Każde moje wrześniowe wyjście do lasu, chociaż o tym nie
mówię, nie piszę i udaję, że nie myślę, ma jeden cel, spotkać jelenie. Niestety
tak się jakoś układa, że poza dwiema nocami zaraz na początku września, kiedy
ryczały w pobliżu domu, nawet ich nie słyszę. Za to sikory czarnogłówki upatrzyły
mnie sobie i gdzie się nie ruszę tam są i one
i od razu zaczyna się
- I co spotkałaś jelenie, nie, ooo to szkoda a jeszcze dwie
godziny temu tędy szły.
Albo
- Usiądź i cierpliwie poczekaj to przyjdą, widzisz przecież,
że są świeże tropy, a może tymczasem nam zrobisz parę fotek
I prezentują się, trochę niecierpliwe, bo różne ptasie
sprawki czekają.
Dzisiejszy niezwykły wschód słońca omamił mnie tak, że nie
wiedziałam gdzie iść.
W końcu podjęłam decyzję, że nad Żurawi Staw, nie na
jelenie, ale może czapla, może dziki. Były… sikory czarnogłówki i dobrze, ponoć
w tym sezonie odcienie szarości są w modzie, a poza tym im dłużej im się
przyglądam tym wydają mi się piękniejsze.
Już myślałam, że na sikorach się skończy, kiedy w świerczynie
dostrzegłam młodego chyba trochę wystraszonego rudzika,
a kiedy postanowiłam
wracać okazało się, że właśnie przeszkodziłam sójce zbierającej żołędzie na
zimę.
Taki piękny dzień, żal było wracać, więc jeszcze krótki spacer leśną
drogą i wtedy usłyszałam delikatny ruch w gęstwie obok. Tak cicho mogły iść
tylko jelenie. Przeszła jedna łania, drugiej udało mi się zrobić zdjęcie
i
wtedy pojawił się byk. I to prawie koniec wspaniałej historii, bo zamiast łapać
ostrość na korpusie zaczęłam się gapić na poroże. Z odległości 7 może 8 metrów,
gdzie gałęzie były podobnej grubości AF zaczął piłować, a one odeszły. Poszłam jeszcze
kawałek za nimi, ale wiaterek je ostrzegł i tym razem uciekły. Weszłam w
gęstwę, żeby, choć na ślady popatrzeć, a tam na brzegu bagniska jak wysiane
rosły borowiki.
Każdy by chciał znaleźć w jednym miejscu tyle tych królewskich
grzybów, a ja zbierałam je przez łzy i myślałam, że mogłabym wszystkie oddać
byleby tylko dało się cofnąć czas i bym mogła, tak jak chciałam na początku
zmienić ustawienia na manual.
No tak, nawet najpiękniejszy borowik jeleniowi nie dorówna!
OdpowiedzUsuńAle sikory też ładne - to takie fajne, sprytne ptaszki :-)
Już był taki czas, że nim weszłam w chaszcze zmieniałam ustawienia, a wystarczyło gapić się na zad a nie na głowę i też by wyszło:)) Sikory to taka miła pociecha.
UsuńSikorki tak ladne jak jelenie, jestem pewna....sliczne fotki, takie delikatne jak delikatne sa te ptaszki....
OdpowiedzUsuńDziękuję! Może kiedyś uda mi się zrobić jelenie tak ładnie jak sikory, ale na razie boli, oj boli.
UsuńBez obaw, spotka go Pani jeszcze i będzie Pani gotowa. Przecież tak na prawdę świat oglądamy oczami i to w nich wszystko się zapisuje. Idę o zakład, że jak przymknie Pani powieki to pojawia się ON. To były ćwiczenia, a nagrodą pocieszenia są przecudnej urody borowiki i towarzystwo naszych czarnogłówek :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Kasia z Olsztyna.
Właśnie, świat oglądamy oczami i potem, co zmknę oczy to widze tę jego rozświetloną koronę i słyszę ten jęczący AF. Pozdrawiam!
UsuńO, chyba nikt Cię tak dobrze nie zrozumie jak ja. Mam nieco doświadczeń z jeleniami. Niestety najczęściej obowiązuje twój scenariusz. Wiecznie coś ... krzaki, ciemno, sarna wpadła w histerię i przepłoszyła, wiatr zakręcił, strzyżak w krytycznym momencie wleciał do oka lub ucha, chrupnęła gałązka i tak w nieskończoność. Gdyż ja mógł sfotografować wszystko co widzę ... ech :)
OdpowiedzUsuńTy jesteś wytrawnym tropicielem, i ciagle je spotykasz i nawet jeśli trafiaszzrobisz fotę raz na 5 to i tak dużo a ja liczę na łut szczęścia raz do roku i kiedy się już trafiło to RAZ i to w takiej odległości i w dzień i nie ma foty to jest masakra, a w głowie huczy, dlaczego, dlaczego. Ale dzięki za zrozumienie.
UsuńPani Grażyno, przecież Pani doskonale wie, że na tym polega fotografia przyrodnicza. Zawsze coś gonimy i to jest w niej najlepsze. Nie dziś, to dopadnie je Pani jutro, a jak nie jutro, to za rok (oczywiście trzymam kciuki, żeby to było jednak jutro!). Poza tym, osobiście wolę fajne zdjęcia czarnogłówek, od kiepskich fotek jeleni :)
OdpowiedzUsuńNo dobra przyznam się, wysiadły mi kolana, a mimo to chodzę po tych chaszczorach, ale to nie jest fajne. Jelenie są wyjątkowe, nie powinnam narzekać bo przecież latem było świetne spotkanie, ale tamto to było... no w szlafroku, a ja bym tak chciała choć jeden raz w pełnym garniturze na głowie:)) Właśnie mi Pan uświadomił, że nie ma tego złego... gdybym tak miała ciagle jelenie na widoku to na czarnogłówki nawet bym nie popatrzyła.
Usuń