niedziela, 28 sierpnia 2016

Drapieżny sierpień cz.1

Deszczowa wiosna i takież lato sprawiły, że trawa na Dużej Łące porosła do pasa, ale też przez deszcze długo nie można było zrobić siana i korzystanie z czatowni nie było możliwe. W połowie sierpnia trochę zatęskniłam za drapieżnikami chodzącymi po ziemi i postanowiłam sprawdzić czy któreś się skusi na przykład na „kurę w trawce” i skusiła się, najprawdopodobniej samica błotniaka. 



Niestety lot był tylko patrolowy, ale wkrótce z propozycji skorzystał kruk chytrusek. I to spotkanie było krótkie, bo mimo wydeptanej ścieżki ptak  dziobem przeciągnął porcję za chaszcze i tylko oko wychylił, czy aby na pewno nie idę mu jej odebrać, 


po czym na wszelki wypadek, chwyciwszy duży kęs odleciał. 


Doczekałam się wreszcie kilku suchych dni, trawa została skoszona, a czatownia odsłonięta, ale zasiadka odbyła się dopiero w minioną środę. Najpierw, niemal bezgłośnie przyleciał myszołów, i bez zbędnych ceregieli zabrał się do jedzenia. Kęs po kęsie znikał w dziobie, a on czasem tylko rozejrzał się na boki sprawdzając czy jest bezpiecznie.




Tak było jakieś sześć minut, a potem oprócz na boki zaczął też spoglądać w górę i po chwili odleciał. 


Na jego miejsce usiadł błotniak i już taki spokojny nie był. 


Nastroszył pióra na szyi i karku, zlustrował okolicę i dopiero wtedy zaczął jeść. 







Niezbyt długo cieszya się dostępem do talerza, bo z darmowej wyżerki postanowił skorzystać orlik krzykliwy. 




Ten to już był niezwykle ostrożny i nie wiem czy to ja go zdenerwowałam, czy może widział to, co ja dopiero z domu zobaczyłam, w każdym razie nie tknąwszy kurzęciny, odleciał. Tak to tak, złowiwszy trzy piękne drapole poszłam do domu. I czemuż to zrobiłam? Dlaczego nie zaczekałam?  Zobaczyłam go piętnaście minut później, stał na łące niedaleko czatowni, wielki, piękny, dorosły bielik. Kiedy wybiegłam z domu już był w powietrzu, a nad nim krążyły dwie kanie. Kto mógłby przypuszczać, że w środę koło południa prawie wszystkie mieszkające w okolicy ptaki drapieżne zapragną leżących na mojej Dużej Łące porcji rosołowych. Ból był okrutny, ale na środzie świat się nie kończy. Czwartek by piękny, słoneczny i tym razem pierwszy zjawił się błotniak, 



podjada nieco i znowu zmuszony był ustąpić miejsca orlikowi, 


a on z kolei został wypłoszony przez kombajn zbierający pszenicę na polu obok. Na kolejne spotkanie musiałam czekać aż do dzisiaj, a dzisiaj sprawy wzięły w swoje pazury kruki i nieźle namieszały. Najpierw dwójka przez godzinę latała nad łąką w tę i z powrotem skrzętnie omijając czatownię. Wyglądało to na loty zmyłkowe, że jeśliby kto w okolicy pomyślał, że one widzą jakieś mięso, to nic z tych rzeczy. Wreszcie podleciały po cichu, jeden usiadł przy porcji,


a drugi na brzozie. Z brzozy dało się słyszeć,
- i co tam mamy?
- Poczekaj zaraz sprawdzę.


I zaczęły się podchody, podbiegania, odskakiwania bokiem, a nawet badania dziobem leżącego obok pniaka. Wreszcie badacz stwierdził
- kurzyna, będzie barrrdzo fajne śniadanie,


- już terrraz?
- Nie poczekajmy trrrochę, upewnimy się, że nikt nas nie widział, a na rrrazie ja to wszystko trrrochę ukrrryję.
Kruk badacz zaczął wyrywać trawę i maskować zdobycz, ten na brzozie z emocji zaczął korkować, a po chwili oba odleciały. 


Czekałam, czekałam i po godzinie poszłam do domu na śniadanie.

cdn. 

16 komentarzy:

  1. Wprawdzie nie wpadłbym na to by zasiąść w czatowni latem, jakoś kojarzy mi się wybitnie z zimą ale efekty masz zaskakujące! Jakbyś jeszcze w tej jednodniowej kolekcji miała bielika to już w ogóle szok:) gratulacje. Cokolwiek bym nie myślał o dokarmianiu latem, to jestem zaskoczony efektywnością twojego nęciska :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie mam doświadczenia z czatownią latem, ale nie mogłam zrobić dobrej foty latającemu samcowi błotniaka no i orlikowi i wtedy przypomniałam sobie że ona tam jest. Sama jestem w szoku liczbą chętnych, o bieliku będzie w drugiej części, ale mam wrażenie, że ta cholera umie zakrzywiać wzrok. Musze znaleźć jakiś inny sposób. Obawiam się, że dłużej nie zechcą korzystać, bo sporo strzałów słychać w okolicy, więc raczej tam będą się stołować.

      Usuń
  2. te pierwsze dwa zdjęcia, trochę trudne ujęcia do oznaczenia, ale stawiałbym na młodego stawowego mimo wszystko. Jak chcesz to zapytam Krzyśka Jankowskiego - On się nie myli :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepsze do oznaczenia ujęcia sporo przepaliłam, ale podeślę Ci na fb może coś da się zobaczyć i chętnie skorzystam z wiedzy KJ jeśli nie sprawi Ci to kłopotu. Po przeglądzie różnych fot i, że latała w towarzystwie samca łąkowego założyłam , że ona jest też łąkowa. Dzięki!

      Usuń
  3. Już nawet nie napiszę, że bielika żal, bo efekt czatowania i tak imponujący! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję! Jest para codziennie, ale czujne, ostrożne i bardzo wierzą temu co kruki gadają. Myślę nad jakimś podstępem, może się uda.

      Usuń
  4. No rewelacja !!! Gratuluję ujęć. Super "drapieżna kolekcja" ... mi taki zestaw pewnie by wystarczył. Pięknie !!! Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też by mi wystarczył, ale skoro przylatuję bieliki i kanie, czemu nie skorzystać. Wiesz jak jest "daj kurze grzędę..." Dzęiekuje i pozdrawiam.

      Usuń
  5. Piękne te drapole :) Nigdy nie korzystałem z czatowni, tylko podchód , wiec o takich fotkach można pomarzyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Musze przyznać, że po czterech zasiadkach mam dość. Siedzenie przez 3 godziny w jednym miejscu, nawet na poduszce może dać w kość.

      Usuń
  6. Gdzie, pytam gdzie kupiłaś tę magiczną porcję!?! Kupię dwie! Jedną dla drapoli, s drugą sam zjem, gdyż musi mieć w sobie SMAK:)PS. Przyznam, że komuś innemu bym nie uwierzył i podejrzewał, że to kompilacja z całego sezonu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tu Cię miło zaskoczę, kupuję je po 1,49 za kilogram w moim ulubionym Podlasiaczku. No co mam jeszcze napisać, tylko tyle, że na życzenie przesyłam rawy z datą i godziną. Jakby worek się rozsypał i wszystko co ma pazury wzbiło się w powietrze. Żałuję, że nie jestem dość ukryta przed bielikiem, widzi każdy najdrobniejszy ruch obiektywu i czatownia jest źle ustawiona, bo w krzakach z widokiem na łąkę, a one przylatują i siadają mi nad głową. Musze wykombinować coś w rodzaju stogu siana na łące, bo inaczej bielika nie zrobię :))

      Usuń
  7. Cóż za piękne stworzenia z tych ptaków. Mam szczególny sentyment do błotniaków stawowych jako, że kiedyś odchowywałam młodego. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam i podziwiałam Twoją pasję i upór w działaniu i fajnie, że to się tak skończyło. Są piękne, masz rację.

      Usuń
  8. Drapiezcy, ptaki do ktorych mam pretensje, zreszta juz o tym pisalam, chociaz wiem, ze ta moja niechec jest smieszna...ciekawe zdjecia a szczegolnie spodobalo mi sie to czwarte! pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest śmieszna, też to mam, ale kiedy zobaczyłam jak mój ulubiony bocian rozrywa na strzępy młodego szpaka, dałam sobie spokój z rozpamiętywaniem. Dzisiaj schowany w gęsto ulistnionej jabłonce krogulec na moich oczach upolował jakiegoś malca. Ścisnęło mnie gdzieś na godzinę, ale co robić, tak ten świat urządzony, nie jego wina. Dziękuję i pozdrawiam .

      Usuń