czwartek, 19 lutego 2015

Tęskniłam za tym spotkaniem


Tak to już bywa. Człowiek może całymi dniami czekać na słońce i nic, a jak tylko ma coś ważnego na głowie to proszę bardzo. Tak było wczoraj, wróciłam do domu późno i już mi się nie chciało chodzić na łąki, mimo, że słońca było jeszcze dość. Aż tu po 17 mąż wrócił ze stajni i mówi, że żuraw krzycz. O rany! Zerwałam się jak oparzona, sweter, kurtka czapka, buty, sprzęt i już jestem na łące i już jest o 5 minut za późno. Żurawia ani widu ani słychu. Obeszłam wszystkie możliwe żurawiowe kąty, ale tylko sarnę wypłoszyłam z krzaczorów przy wąwoziku. Dziś od rana zaczaiłam się pod starym świerkiem, ale nie przyleciał, przeszłam się na nowe bagienko, też nic. Wiadomo, że jak już nigdzie nic to pod domem zawsze coś. Łąkowo leśną pustkę powetowałam sobie obserwacją dzięcioła, co to połasił się na sikorkową słoninę. 


Tak gdzieś koło 15 z okna na piętrze popatrzyłam na Dużą Łąkę i błogie szczęście spłynęło na moja głowę, w kącie łąki pasła się sarna. Nareszcie! Saren nie widziałam tam od jesieni. Pomyślałam, że niech sobie dzisiaj się popasie, przyzwyczai, poczuje się bezpieczna to za jakieś dwa dni może się spotkamy. Dzisiaj liczyłam na drugi przelot żurawia. Wiatr wiał od zachodu. zamiast od razu iść na Maruńskie Łąki  tak jakoś niechcący spojrzałam na południowy wschód, a ona wciąż tam była. 


Co robić, zaczęłam powolutku podchodzić. Okazało się, że są dwie sarny i koziołek. 


Młodsza od razu zawróciła a koziołek i ta druga zaczęły mi się przyglądać. 




Po chwili koziołek też zawrócił, a tylko starsza sarna została, jakby na czatach. Wreszcie i ona zawróciła. 






Wszystkie trzy zwierzaki zeszły w małą dolinkę a ja korzystając z tego, że mnie nie widzą szybko podeszłam w ich kierunku starając się nie trafić na linię wiatru. 






 Wszystkie trzy przesuwały się tak by wreszcie poczuć, co to się do nich zbliza. Niby pasły się, ale co chwila któreś zerkało, co robię. A, że na łące nie ma się za czym schować to niespodzianie można zerknąć i zza własnego kuperka.



Doszły do pasa tarnin, w których mają swoje tajne tunele i nagle uznając, że nie dadzą rady zajść mnie z wiatrem, w podskokach, łyskając białymi kuperkami uciekły kawałek dalej. 



Nie chciałam ich więcej niepokoić, zwłaszcza, że słońce także chowało swój złoty kuperek za horyzont. 


Tęskniłam za tym spotkaniem i cieszę się, że przyszły, że smakuje im moja trawa i mam nadzieję, że jeszcze parę razy się zobaczymy. Teraz mogę spokojnie czekać na żurawia.

10 komentarzy:

  1. Super spotkanie:) będą wracały. Rzuć kilka jabłek albo kapuchę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Ostatnio wjechał mi samochodem na łąkę myśliwy, więc jednak pozostawię sprawę przypadkowi, bo o ile w dzień zawsze mogę wyjść i przeszkodzić to nocą nic nie zrobię. nie chcę ich narażać.

      Usuń
  2. O! Świetnie, wstawiłem komentarz z Ipada syna :))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne te sarenki! Oj, dużo bym dała za możliwość wyglądania na nie oknem :-)

    Dziś czuć w powietrzu wiosnę, ciągnie mnie na spacer, choćby do parku. Ale roboty mam trochę, a i gardło pobolewa. A Maruny kuszą, oj, kuszą :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękne, takie spokojne, troszkę rozleniwione. Ja niestety nic nie wiem o wczorajszej wiośnie w Marunach, bo dzień spędziłam w Gdańsku, a na gardło proponuję pić ciepły napar szałwi na mleku.

      Usuń
  4. Tylko pozazdrościć tego spotkania, a te białe tyłeczki są przesłodkie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Rzeczywiście, szczególnie w zachodzącym słońcu tyłeczki świeciły jak lusterka.

      Usuń
  5. Zazdroszczę spotkania. Objechałem dziś kawał Warmii i figa z makiem. Ani saren (a tym bardziej takiego pakera, jak kozioł na zdjęciach), ani żurawi. Jedyny objaw wiosny, to skowronki. Trochę to dziwne, gdyż żurawie pojawiały się nawet wtedy, gdy na polach zalegał śnieg. No cóż, przyjdzie nam chyba jeszcze poczekać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie też miałam wrażenie, że są dobrze odżywione, szczególnie kozioł, ale we czwartek były a dziś chociaż było ciepło wszystko sie gdzieś pochowało. Żurawie są, słyszałam je dzisiaj ale akurat jak byłam za lasem więc tylko słyszałam. Nie wiem gdzie nocują obeszłam wszystko z lornetą i nic. Może jutro?

      Usuń