Być może to zasługa wczesnej i ciepłej wiosny, braku
przymrozków, a może gorącego lata, w każdym razie wszystkie te okoliczności
sprawiły, że wiśnie, śliwy i jabłonie były tego roku obsypane owocami. Owocami
obsypane są także polne róże, głogi i czarny bez. Jak sobie poradziły z suszą
to pozostanie ich tajemnicą, najważniejsze, że ptaki mają, oj mają co jeść.
Jeszcze kilka dni temu rosnący na pastwisku głóg wyglądał tak,
ale kiedy to
rubinowe bogactwo odkryły kosy, owoców ubywa w zastraszającym tempie. Nie martwię
się, że ptaki nie będą miały co jeść, bo ten mój głóg rosnący w nasłonecznionym
miejscu dojrzał wcześniej niż cała reszta usadowiona masowo na miedzach i
zboczach łąk. Co rano siadają na nim tegoroczne młode kosy wychowane w
zaroślach za stawem. Brązowe samiczki i czarne samce, te z wiosennych lęgów, z
już prawie wybarwionymi na żółto dziobami i te najmłodsze, których dzioby są
jeszcze czarne. Jeszcze korzystają z opieki rodziców, z ich doświadczenia i
czujności. Rodzice odważnie siadają na zewnątrz głogowego drzewka i jedzą
obserwując okolicę, młode czują się bezpieczniej w środku korony. Czasem pojawi
się kwiczoł, czasem paszkot. Jedzą tak łapczywie jakby wkrótce miało się zrobić
zimno, ale czy to wiadomo. Dzisiaj słyszałam fragmencik piosenki miłosnej
paszkota, pewnie to takie młodzieńcze próby, które nic nie oznaczają i wszystko
będzie jak zwykle. Kiedy objedzą wszystkie głogowe owocki przeniosą się na łąki,
a pod dom wrócą dopiero, kiedy będzie zimno. Tu czekać będzie na nie słonecznik,
jabłka i rajska jabłonka tego roku oblepiona jabłuszkami nad miarę. A póki co,
przykryta moskitierą siedzę sobie pod wiśnią, która wciąż jeszcze ma zielone
liście i obserwuję i pstrykam i pstrykam i pstrykam.
Zakochałam się w dwóch ostatnich fotkach... Przecudnej urody i głóg i stołownicy. Jesień jest równie wspaniała jak pozostałe pory roku i kolejny raz możemy podziwiać jej kolory. Szkoda tylko, że przez upały i brak wody wiele drzew liście zrzuciło wcześniej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko, Kasia z Olsztyna.
Dziękuję! U mnie prawie nie ma zrzuconych liści i to jest zadziwiające, nawet brzozy które zwylke robiły to najwcześniej mają pełno liści i drzewka w sadzie też. Może jesień w tym roku będzie długa i ciepła. Pozdrawiam!
UsuńJakie piękne! Ten owocek głogu w dziobku - niesamowity. A mnie się przypomniało, jak w czasach dzieciństwa objadałam się głogiem. Na spacerze zatrzymywałam się przy gałęziach obwieszonych owocami i jadłam garściami. Do tej pory dobrze pamiętam smak.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że za czasów mojego dzieciństwa niemal wszystko było jadalne :)
Aniu, one ciągle są jadalne, ale te rosnące za miastem na łąkach, przy lesie i kwitnące biało lub bladoróżowo. Te parkowe kwitnące na czerwono już nie. Twoje skojarzenie z dzieciństwa uświadomiło mi, że ja też je zjadam, maja bardzo dużo wit C. podjadam też dziką różę, wcześniej leśne maliny i jeżyny tylko jagód jakoś nie zdążyłam. To jest wyjątkowo owocowy rok:)) Dziękuję i pozdrawiam!
UsuńTa jesień jeszcze wyjątkowo zielona, dopiero gdzieniegdzie pokazuje kolory. A kosy przecudne - to jedne z moich ulubionych ptaszków :-)
OdpowiedzUsuńTo prawda brzozy dopiero zaczynaja żółknąć, a klony czerwienieć i to tylko niektóre. Dziękuję w imieniu kosów, wyjątkowo w tym roku obrodziły.
UsuńU mnie kosy maja histerię wykręconą na maksa i wszelkie próby ich fotografowania spełzają na niczym :) Zazdroszczę tych świetnych zdjęć!
OdpowiedzUsuńPostawiłam pod wiśnią krzesło i statyw, okryłąm moskitierą podwiązaną do gałązek i po dwóch dniach zakradłam się i doczekałam, ale tylko koło siódmej potem już szaleją. Dzięki!
UsuńBArdzo lubie takie scwny, owocki, czerwien zielen i ptaki ucztujace, dzisiaj rano stalam obok glogu obsypanego owocami, byl ruch ptasi ale nie udalo mi sie zrobic ani jednego zdjecia,ptaszki siedzialy w gestwie galezi i tyle...za to zlapalam wrobelka z suchymi zdzblami w dziobku, czyzby myslal o nowym potomstwie, nie pozno?
OdpowiedzUsuńDzieki za te zdjecia...pozrawiam
Pierwsze zdjęcia sa robione z daleka AF, a te z bliska manualem, tylko tak dało sie złapać ostrość. Wróble mają mieszkanka całoroczne i często przed zimą robią mały remoncik. Cieszę się, że foty Ci sie podobają, pozdrawiam
UsuńKurcze, dały się podejść, jak dzieci, a to płochliwe gadziny :) Fajnie, gdyby zostało trochę tego dobra dla kwiczołów, ale patrząc na zachłanność kosów, raczej w to wątpię :)
OdpowiedzUsuńWłaściwie to wpadły w zasiadkę, rano są takie głodne, że już po 15 minutach siedzenia zaczęły przylatywać, a jak o 10.00 próbowałam, odziana w tę samą moskitierę w innym miejscu nic z tego nie wyszło. Głogów jest w okolicy tyle, że spokojnie starcza do wiosny, ale ten akurat najszybciej dojrzewa i dlatego ma takie powodzenie.
UsuńProszę Pani, uchwyciła Pani niezwykłą rzadkość. Na jednym zdjęciu jest uchwycony droździk, nie mógł to być paszkot ani śpiewak, ma rdzawą plamę na boku i inny rysunek na policzkach.
OdpowiedzUsuńMarcinie, cieszę się, że się odezwałeś i że masz takie wprawne oko, chodzi o 4 od dołu, myślałam, że to kwiczoł, a przecież kwiczoł ma sporo siwego koloru i nie ma białej brwi. No to czeka mnie kolejna zasiadka. Mam 4 foty ale to samo ujęcie. Dziękuję serdecznie i czekam na Twoje zdjęcia.
UsuńDziękuję! Z przyjemnością będę zaglądała na Twój mazurski blog. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń