Dzisiejszy, pierwszy od niemal dwóch tygodni rekonesans po łąkach
i lesie przyniósł kilka ważnych ważności. A to, że rudzik przyleciał, że pani
żurawiowa siedzi na gnieździe i pomrukuje ostrzegawczo na kruka i krogulca, co
to także siedzą tyle, że na świerku i gapią się, komu by tu zwędzić jajo, że
dwie pary gągołów wciąż są na Żurawim Stawie, że paszkot ma gniazdo w niedużym
głogu przy drodze, że gęsi wciaż lecą, a mniejsze ptaki już urządzają wieczorne koncerty i sto innych spraw,
z których trzy udało się udokumentować. Zaczęło się od tego, że na piaszczystej
drodze między łąkami spotkałam żabę. Może trawna, a może dalmatyńska, ale oczy
miała piękne, złote.
Pomyślałam, że to na szczęście i tak właśnie było. Czułam się
szczęśliwa szwendając się po lesie, mimo, że okazji do zdjęć nie było i kiedy już
się z tym pogodziłam, w rosnących przy drodze świerkach usłyszałam znajome
dzwonienie.
Mysikrólik przeglądał gałązkę po gałązce w poszukiwaniu
jedzenia. Niestety jak to mysikrólik śpieszył się bardzo, by do zmierzchu zdążyć
napełnić brzuszek, w związku z czym na większości zdjęć wygląda tak jakby był
on i jego duch. Jednak zauważywszy, jakie sztuczki wyczyniam by zrobić mu
zdjęcia, zmiękło serce mysikrólikowej mości, okazał łaskę i czasami przystanął.
Tuż przed zachodem wybrałam się jeszcze raz na spacer mając
nadzieję podejść od strony łąki żurawie wyjadające wysiany na polu owies. Jednak,
jak to wiosną bywa, zasłuchałam się w ptasie śpiewy, a kiedy dotarłam na skraj
pola okazało się, że żurawie widząc mnie od dawna, oddaliły się.
Nagle, gdy słońce schowało sie za dużą chmurę, gdzieś między ową chmura a niebem rozległ się donośny klangor. Jakieś spóźnione
stado leciało, może na nocleg a może gdzieś dalej na wschód, przecież to dopiero koniec
marca.
Piękne te Pani królikowe zdjęcia. Ja próbuję i próbuję i nic mi z tego nie wychodzi. Za szybka gadzina. Przynajmniej, jak na mnie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Ja nie wiem jak mi się to udało, może dlatego, że sie znamy i one sie mnie nie boją, ale i tak 90% zmarnowane.
UsuńNidgy nie widzialam mysikrolika, a jest bardzo ladnym ptaszkiem, zdjecia swietne!! zdjecia zurawie tez niczego sobie, ptaszyska gdzies tam na widnokregu, nostalgiczne te obrazy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i cieszę się , że zdjęcia Ci się podobają. Pozdrawiam!
UsuńCudny ten mysikrólik i jego zdjęcia! To przecież taka pchełka skacząca i uchwycenie go na ostro graniczy z cudem :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję! I ja też myślę, że to cud, a gdybym tak jeszcze troszkę przymknęła przysłonę to by było super.
UsuńPiękny jest ten mysikróliczek! Gratuluję tak pięknego uchwycenia tego szybkościowca :-). A na jednym ze zdjęć jaką ma śmieszną "minę" :D.
OdpowiedzUsuńŻurawie za każdym razem wydają mi się stworami jak z innej planety, szczególnie na takich zdjęciach, gdzie włóczą się po ziemi bez roślinności.
Dziękuję! Minę ma jak z ikonek internetowych, a z żurawiami szykowały się piękne zdjęcia pod zachodzące słońce, ale w tarninie zaczęło coś spiewać prawie jak słowik , no to trzeba było sprawdzić, okazało się, że to chyba szpak naśladuje, a żurawie poszły sobie. Bardzo żałuję bo były blisko i pięknie wyglądały.
Usuńcudeńko, gratuluję! W ogóle fajna opowieść ;) Pokaż tą sójkę - jest OK!
OdpowiedzUsuńDzięki! Klei mi sie mała opowieść z sójkami, mam kilka zdjęć młodych, takich "kawa z mlekiem" ale jeszcze trochę mi brakuje.
Usuń