W karmniku nie jada nikt. Każdy wpada tam tylko na sekundę,
dwie, chwyta ziarenko jakie popadnie i pędem leci by schować się w najbliższą
gęstwinę.
Jak dobrze trafi to zjada, a jak nie, wypluwa i po pięciu sekundach
jest z powrotem w karmniku, chwyta inne ziarenko i znowu ucieka. To wyplute nie
marnuje się, bo są tacy, co przeglądają tereny pod świerkami, sosnami i
zbierają to, co innym z dzioba wypadło.
Zostać w karmniku nie można, bo błękitny
grom, czyli krogulec gdzieś w pobliżu, w ukryciu czeka by w stołówce był tłok,
ścisk i zamieszanie. Wtedy polować jest najłatwiej.
Za to pod kosówką sprawy
mają się inaczej. Krogulec by się tam dostać musi solidnie wyhamować i obniżyć lot,
a wtedy już nie jest tak skuteczny.
Małe ptaki mogą niemal natychmiast skryć się
w rosnących obok srebrnych świerkach, albo uciec do lasu. Pod kosówką śniegu
napadało niewiele, a i ten wydeptany i nieustannie rozgarniany ptasimi łapkami stopił
się, wyparował, zniknął. Tak więc pod kosówką raz po raz zbiera się ptasie
towarzystwo, przegląda wysypane ziarno i zjada w pośpiechu, bo konkurencja jest
spora. Kilkanaście bogatek, tyleż mazurków, ze dwie czarnogłówki,
może cztery modraszki, aż pięć zięb, para dzwońców, kowalik i bardzo duże stado
trznadli.
Czasem zajrzą czubatka i sosnówka, a nawet niezwykle ostrożny i
nieustannie rozglądający się grubodziób.
Wpada też dzięcioł duży, a i średni się
trafi, ale to już na tłuste musli wiszące na jabłonce.
Na ptasi krzyk, nie ważne
z czyjego dzioba natychmiast zrywają się do ucieczki, ale gdy trafi się
szczególnie smaczny kąsek i żal go zostawić rozglądają się mając nadzieje, że alarm
był fałszywy.
Nie ma się co dziwić drugiej okazji może nie być, przyleci sójka,
porwie całego orzecha włoskiego, albo ogromny kawał tłuszczu i więcej się go
nie zobaczy nie mówiąc o jedzeniu.
Z dnia na dzień zima staje się coraz
bardziej zdecydowana, a one coraz bardziej głodne i zdeterminowane. Do
niedzieli mają być mroźne noce i słoneczne, nieco tylko cieplejsze dni i trzeba
to jakoś przetrwać. A potem? Potem będzie można powoli zacząć się stroić w kolorowe
piórka, w małych gardziołkach zacznie rodzić się śpiew i dzień za dniem będziemy
zmierzać ku wiośnie.
Ojej! jak Ci zazdroszcze tej ptasiej gromadki, masz na co patrzec, ja pewnie bym nic nie robila tylko oddawala sie obserwacji i pstrykaniu. Przesliczne zdjecia! A czubatka skradla moje serce! i opis strasznie fajny...jestes talentosa, ze tak sie wyraze po hiszpansku..
OdpowiedzUsuńGdyby nie mróz pewnie bym tam siedziała od wschodu do zachodu:)) A czubatka, to taki mały cud, z kilku zdjęć tylko dwa ostro, reszta to wicherki. Talentosa, ach dziękuję, mam w sercu hiszpańsko-portugalskie ciągoty chociaż nie wiem dlaczego:))
UsuńNo to fruuuu do Portugalii...Portugalia bo tam mam gdzie!
UsuńDziękuję, ale okazuje się, że rok to za mało by życie na wsi poukładać od nowa. Jednak jakoś to idzie , powoli ale idzie, więc kto wie:))
UsuńO, popieram poprzedniczkę! I zdjęcia fajne, i tekst ciekawy 😊
OdpowiedzUsuńDziękuję! Trochę mało tych dłuższych obserwacji ostatnio, a bez tego nie wiadomo co się w okolicy dzieje. Wczoraj trochę się udało:)
UsuńOj, jaką nadzieją wiosenną powiało! Dziękuję Grażynko.
OdpowiedzUsuńZastanawiam sìę, jak to zabłądziłaś na budownictwo z takim zacięciem przyrodniczo-krasomówczym?! Ależ pamiętam, zawsze byłaś owiana naturalną aurą ciepła i umiejętnością wyrażania pozytywnych emocji, ekspresji.
Oj powiało, bo bardzo tęsknię, chociaż zimą jest najłatwiejsze światło, a głodne ptaki mniej płochliwe. W głowie zawsze miałam i mam matematykę, a to podstawa muzyki, stąd do... niebieskich migdałów już tylko krok:)) Dziękuję Ci ale, nie zasłużyłam, ten nasz rok był wyjątkowy, wszyscy tacy byliśmy i pewnie dlatego tak się pamiętamy, wspominamy i lubimy. Ściskam!!!
UsuńAleż bogactwo! Jak ja bym się przeflancował na wieś! Świetne foty Grażyna, zwłaszcza ... tym razem bez zwłaszcza:))
OdpowiedzUsuńŚniegu napadało i ciągle pada, zimno jak w psiarni to zlatują się od rana, a ja tylko dosypuję i dosypuję. Dziękuję, jakoś tak nagle dogadałam się z Sigmą:)
Usuńprzecuda! i do tego masz i samiczkę i krogulczego samca! brawo :)
OdpowiedzUsuńDzięki Krzysztof! Ano mam i oboje są bardzo żarłoczni chociaż samiczka jakby bardziej:))
UsuńFantastyczna relacja :). Rzadko mam okazję obserwować tak różnorodne ptasie zgromadzenie. Piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńMiło mi! Lubię je obserwować, a na wsi o taką różnorodność nie trudno. Dziękuję Małgosiu, zaglądałam do Ciebie, piszesz tak fajnie, że dodaję Cie do mojej listy:) Pozdrawiam!
UsuńAleż masz wspaniałe towarzystwo przy karmniku. Piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńDzięki! Doszły jeszcze kosy, paszkot i dzwońce. jest na co popatrzeć:))
Usuń