Zeszłe dość deszczowe lato spowodowała, że ligustrowy żywopłot
zakwitł nadzwyczaj obficie. Słodki, odurzający zapach niósł się po okolicy zwabiając
rzesze pszczół, trzmieli i os i dzięki temu zapylone zostały niemal wszystkie
kwiaty. Kilka lat temu ligustr zwabił jemiołuszki miałam, więc cichą nadzieje,
że może i w tym roku się pojawią, ale pierwszymi amatorami czarnych kiści
jeszcze w październiku zostały mazurki.
I dopiero pod koniec stycznia wśród ligustrowych gałązek pojawiły się dwie urocze gilowe samiczki.
Bez pośpiechu, pośród stojących
na straży, bardziej płochliwych mazurków wybierały najbardziej dojrzałe czarne
kulki.
i jak widać, nie żałował, że dał się dziewczynom namówić na wizytę w żywopłotowej restauracji.
Takim ilościom ligustra z pewnością nie dadzą rady ani trzy gile ani trzydzieści mazurków, więc gdyby wracające na północ jemiołuszki zechciały po drodze wpaść do mnie na kilka dni to zapraszam.
jeszcze w październiku zostały mazurki.
I dopiero pod koniec stycznia wśród ligustrowych gałązek pojawiły się dwie urocze gilowe samiczki.
Owoce ligustra są dla ludzi trujące, a dla ptaków? Ptaki po prostu robią
to jak należy, przepuszczają je przez szerokie, mocne dzioby wyłuskując to co im najbardziej smakuje. Zadowolone z obfitości pokarmu giluszki gawędził sobie cichutko o tym, że całe
szczęście, że jest ten żywopłot, bo owoce jarzębin dawno zostały zjedzone, a pączki
wierzbowe jeszcze takie malutkie. Od czasu do czasu przelatywały na rosnące za
drogą stare modrzewie by urozmaicić jedzenie ich pączkami i nawoływały. Po czym
wracały, ale ciągle same, samczyków nie było. Wczoraj jednak przy pięknej, choć może trochę
wietrznej pogodzie pojawił się jeden samczyki
i jak widać, nie żałował, że dał się dziewczynom namówić na wizytę w żywopłotowej restauracji.
Takim ilościom ligustra z pewnością nie dadzą rady ani trzy gile ani trzydzieści mazurków, więc gdyby wracające na północ jemiołuszki zechciały po drodze wpaść do mnie na kilka dni to zapraszam.
Jestem pełna podziwu dla gili i Twoich cudownych zdjęć.Te piękne ptaki ,takie kolorystyczne,wprost bajeczne świetnie pozowały do Twych fotek.A u mnie nic specjalnego,sikory,wróble i dzisiaj sójki zawitały,tylko nie zdążyłam im foty strzelić,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Wyjątkowo mało ich w tym roku. Miałam szczęście, że przyleciały i, że akurat było słońce. Sikory i mazurki dyżurują w karmnikach przez cały dzień i sójka też czasem zajrzy. Pozdrawiam!
UsuńNie wiedziałam, że samiczki gila takie inne...
OdpowiedzUsuńMoże mniej wykolorowane, ale ten beżowy brzuszek jest bardzo elegancki. Kruszewicz pisze, że gile bywają tez dwupłciowe, mają jednocześnie cechy męskie i żeńskie i taki ptak jest też w połowie czerwony jak samczyk , a w połowie beżowy jak samiczka. To podobno rzadkość, ale się zdarza.
UsuńOch, jak ja zazdroszczę tych glili.... Co roku z nadzieją na nie czekam i nic:( Jemiołuszki raz wpadły całym stadem, zmłóciły co się dało i poleciały dalej. Za to u mnie pierwszym amatorem, poza mazurkami oczywiście, są kosy :) i co ciekawe, też na poczatku były dwie samiczki, widać odważniejsze ;). Pod oknem w kuchni mam ognik, obok stoi karmnik a za nimi potężny ligustrowy żywopłot. Uwielbiam te ranki, gdy nie musząc sie nigdzie spieszyć siedzę przy stole i patrzę na swoją ptaszarnię :)))
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia :)
No i nauczyłam się czegoś. Dziękuję :)
UsuńRok temu było ich więcej, całe stadko, a w tym tylko trzy. Rzeczywiście kosy i kwiczoły też podjadają, ale im wykładam jabłka i na rajskiej jabłonce maja jabłuszka i kilka głogów w pobliżu Ognika mam tylko jeden krzak i kosy ogołociły go w jeden dzień. Masz rację, na ptasią krzątaninę można patrzeć bez końca, to są cudowne chwile. A na jemiołuszki czeka jeszcze oblepiona jemiołą brzoza. Zwykle w drodze powrotnej zalatują, zobaczymy:)) Bardzo proszę!
UsuńWokol naszego budynku mamy ligustrowy zywoplot, ale gdzie mu tam do takiej obfitosci ptasiej, czasem jakis ptaszek sie pokaze...nie wiedzialam nawet ze to jest ptasi przysmak!A gile sa takie pieknie i slicznie je sportretowalas...ach Warmia!
OdpowiedzUsuńWyobraź sobie, że na 16 lat mieszkania drugi raz przyleciały pod dom, pierwszej zimy na nasiona krwawnika i w tym roku na ligustr. Zwykle kręciły się w pobliżu, ale pod domem nie. Dziękuję, także w imieniu Warmii.
UsuńJemiołuszki też były u mnie w tym roku, pierwszy raz. A jeszcze nigdy wcześniej ich nie widziałam! Stado jednak pojawiło się tylko przelotem. Zazdroszczę, że kiedyś mogłaś je obserwować koło swojego domu. Przepiękna sesja!
OdpowiedzUsuńOne u mnie także są tylko przelotem, w tym roku podczas poprzednich mrozów były w okolicy Barczewa na osiedlu gdzie było dużo jarzębiny, ale tylko przez trzy dni. Są przepiękne i obserwowanie ich to duża przyjemność. Jest początek lutego, jeszcze wszystko się może zdarzyć. Dziękuję!
UsuńW Olsztynie już wszystko objedzone, więc o jemiołuszkach muszę zapomnieć, a szkoda bardzo. Fajne te gile:) Kiedy zaczynałem obserwować ptaki, odkryłem nowy gatunek. Niestety okazało się, że ... to właśnie samiczka gila:))) A już widziałem się w encyklopediach!
OdpowiedzUsuńNajgorsze jest to, że przylecą tylko na chwilę i z reguły ją przegapiam, ale mam nadzieje, bo jak by nie patrzeć jestem na trasie ich przelotu. Ech te emocje odkrywcze, też mam w pamięci ptaki które zobaczyłam i nie pasowały do żadnego opisu w książkach, a potem się okazało, że wyobraźnia wszystko przekręciła i, że to były dziwonie.
UsuńPiękne gile! A jemiołuszek w tym roku nie widziałam niestety - w przeciwieństwie do poprzedniego. Pozdrawiam:)!
OdpowiedzUsuńDziękuję! U mnie jemiołuszki były rok temu w połowie lutego, wiec mają jeszcze tydzień.
UsuńPrawdziwa restauracja "Pod ligustrem" :) zazdroszczę wizytacji gili :)
OdpowiedzUsuńFakt, restauracja i w dodatku przy mrozach jakie ostatnio nas nawiedzają ma duże wzięcie. Pozdrawiam!
Usuń