy nich przydałoby się słońce, a tu ani na lekarstwo.
UsuńBardzo lubię zdjęcie przez ażur gałązek, a kwitnąca leszczyna wydaje się szczególnie ciekawa w tej roli. Gdy żurawie dłużej trąbią w jakimś miejscu, szczególnie gdy to przyleśna polanka, bądź czujna, bo ich głos bardzo skutecznie wabi lisy. Wiele razy widziałem lisa i żurki w jednym miejscu, nawet publikowałem takie zdjęcie na blogu. Lisy idą do żurawi jak muchy do lepu :)
OdpowiedzUsuńDziekuję, ten ażurek zobaczyłam dopiero w domu, a tam całą uwagę miałam skupioną na tym, by mnie nie zauważyły i by udało się z ostrością :)) Musiałabym usiąść na jakieś 3 godziny, a tyle czasu nigdy nie mam. W tarninie stanie czatownia, więc może wtedy się uda zwłaszcza, że lis tam często bywa.
UsuńZ tą wiosną to jakoś tak dziwnie, niby już paki pękają, listki na bzie czarnym się rozwijają, krokusy, przebiśniegi kwietną i nawet trzmiela już widziałam w akcji na wrzoścu, a potem 30 cm śniegu nocą spadło i d... A żurawie płochliwe, i czujne są. Piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńU nas paki jeszcze w powijakach tylko ptasi świat inaczej do tego ciepłego końca zimy podchodzi. 30 cm, marzenie ile to by wody w moim stawie przybyło. Dzięki!
UsuńPółtora roku i bachor idzie na swoje. Tylko pozazdrościć tym szczęśliwym ptakom:) Widzę na Pani zdjęciach, że zaczyna się sezon taneczny, a to najlepsze, co można sfotografować u żurawi. Zapowiada się kolejny weekend bez wylegiwania się do szóstej:)
OdpowiedzUsuńTak to wyglądało wczoraj i dzisiaj też podskakują, w dodatku na brzozowej suszce dzisiaj konsumowały małżeństwo myszaki (niestety byłam zbyt daleko), a przy krowim stawku drugie w sezonie parkoty odprawiały zające. Przyjdzie zwariować w ten weekend.
UsuńTez ta firanka leszczynowa i to co za nia , mnie uwiodla...piekne ptaki, jak baletnice. Juz czekam na weekendowe zdjecia!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Bałam się, że mi stamtąd odlecą, ale udał się i jeszcze w domu okazało się że zdjęcie wyszło :)) Też czekam, tyle się dzieje, że nie wiadomo na co patrzeć.
UsuńŻurawie zawsze mnie zachwycają... A lecą do nas coraz intensywniej, zaraz ta wiosna zacznie się na dobre! Inne ptaki (drozdy, czyże, dzwońce,skowronki, a nawet szpaki) także w ten weekend się tłumnie przewijają. Lada dzień..! :)
OdpowiedzUsuńTaką mam nadzieję, że lada dzień. Od wczoraj przeloty nabrały masowego charakteru, w dodatku żurawie podłączyły się do kluczy gęsi. Czyże i skowronki już są, a na śpiewaki, droździki i szpaki czekam :))
UsuńGratuluję obserwacji pierwszych tanecznych podrywów. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJutro ma być słońce i może uda się coś zaobserwować i jakieś słoneczne foty wyjdą. Dziekuję!
Usuń