8 maja wracając z krótkiego spaceru zobaczyłam go wiszącego
nad łąkami. Zaglądam czasem na stronę Ornitolodzy Warmii i Mazur i widziałam tam
podobnego ptaka, by się upewnić poprosiłam o pomoc ptasiego zapaleńca Marcina i
okazało się, że najprawdopodobniej trafił mi się ornitologiczny rarytasik w
postaci srokosza stepowego.
Zdjęcia są mocno dokumentalne, nadzieje na zrobienie
lepszych spowodowała, że odwiedzam to miejsce codziennie. Byłam i dzisiaj mimo
śniegu i deszczu. Srokosz najwyraźniej postanowił przeczekać, albo był tylko
przelotnie, za to stali mieszkańcy Maruńskich Łąk jak zwykle nie zawiedli. Za
nic miała śnieg pokląskwa, chociaż czas obserwacji na modym głogu
skróciła do minimum.
Tarniny doszły do wniosku, że jeśli mają zamiar wydać owoce
to bez względu na temperaturę pora kwitnąć.
Pod starym świerkiem czułości
wymieniała sarnia para. Zdumione, że w taką pogodę ktoś może zaglądać w ich
skryte miejsca najpierw chwile obserwowały, po czym kozioł powiedział,
- biorę to na klatę, ty się schowaj do lasu. I wypiąwszy odważnie
pierś czekał na jakiś atak, a zaraz potem, wcale nie oszalałym ze strachu
cwałem, a zwyczajnym truchtem udał się w ślad za kozą.
Nieopodal, na swoim
ulubionym brzozowym konarze pracował dzięcioł duży. Znamy się już trochę,
pozwala podejść dość blisko.
Przez to przyglądanie się dzięciołowi nie zauważyłam
stadka czterech lerek spacerujących po drodze. Zerwały się spłoszone, a jedna
usiadła niedaleko na sośnie.
Mimo ujemnych temperatur rozlewisko nie zamarzło i
jak co dzień żerował tam żuraw.
Za to mróz dał się we znaki pierwiosnkom.
Nasion
w tym roku raczej nie będzie. Dawno już nie byłam na łąkach za szosą gdzie za
kępą starodrzewu na skrzyżowaniu Marunki i rowu melioracyjnego bobry urządziły
sobie mieszkania. Z ogromnego bobrowiska zostały gołe błotniste brzegi i tylko
jedna mała tama.
Szkoda, bo łąka i tak jest mocno podmokła i jeśli lato będzie
deszczowe, wyrugowanie bobrów niczego nie zmieni. Pusto tam jakoś, chociaż na płytkiej wodzie
przysiadł na chwile kaczor,
a z rosnącego na skraju lasu świerka poderwał się orlik.
Nagle serce mi drgnęło, w pustym rowie zobaczyłam…,
nie to tylko stary pień.
Ale czy tylko pień, a może symbol, że bobry jeszcze kiedyś tu wrócą?
Stojąca na
pniaku dwustuletniego świerka zięba spytała mnie,
- dlaczego człowiek jest taki zachłanny, tyle rzeczy robi
bez sensu, dokąd to wszystko zmierza?
- nie wiem, ale mam nadzieję, że albo się człowiek opamięta,
albo przyroda wkrótce upomni się o swoje.
Piękna, sarnia para:) PS. Szkoda tych bobrów, jak cholera, zwłaszcza jak się popatrzy na ten smętny, pusty kanałek. To trochę tak, jak z naszym, leśnym rozlewiskiem. Ktoś narobił syfu, sam nie skorzystał, ale co zepsuł, to zepsuł. PS.2. To teraz spodziewaj się inwazji ptasiarzy :))))
OdpowiedzUsuńDziękuję! Szkoda tym bardziej, że to by powiązany system ok 2 km., a na łąkach grząsko i traktor i tak nie wjedzie:) Już trzeci dzień tam zaglądam i nie ma go. Nawet gąsiorki jeszcze nie przyleciały.
UsuńMoże jeszcze się pojawi, choć zwykle takie obserwacje, to jednorazówki :)
UsuńDwa lata temu miałam taki wypadek, że podczas zrzutu zdjęć do kompa wszystkie wykasowałam, udało się odzyskać tylko połowę, wśród straconych było kilka zdjęć pary takich własnie srokoszy, to było pod koniec czerwca, zostało mi tylko zdjęcie młodziaka, ale czy po nim można rozpoznać? Był bardzo młody, ale już podlatywał, wyślę Ci na FB.
UsuńWyślij, a ja prześlę fachowcowi i niech rozpozna!
UsuńWysłałam!
UsuńJeżowa żona Lota robi wrażenie.
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieję że ta ostatnia zięba zacznie się intensywnie rozmnażać zamiast filozofować na pomniku ludzkiej natury.
A propos bobrów: czy to znaczy że o tej porze roku niewyrugowane bobry tamowały więcej? Kto je wyrugował i o co cho?
Ty nie odmawiaj jej, nie traktuj tak surowo:))) Bobry tamowały na utrzymanie stałego poziomu, zbyt wiele zalałoby im chałupki. Miały szereg jamek, kanałów zbierających nadmiar wody z łąki i ona sobie płynęła, od tamy do tamy, przelewając się. Teraz kanały nie konserwowane przez bobry pozatykały się i woda stoi na łąkach obok rowów. Ciągle jej przybywa, bo deszcz, bo podsiąki z leśnych strumyków itd. Tamy popsuł dzierżawca i cholera wie po co, kiedy akurat tyle ile zebrał siana z tego kawałka, gdzie indziej zapomniane zgniło. Tak ma i co mu zrobisz.
UsuńZafundowałaś nam piękny spacer po okolicy! Wspaniałe zdjęcia. Gratuluję srokosza stepowego. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Latam za nim dzień w dzień, ale gdzieś przepadł, wiec przy okazji odwiedziłam stare kąty. Też pozdrawiam.
UsuńCzy ten Twój Srokosz stepowy to inny niż Dzierzba srokosz normalny zwykły pospolity? Bo mnie się dwa razy udało zaobserwować u siebie srokosza.
OdpowiedzUsuńNo właśnie inny, ten stepowy to w Polsce podobno tylko bywa ( 17 obserwacji w ciągu roku). A dzierzba srokosz, to nawet czasami zimuje. Ale wydaje mi się, że są rejony, gdzie ornitolodzy bywają rzadziej i stąd ta mała liczba obserwacji stepowego.
UsuńQrcze Grażynko, życzę Ci z całego serca powtórnego spotkania z tym srokoszem, bo chyba by mnie szlag trafił, gdybym został z takim dokumentem :) Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńNo, nie ma go i co zrobisz. 500mm, odległość 150m, chmury. Czekam, może wróci. Dzięki!
Usuńa ten kwiatek, ten pierwiosnek, bo go ostatnio fociłem nie wiedząc kto zacz, to on tak zawsze intensywnie pachnie czy mi się taki trafił?
UsuńPójdę na łąkę powąchać( co za paskudny wyraz) to Ci napiszę :)))
UsuńMożesz go po prostu spercepcjonować za pomocą zmysłu węchu czy też jeszcze prościej wprowadzić cząstki jego związków aromatycznych na receptory zapachowe :)))
UsuńSprawdziła, moje są bezwonne i wszystkie w okolicy też, chyba, że moja percepcja lub tez receptory zapachowe są wadliwe, ale konwalie czuję :))
Usuńno to muszę wrócić nad rozlewisko i jeszcze raz powąchać tego "mojego" :)
Usuńp.s.
dziękuję za badania terenowe! ;)
Badałam o rosie, więc lekko zamoczyłam porcięta, ale czego się nie robi dla dobra nauki :)))
UsuńTyle wrazen! a myslalam ,ze to jeż, ten pieniek = bobrowe dzielo! sliczne sarenki, jest ich duzo w Polsce ku mojej radosci, wlasnie wrocilam z Opola i na polach takie slicznosci nie sa rzadkoscia. No o masz calkiem niezla kolekcje ptakow, ta zieba taka bezbronna na tym pniu scietego drzewa...powiedzialabym bestialsko scietego drzewa...kiedy te wycinki sie skoncza!!!
OdpowiedzUsuńKończy się poprzedni plan dziesięcioletni i po własności lasów państwowych chodzą ludzie przygotowujący operat szacunkowy na następne 10 lat. Moje pastwisko przylega do kawałka starodrzewu i własnie ten kawałek został zinwentaryzowany. Mam nadzieję, że się ulitują i nie wytną. Pozdrawiam!
Usuń