piątek, 15 stycznia 2016

Pisa zimą

Jak dobrze, że są na Warmii mokradła, bajorka, jeziorka, uroczyska, nieużytki niemożliwe do zagospodarowania, słowem miejsca, po które człowiek nie wyciąga ręki i dzięki temu przez całe lata pozostają niezmiennie piękne. Wybrałam się wczoraj sprawdzić, czy może gdzieś nad Pisą można spotkać zimorodka. Pamiętałam z letnich wypraw kładące się na wodę gałęzie, idealne miejsce by przysiąść, wyczekać, zanurkować i złowić rybkę. Kiedy doszłam do lasu przypomniało mi się, że nad Pisę prowadzą dwie drogi. Jedna wzdłuż jeziora, którą chodziłam latem i druga prowadząca do wiaduktu kolejowego, równie pięknego jak ten olsztyński, którą kiedyś lata, lata temu wybrałyśmy się z koleżanką na spacer by sprawdzić czy w Pisie da się pływać. Pewnie, że świat inaczej wygląda latem, a inaczej zimą, ale najważniejsze było to, że wysoki brzeg wyglądał tak jak tamtego lata, tylko mokradło w zakolu zniknęło z powodu niskiego stanu wody. To fantastyczne miejsce, jeszcze piękniejsze niż urwisko do którego wiedzie druga droga. 








W wysokich trawach buszowały modraszki, w olchach czyżyki, gdzieś nad lasem pokrzykiwał myszołów, a przy samym brzegu grube dębowe pnie przeszukiwał pełzacz leśny. Znalazłam też trzy miejsca gdzie z wody wychodziła wydra, ale zimorodka ani śladu. Przejrzałam cały odcinek od wiaduktu, aż po urwisko i nic. Już miałam wracać, gdy jak to zwykle bywa, zza kolejnego zakrętu rzeki wypłynął łabędź. 


Płynął śmiało w moja stronę, jakbyśmy się skądś znali i nagle stwierdził, że jednak to nie mnie się tam spodziewał i zawrócił. 




Poszłam za nim mając nadzieję, że gdzieś tam pływa drugi. Łabędzie łączą się w pary na całe życie, więc pewnie i zimę spędzają razem. Zobaczyłam go kawałek dalej, w miejscu w którym nurt rzeki wyrzeźbił w brzegu małą zatoczkę, idealne miejsce na zimowe schronienie. 




Było co jeść, można było w spokoju wyczyścić pióra, a wysoki i niezwykle stromy brzeg dawał nocą schronienie przed drapieżnikami. Ptak był sam. 









To najprawdopodobniej samica, samce mają większą narośl u nasady dzioba. Może jest młoda i jeszcze nie znalazła partnera, a może on czekał na nią w dole rzeki. 


To jest jedna z tych ptasich tajemnic, których może nigdy nie poznam, ich prywatne życie poza zasięgiem ludzkiego wzroku, ludzkiej ciekawości. No cóż, może to nie był dobry dzień na spotkanie z zimorodkiem, ale bardzo dobry dzień na wizytę w łabędziej zatoczce. I tak sobie myślę, że jeśli woda w tym roku, choć w połowie wróci do właściwego poziomu to jest to miejsce, w którym jeszcze wiele się wydarzy.  

17 komentarzy:

  1. Ciekawe i bardzo ładne. Ja muszę w swoich stronach poszukać kilka takich ciekawych miejsc. Już coś znalazłam, były sarenki ale bardzo, bardzo daleko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozornie trudno dostępny brzeg niewielkiej rzeki może kryć przyrodnicze bogactwo. Dziekuję i życzę owocnych poszukiwań.

      Usuń
  2. Pięknie go ujęłaś i pięknie napisałaś. Zamyśliłam się nad łąbędziem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja pięknie dziekuję. Też się zamyśliłam wracając do domu, że nie mają łatwego życia i, że są niezwykle silne.

      Usuń
  3. Jaka piekna zima, i labedziowe sceny w bialym anturazu rozmarzyly mnie, juz jestem blisko takich zimowych widokow, juz jestem w Frankfurcie i za dwie godziny wyruszam do Warszawy. Pozdrawiam Cie serdecznie i dziekuje za umilenie mi czekania na samolot...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że sprawiłam Ci przyjemność. Łabędzie są niby takie pospolite, a jednak jest w nich jakieś niepojęte piękno. Godzinami mogłabym patrzeć.Pozdrawiam i szczęśliwej podróży.

      Usuń
  4. Nie wygląda na młodą, jest kompletnie wybarwiona, one się czasami rozdzielają ale partner powinien byc może za drugim lub trzecim zakrętem.
    Fajne spotkanie, w ogóle fajnie i zima i rzeka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, ale nie wiem czy od razu w trzecim roku mają partnera, czy czasami później. Jak Ci wcześniej wspominałam, zabłądziła, zeszłam na brzeg i przytłoczona liczbą zakoli, nie wiedziałam gdzie jestem, do tego ciężki sprzęt i stromizny, wspinanie się po 20 cm sarnich ścieżkach wykończyło mnie i już mi się nie chciało dalej iść. Dzięki!

      Usuń
  5. Lubię łabędzie, zwłaszcza za ich siłę, odwagę i zaradność ;) No i małe łabędzie mają tak cudownie malutkie skrzydełka w porównaniu do całej wielkości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też je lubie, tego roku miałam okazję obserwować cykl od przylotu pary przez gniazdo do całkiem już dużych młodych. Wychowały czworo, byłam pełna podziwu, że dały radę w okolicy pełnej lisów, kun i powietrznych drapoli.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  6. Piękna rzeka. Dawno, dawno temu liczyliśmy tam zimujące ptaki wodne. Może nadszedł czas na kolejne odwiedziny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie nie znam Pisy. Tam gdzie chodzę, to mały odcinek długości może 300m. Mam w planach rozpoznanie od mostu przed Barczewem do Wadągu, ale nie wiem kiedy się uda.

      Usuń
  7. Bardzo ciekawe obserwacje. Dziś również byłam w takim miejscu, gdzie można spotkać wydrę, zimorodka oraz łabędzie. Zobaczymy co z tego wyniknie...Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję! Ciagle mam zbyt mało czasu, żeby tam wcześnie pójść, dłużej posiedzieć i coś konkretnego zaobserwować. Ale, może...

      Usuń
  8. A może to łabądziowa wdówka :]? Never know.
    Piękne zdjęcia, życzę sobie takich znów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, nie wiadomo, ale lubię myśleć, że jednak on tam gdzieś za kolejnym zakrętem... Te noce teraz takie zimne. Dziękuję, postaram się.

      Usuń