Cały rok na to czekałam, cały rok i jeden deszczowy tydzień.
Osłonięty przez dwa dęby i gęsty świerk głóg jak zwykle szybciej niż inne
zakwitł, zaowocował i dojrzał. Niestety nie tak obficie jak rok temu i w
dodatku ten deszcz. Na szczęście we czwartek pojawiło się słońce i mogłam spokojnie
zasiąść i czekać mając nadzieję, że tak jak w zeszłym roku przyleci.
Najpierw
pojawiła się kosia samiczka,
a po chwili zachęcony jej odwagą przyleciał
paszkot.
Nie zabawiły długo, niepokój wzbudziła wisząca pod śliwą siatka,
wcześniej jej tam nie było. Czekałam i czekałam, po godzinie temperatura spadła
do 2 stopni i zaczął wiać zimny wiatr, a słońce nie kwapiło się by rozproszyć
chmury. Zrezygnowana wróciłam do domu. Jednak myśl ze może się pojawi, a ja go
przegapię spowodowała, że przed dziesiątą znowu spróbowałam i znowu było tak
samo, samiczka kosa, paszkot, inne kosy, w porywach było ich sześć na raz.
Niechętnie siadały na obrzeżach głogowego drzewka, a jeśli już to na chwile, by
łyknąwszy w pospiechu kilka owoców uciec, na świerk, klon, albo jeszcze dalej.
Paszkot dwa razy przysiadał wysoko na dębie terkotaniem oznajmiając, że się
boi, ale kosy wracały i podczas którejś z kosich eskapad w środku głogowej
korony mignęło coś znacznie jaśniejszego.
Doczekałam się to był wyczekany,
wytęskniony droździk.
Niechętnie wychylał się z gęstwy, bo i po co? Owoców miał
pod dostatkiem, a ostrożności nigdy za wiele zwłaszcza, że w okolicy polują i
jastrząb i krogulec. Że schował się rozumiem, ale że przyleciał na minutkę i
więcej się nie pokazał, ani we czwartek, ani w piątek to już jest nieładnie. Być może bywał w deszczowe dni, teoretycznie
może nawet mieszka w okolicy, może gniazduje, jednak nigdy nie udało mi się go
zaobserwować, ani usłyszeć, widuję go tylko w październiku. Ani zdjęć fajnych,
ani pogawędki, cóż, pewnie tak wygląda znajomość przelotna.
Gratulacje! Ja nie wiem co mam zrobić bo u mnie tyle głogów a nic na nich nie żeruje... a też się zasadzam na droździka
OdpowiedzUsuńBlisko domu mam tylko dwa głogi. Jeden szybko dojrzewa, a drugi jest jak zapas na zimę. Dlaczego przylatują do tego pierwszego nie wiem, bo na łąkach 100 m dalej są całe gaje głogowe. Tam można je zaobserwować dopiero pod koniec października. Rok temu tam własnie z paszkotami i kwiczołami latały dwa droździki. Może pod domem bezpieczniej.
UsuńZaiste, znajomość przelotna bardzo! Ale i tak lepsza niż żadna ;-)
OdpowiedzUsuńGłóg znika błyskawicznie i jak w najbliższych dniach nie będzie słońca, to znowu będzie rok czekania.
UsuńGrażynko, mam w drodze do Purdy taką aleję paszkotową i jak zwykle za małą motywację by się nimi zająć, bo wiadomo - za 5 minut mogę być w lesie więc jadę dalej. Zazdroszczę Ci tego paszkota, bo to dziwne i piękne ptaki. W ogóle jak zwykle cudne te Twoje spotkania. Bardzo mnie ciekawi Iloma eszcze gatunkami nas zaskoczysz :) gratki za droździka!!!
OdpowiedzUsuńZatrzymaj się kiedyś, one są dość płochliwe, ale szczególnie teraz dałoby się je fajnie poobserwować. Tak Ci pisze żebyś się zatrzymał, bo jakiś czas temu jechałam przez Tomaszkowo i z krzaków na jezdnię wyszła procesja kuropatw, a ja nie miałam aparatu. Do tej pory żałuję:)) Dzięki!
Usuńo, kuropatwy dziś to już poważny rarytas :)Ale na ile Cię znam nie minie długo wiele i pojawią się na Twoim blogu :))) czego Ci oczywiście serdecznie życzę;)
UsuńOd czterech lat do mnie nie przychodzą, mam oczywiście stare zdjęcia, ale robione Olympusikiem.
Usuńnawet nie sugeruj, że OLEK to coś nie halo :)Ja pracuję OLYMPUSEM i na nic bym go nie zamienił! :)
UsuńHa, ha. To jest OLYMPUS 700 all-weather, 7.1 megapixel, super aparacik, Mam piękne makra motyli robione z odległości 5 cm i kuropatki z 2 m. i sam wiesz jak jakie by były zdjęcia dużym aparatem z takiej odległości.
UsuńDrozdzik, podobno bliski zagrozenia, czyli mialas szczescie, masz szczescie bo pewnie jeszcze bedziesz miala okazje sie z drozdzikiem spotkac, ladny ptaszek!
OdpowiedzUsuńTo był jedyny raz w tym roku. Pogoda jest mało sprzyjająca i nawet nie wiem gdzie ich szukać. Dziękuję!
UsuńPrzynajmniej widziałaś rzadkość. Ostatni raz obserwowałem droździki w latach`80. Gnieździły się w laskach wokół Biebrzy (miejscowości). Szkoda, że nie miałem wtedy aparatu (gniazda były nisko nad ziemią). Trzymam kciuki za kolejne naloty/przeloty:))
OdpowiedzUsuńWszystkie drozdowate gdzieś przepady, nawet kosy. Nie lubią wiatru i może znalazły sobie jakieś fajne zacisze, tylko o wschodzie i o zachodzie na chwile przylatuje paszkot. Te gniazda nisko nad ziemią..., muszę przejrzeć archiwum, bo coś sobie przypomniałam. Dzięki!
UsuńNigdy nie spotkałam droździka i miło mi się oglądało na Twoich zdjęciach. Piękny ptak, a te kosy też się ślicznie prezentują na tle głogowych liści i owoców.
OdpowiedzUsuńMasz tam u siebie ptasie bogactwo i to może być tak jak ze mną. Rok temu zrobiłam mu zdjęcie i napisałam, że to paszkot. Kolega czytając posta zwrócił mi uwagę, dopiero wtedy zaczęłam się bacznie przyglądać wszystkim napotkanym drozdom i okazało się, że różnicę widać jak na dłoni tylko trzeba uważnie patrzeć. Dziękuję i życzę Ci rychłego spotkania.
Usuń