środa, 11 marca 2015

Gągoły

Wczoraj z samego rana o 5.45 wybrałam się nad śródleśne jeziorko. Żurawi krzyk słychać było w całej okolicy. Zleciały się chyba wszystkie dzieci gniazdującej od lat pary, która co roku wyprowadza dwa młode. Odzywały się z różnych miejsc w lesie, gdzie było choć trochę wody. Kiedy dochodziłam do jeziorka nad głową raz za razem przelatywał żuraw. Skąd wiedziały, że idę nie wiem, ale kiedy dotarłam na miejsce, na łące pod lasem stały już tylko dwa. Wkrótce i one poderwały się i odleciały. Postałam chwilę i  zamierzałam odejść, gdy usłyszałam jakiś szalony plusk na wodzie. Obejrzawszy się zobaczyłam trzy gągoły, dwa kaczory i kaczkę. Zamiast stać nieruchomo niemal rzuciłam się w ich kierunku a te, zobaczywszy gwałtowny ruch, odfrunęły. Obejrzałam wschód słońca i wróciłam do domu. O gągołach i ich spektakularnych wiosennych walkach opowiadał mi Andrzej Waszczuk, ale na okolicznych bagienkach i jeziorkach nie spotkałam ich. Dopiero zeszłej jesieni zobaczyłam parkę na jeziorku przy Dąbrówce. Dziś od rana mżył deszcz, ale po siódmej przejaśniło się. Strasznie mnie ciągnęło nad to jeziorko. Co tam, może i pochmurno, najwyżej będzie to tylko poranny spacer.  No i co tu dużo mówić, na wodzie siedziało sześć kaczorów i co najmniej cztery kaczki.  Ale tam siedziało, jeziorko kłębiło się od nieustannego nurkowania, pędzenia po wodzie z rozpostartymi skrzydłami, przeganiania, zderzeń, pływania z dziobem i ogonem na wodzie jak torpedowy kuter. Tłukły się nawet pod wodą. Zbliżały się do siebie pędem i w odległości ok. metra oba a czasem i trzy dawały wściekłego nura. Po dłuższej chwili wypływały na powierzchnię, zarzucały głowę na grzbiet. Czasem było słychać okrzyk
- Wygrrałem, wygrrałem, wygrrałem
A czasem robiły przerwę na uzupełnienie tłuszczu na piórkach i na jedzenie. Widziałam jak jeden kaczor płynął na grzbiecie i pielęgnował sobie piórka na brzuszku. Te przerwy były bardzo krótkie i po chwili godowe szaleństwo zaczynało się na powrót. Przepraszam, że zdjęcia są wyłącznie dokumentalne, ale nie mam zupełnie doświadczenia w ptakach wodnych.















Tak się zapatrzyłam na wojujące gągoły, że nawet nie wiem, kiedy na łąkę pod lasem przyleciała para żurawi. Kątem oka zobaczyłam w przerwie między trzcinami ruch. Żuraw tańczył przed swą małżonką. Pierwszy raz widziałam to na własne oczy. To niezwykle piękny i wzruszający rytuał, wart osobnego posta.  Kiedy odchodziłam, na jeziorku panował taki sam kipisz ja o 8 rano. Zajrzałam tam jeszcze po 14, były już tylko cztery samce i dwie samiczki. Dwaj szczęśliwi, ale mocno zestresowani żonkosie pilnowali swoich wybranek przed napastliwymi kawalerami. Ciekawe, co będzie jutro? 


8 komentarzy:

  1. Grażynko, piękny reportaż, właśnie to jest to co lubię. Dzisiaj panuje niepojęta dla mnie moda na fotografię namalowaną w fotoszopie. W efekcie końcowym powstają jak ja to mówię "landryny", które niewiele mają wspólnego z rzeczywistością. Człowiek o najlepszym wzroku nie ma szans tak zobaczyć świata, jak on wygląda na "landrynach". A dy robisz reportaż, to ja chcę zobaczyć to co Ty widziałaś, słąbszą pogodę, szare światło i nie do końca ostre kontury. Dzięki takim zdjęciom, jestem tam z Tobą, nad maruńskim stawkiem, a nie między ścianami wyklejonymi fototapetą ;) Poza tym uwielbiam twoje pisanie, w którym jest tyle nieśmiałości ... chyba tak, chyba tak to odbieram.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz jaka jestem Ci wdzięczna za ten komentarz. Mimo, że nowy aparat mam od listopada a "nowe-stare" obiektywy o niebo lepsze od poprzednich, nie umiem sie jeszcze z nimi dogadać, a gdy dochodzą emocje, że może one, te gągoły zaraz uciekną, nic sie nie udaje, a jeszce w tym wszystkim, kruk kradnie jajo krzyżówce, żuraw odstawia taniec - marzenie, a ty musisz wybierać. Nie na moje nerwy to wszystko i to, że karta się skończyła i, że z 250 zdjęć 10 jest w miarę. Nieśmiałość jest, bo kto mi uwierzy, że gągoł pływa grzbietowym, a nadto Wy wszyscy robicie zdjęcia takie piękne, dopieszczonene, a moje takie "rozczochrane" Dlatego dziękuję Ci serdecznie Krzysiu.

      Usuń
  2. Ja się dołączam do zachwytów Leśnego. Świetnie się czyta, świetnie się ogląda! Że się zazdrości wspaniałych widoków i wrażeń też muszę napisać :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję Pani Ewo. Emocje są nie do opisania i dzika radość z tego co się ogląda zwłaszcza, że udało sie na nie trafić i, że to tylko 3 może 4 dni, a następne widowisko dopiero za rok.

      Usuń
  3. U mnie w okolicach nie spotyka się tych ptaków, a urodziwe są niewątpliwie. Bardzo podobają mi się ich ciemne główki :-).
    Widziałam je wcześniej jedynie na blogu Bagiennego i gŁOSIA Z BAGIEN. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś nam je zaprezentujesz :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całą ich urodę i kolory widać w słońcu i na tle zieleni, a główki rzeczywiście mają zabawne, jakby oddzielnie nałożone. Wyczytałam, że nie gniazdują tam gdzie toczą wojny godowe, więc jeśli uda mi sie je wyśledzić na innym jeziorku i w dodatku z maluchami to zdjęcia będą.

      Usuń
  4. W pełni zgadzam się z Leśnym! Poza tym co jest złego w "dokumentalnych" zdjęciach? Przecież to co robimy, to nic innego, jak dokumentowanie przyrody. I to jest właśnie najlepsze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo Panie Wojtku, ale gdybym nie zgłupiała ze szczęścia, że to wszystko dzieje sie naprawdę i siedziała spokojnie, jak nieustannie radzą mądrzy ludzie to może miałabym kilka ostrych zdjęć zupełnie z bliska i tak ładnych jak Pańskie.

      Usuń