Jak dobrze, że są na Warmii mokradła, bajorka, jeziorka, uroczyska,
nieużytki niemożliwe do zagospodarowania, słowem miejsca, po które człowiek nie
wyciąga ręki i dzięki temu przez całe lata pozostają niezmiennie piękne. Wybrałam
się wczoraj sprawdzić, czy może gdzieś nad Pisą można spotkać zimorodka.
Pamiętałam z letnich wypraw kładące się na wodę gałęzie, idealne miejsce by
przysiąść, wyczekać, zanurkować i złowić rybkę. Kiedy doszłam do lasu
przypomniało mi się, że nad Pisę prowadzą dwie drogi. Jedna wzdłuż jeziora,
którą chodziłam latem i druga prowadząca do wiaduktu kolejowego, równie
pięknego jak ten olsztyński, którą kiedyś lata, lata temu wybrałyśmy się z
koleżanką na spacer by sprawdzić czy w Pisie da się pływać. Pewnie, że świat
inaczej wygląda latem, a inaczej zimą, ale najważniejsze było to, że wysoki
brzeg wyglądał tak jak tamtego lata, tylko mokradło w zakolu zniknęło z powodu
niskiego stanu wody. To fantastyczne miejsce, jeszcze piękniejsze niż urwisko do
którego wiedzie druga droga.
W wysokich trawach buszowały modraszki, w olchach
czyżyki, gdzieś nad lasem pokrzykiwał myszołów, a przy samym brzegu grube
dębowe pnie przeszukiwał pełzacz leśny. Znalazłam też trzy miejsca gdzie z wody
wychodziła wydra, ale zimorodka ani śladu. Przejrzałam cały odcinek od
wiaduktu, aż po urwisko i nic. Już miałam wracać, gdy jak to zwykle bywa, zza
kolejnego zakrętu rzeki wypłynął łabędź.
Płynął śmiało w moja stronę, jakbyśmy się
skądś znali i nagle stwierdził, że jednak to nie mnie się tam spodziewał i
zawrócił.
Poszłam za nim mając nadzieję, że gdzieś tam pływa drugi. Łabędzie łączą
się w pary na całe życie, więc pewnie i zimę spędzają razem. Zobaczyłam go kawałek dalej, w miejscu w którym nurt rzeki wyrzeźbił w brzegu małą zatoczkę, idealne miejsce na zimowe schronienie.
Było co jeść, można było w spokoju
wyczyścić pióra, a wysoki i niezwykle stromy brzeg dawał nocą schronienie przed
drapieżnikami. Ptak był sam.
To najprawdopodobniej samica, samce mają większą
narośl u nasady dzioba. Może jest młoda i jeszcze nie znalazła partnera, a może
on czekał na nią w dole rzeki.
To jest jedna z tych ptasich tajemnic, których
może nigdy nie poznam, ich prywatne życie poza zasięgiem ludzkiego wzroku,
ludzkiej ciekawości. No cóż, może to nie był dobry dzień na spotkanie z
zimorodkiem, ale bardzo dobry dzień na wizytę w łabędziej zatoczce. I tak sobie
myślę, że jeśli woda w tym roku, choć w połowie wróci do właściwego poziomu to
jest to miejsce, w którym jeszcze wiele się wydarzy.
Ciekawe i bardzo ładne. Ja muszę w swoich stronach poszukać kilka takich ciekawych miejsc. Już coś znalazłam, były sarenki ale bardzo, bardzo daleko.
OdpowiedzUsuńPozornie trudno dostępny brzeg niewielkiej rzeki może kryć przyrodnicze bogactwo. Dziekuję i życzę owocnych poszukiwań.
UsuńPięknie go ujęłaś i pięknie napisałaś. Zamyśliłam się nad łąbędziem...
OdpowiedzUsuńA ja pięknie dziekuję. Też się zamyśliłam wracając do domu, że nie mają łatwego życia i, że są niezwykle silne.
UsuńJaka piekna zima, i labedziowe sceny w bialym anturazu rozmarzyly mnie, juz jestem blisko takich zimowych widokow, juz jestem w Frankfurcie i za dwie godziny wyruszam do Warszawy. Pozdrawiam Cie serdecznie i dziekuje za umilenie mi czekania na samolot...
OdpowiedzUsuńCieszę się, że sprawiłam Ci przyjemność. Łabędzie są niby takie pospolite, a jednak jest w nich jakieś niepojęte piękno. Godzinami mogłabym patrzeć.Pozdrawiam i szczęśliwej podróży.
UsuńNie wygląda na młodą, jest kompletnie wybarwiona, one się czasami rozdzielają ale partner powinien byc może za drugim lub trzecim zakrętem.
OdpowiedzUsuńFajne spotkanie, w ogóle fajnie i zima i rzeka :)
Możliwe, ale nie wiem czy od razu w trzecim roku mają partnera, czy czasami później. Jak Ci wcześniej wspominałam, zabłądziła, zeszłam na brzeg i przytłoczona liczbą zakoli, nie wiedziałam gdzie jestem, do tego ciężki sprzęt i stromizny, wspinanie się po 20 cm sarnich ścieżkach wykończyło mnie i już mi się nie chciało dalej iść. Dzięki!
UsuńLubię łabędzie, zwłaszcza za ich siłę, odwagę i zaradność ;) No i małe łabędzie mają tak cudownie malutkie skrzydełka w porównaniu do całej wielkości :)
OdpowiedzUsuńJa też je lubie, tego roku miałam okazję obserwować cykl od przylotu pary przez gniazdo do całkiem już dużych młodych. Wychowały czworo, byłam pełna podziwu, że dały radę w okolicy pełnej lisów, kun i powietrznych drapoli.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPiękna rzeka. Dawno, dawno temu liczyliśmy tam zimujące ptaki wodne. Może nadszedł czas na kolejne odwiedziny?
OdpowiedzUsuńWłaściwie nie znam Pisy. Tam gdzie chodzę, to mały odcinek długości może 300m. Mam w planach rozpoznanie od mostu przed Barczewem do Wadągu, ale nie wiem kiedy się uda.
UsuńBardzo ciekawe obserwacje. Dziś również byłam w takim miejscu, gdzie można spotkać wydrę, zimorodka oraz łabędzie. Zobaczymy co z tego wyniknie...Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziekuję! Ciagle mam zbyt mało czasu, żeby tam wcześnie pójść, dłużej posiedzieć i coś konkretnego zaobserwować. Ale, może...
UsuńA może to łabądziowa wdówka :]? Never know.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, życzę sobie takich znów ;)
Fakt, nie wiadomo, ale lubię myśleć, że jednak on tam gdzieś za kolejnym zakrętem... Te noce teraz takie zimne. Dziękuję, postaram się.
Usuń