wtorek, 12 stycznia 2016

Stało się

Bałam się, że kiedyś to zobaczę i dzisiaj stało się. Jednak, może dlatego, że zobaczyłam go nie jak zabija, ale jak zjada, emocje były znacznie mniejsze. W końcu nie zupełnie, ale ucichły. A dzień zaczął się tak pięknie. Tuż po szóstej na śniadanie przyleciało siedem kosów i stosownie do wczesnej pory i panujących ciemności po cichutku zjadało podmarznięte jabłka.  Po ósmej wyszłam na spacer licząc na zające, lisa, może sarny, ale świat jeszcze spał otulony cieplutkim szalem wczorajszego śniegu. Wokół trwała niepojęta, kojąca zmysły cisza, aż żal było wchodzić do lasu. Nawdychałam się tej ciszy, nasiąkłam nią i wróciłam do domu. Po południu przy karmnikach było bogaciej niż zwykle. Dostępne do tej pory zapasy w ściółce leśnej zostały przysypane, a jeść trzeba. Uwijało się to całe ptasie bractwo jak w ukropie, szczęśliwe pszenicą, słonecznikiem, kukurydzą, jabłkami, lnem, kokosem i nie pamiętam, czym jeszcze. Prym wiodły oczywiście sikory, trznadle i mazurki, ale przyleciał też, jak co roku o tej porze pan zięba, przyleciały młode i stare dzwońce, na mgnienie oka pojawił się dzięcioł, z głośnym terkotem rozpychały się grubodzioby, jeden na aronii a drugi na rajskiej jabłonce. Obu na dziobach zostały dowody zbrodni. 










Kiedy weszłam do domu, jak zwykle spojrzałam przez okno, czy ptaki już wróciły do jedzenia i kto tam jeszcze przyleciał i wtedy zobaczyłam jakiś dziwny bałagan pod krzakiem pigwy. Pomyślałam, że sójka czegoś szuka. Spojrzałam przez lornetkę i okazało się, że to krogulec. 


Przylatywał od kiedy zaczęłam dokarmiać ptaki, zwykle pod wieczór. 




Zdarzyło się też kilka wizyt w ciągu dnia. 



Jeśli ptaki uciekły siadał zdumiony, a może zły, albo krążył wokół domu i czekał. Tym razem pewnie też tak było. Zaatakował jak tylko weszłam do domu. Dlaczego nie odleciał ze zdobyczą w jakieś spokojniejsze miejsce, nie wiem. To była bogatka, oskubał ją i zjadł do ostatniej kosteczki, została tylko garstka piór. 



No, może nie do ostatniej, bo gdy kończył nadleciała sroka i zamierzała się przyłączyć, ale krogulec odparował atak i odleciał z tym co zostało. 


Nie mogą go winić , że zabił i zjadł by przeżyć, ale sikory żal, może to ta sama, co znowu usiadła mi dziś na obiektywie i zaglądała w oczy. Tak trudno zamknąć serce.

24 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Pewnie tak, tylko jak się zdarzaja takie chwile, że sikora przyleci i siądzie na ramieniu, albo jak dzisiaj na obiektywie, taka ufna...

      Usuń
  2. Szkoda bogatki :( Ale takimi prawami rządzi się przyroda. Kiedyś dość często obserwowałam widok upolowanych ptaków, kotka potrafiła mi je na wpół żywe do pokoju przynosić. Odkąd mam koty niewychodzące, ptasie towarzystwo może czuć się bezpiecznie i chyba tak właśnie jest :-).
    Zdjęcia perfekcyjne! Tło, śnieg na gałęziach i kolorystyka ptasich gości - zachwycam się i cały czas mam ochotę sama zająć się takim rodzajem fotografii.
    A jak ładnie mają dzióbki utytłane ;-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie, to wiem, ale w konkretnej sytuacji, to trudne. I tak już znacznie mniej emocjonalnie do tego podchodzę. Cieszę się, że ci się podoba, czytałam u WG, że chcesz kupić dłuższy obiektyw. Jam wcześniej używałam 55-300 i mam kilka naprawdę fajnych fot i, że kilka to wyłącznie moja wina, że nie usiedzę w jednym miejscu i, że z ręki zamiast ze statywu. 300mm jest do ogrodu naprawdę wystarczające. Będziesz miała sporo uciechy, nawet chyba na ebayu widziałam ostatni 75-300 Zuiko za godziwą cenę:)) Grubodzioby, to świnki, ale to dlatego, że najbardziej interesują je pestki, a miąższ wypluwają.

      Usuń
    2. Myślę, że z tele bezlusterkowym nawet bez statywu z ręki coś by wyszło, bo taki zestaw niewiele waży. Na razie miałam okazję przez chwilę testować 40-150 kitowy mojej siostry, ale zaraz go zabrała i jedyne co zauważyłam, to to, że jeśli fotografowałabym z okna ptaki, które siedzą na perukowcu, to rozmycie tła jest całkiem ok przy takiej ogniskowej i dość ciemnym szkle.

      Usuń
    3. Pierwsze ptasie foty robiłam Pentaxem 100-300 ze swiatłem 4.8 i wychodziło pięknie rozmyte tło, potem Tokina 400mm 5.8 i też pięknie rozmywał. Popatrz tu: http://www.ebay.co.uk/itm/TOKINA-100-300mm-F5-6-MACRO-1-2-3-ZOOM-LENS-OLYMPUS-FILM-SLR-FIT-PLEASE-READ-/361458859640?hash=item5428a07e78:g:AKEAAOSwHjNV9DtE albo tu: http://www.ebay.co.uk/itm/RMC-Tokina-80-200mm-1-4-5-Olympus-OM-mount-/252003607679?hash=item3aac95e47f:g:ABMAAOSwu4BVh-rV, albo tu http://www.ebay.co.uk/itm/RMC-Tokina-75-150mm-1-3-8-Olympus-OM-mount-/251782327044?hash=item3a9f656b04:g:94UAAOSwg3FUqucF
      Kasa niewielka, a, przynajmniej moja Tokina bardzo ładnie malowała.

      Usuń
    4. Takie przykładowe robione Tokiną 400 są w poście: http://warmiapieknajaksen.blogspot.com/2014/12/noworoczny-keks.html foty szpaka i dudka. Ostrość to moja wina, ale rozmycie to zasługa Tokiny

      Usuń
  3. 400-setka, jak widać, sprawuje się doskonale, podobnie jak karmnik. Świetne te krogulcowe zdjęcia, zwłaszcza to pierwsze-oczaste:)Jak Pani je robi? Z jakiejś czatowni, czy po porostu z okna? PS. Faktycznie grubodziób wygląda o wiele bardziej horrowato, niż krogulec:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To z oczami robiłam 55-300 siedząc w kosodrzewinie, niestety z ręki . Jak już zobaczyłam w domu co mam, mocno pożałowałam, że nie ze statywu, nie widział mnie i siedział w odległości 3m, byłyby atlasówki. To na płocie to 400mm ale z 30 metrów, reszta krogulca przez okno. A drobnicę, siedzę na krzesełku pod przywiązaną na stałe do wiśni zielona moskitierą. Ptaki uciekają na chwilę jak zasiadam i po 15 min. jest komplet. Szkoda tylko, że słońca nie ma, bo z ostrością, kiepsko, niedowidzę :)) Grubodzioba mam jeszcze okropniejsze foty z rozdziawionym dziobem, wyglada naprawdę paskudnie.

      Usuń
  4. Bardzo nie lubie ogladac takich scen, potem mam pretensje do ptakow drapiezcow i no chce ich fotografowac...to samo mam z kotami, nie chce kota w domu, bo widzialam jak poluja na ptaszki, kiedys kot sasiada zlapal najpiekniejszego koliberka w moim ogrodzie andyjskim, komecika dlugosternego, ktorych jest niewiele i sa najprawdziwszym ptasim cudem. Nie moglam mu tej zbrodni przebaczyc..no ale taka jest przyroda.
    To prawda, ze trzeba miec wiele cierpliwosci, kiedy sie fotografuje ptaszki, kiedys widzialam pana, w lasku kabackim, ktory sie ulokowal na dachu tamtejszej kawiarenki, z calym skomplikowanym sprzetem, wycelowal superhiperwielki obiektyw na galaz i czekal!!! nie latal za ptaszkami, tylko czekal, by mu na tej galezi usiadly...do dzis nie moge wyjsc z podziwu...aaaa...na dodatek to bylo w zimie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już tak jest, od poczatku wiedziałam, że przylatuje do mnie na łowy, ale puki nie widziałam, nie było żal, z tych samych powodów nie mam kota, wystarczy, że są po sąsiedzku i właścicielka nie zgadza się na założenie dzwoneczka :( To podobno jest cała sztuka, kiedyś w koszmarnych zaspach polowałam na mysikrólika, latałam z obiektywem jak oszalała i ze zdjęć nic nie wyszło, a kolega mi powiedział, że powinnam była wycelować na czubek gałęzi i czekać, a ja tak lubię chodzić. Ale teraz przy karmnikach trochę jednak siedzę.

      Usuń
  5. No cóż, życie... Choć rozumiem, że smutno i przykro, bo człowiek się przyzwyczaja do swoich ptasich stołowników. A jak jeszcze wyobraźnia zacznie pracować, to żal serce ściska.
    U mnie którejś zimy stołowały się kos i kwiczoł. Ptaki toczyły walki, ale przetrwały aż do wiosny. I pewnego dnia krogulec upolował kwiczoła... Tylko piórka zostały... a ja nad tymi piórkami... Do dziś widzę je przed oczami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorsza jest wyobraźnia, nie chciałam o tym pisać, ale krótko przed moim odejściem, ptaki tak inaczej krzyczały, już to słyszałam, kiedy krogulec próbował polować przy mnie, a teraz zajęta zdjęciami nie zareagowałam, a potem pomyślałam, że wołały o pomoc. Pod krzakiem zostały tylko piórka i malutkie plamki krwi. Szkoda, że musimy jeść, bo gdybyśmy tylko mogli jeść, ale nie koniecznie to by było o wiele łatwiej znielubić krogulca, kruka czy bielika, że robi to dla zabawy.

      Usuń
  6. I ja próbuję sobie zawsze wytłumaczyć, że to naturalne, że złapana została najsłabsza, dzięki temu inne mają większe szanse itd. Ale to przychodzi dopiero po wylaniu litra łez... Potem przypominam sobie ile dobrego robią drapieżniki i tłumaczę sobie i tłumaczę. No cóż, rozumiem, ale serce boli.
    Zdjęcia piękne, duch dzięcioła w moim stylu, świetny. Bardzo mi się podoba również grubodziób z upapranym dziobem i krogulec, wszystkie ujęcia, wspaniały ptak.
    Pozdrawiam, Kasia z Olsztyna.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję za dobre słowo. Dzisiaj nie przyleciał, więc był czas, żeby choć trochę zapomnieć o całym zdarzeniu. Jest pięknym drapolem, ale nie chce patrzeć na jego polowanie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Każdy coś jeść musi, a przecież i bogatki to nie są tylko miłe i kochane, niewinne ptaszyny - one też zabijają. Zwłaszcza zimą, kiedy brak białka zwierzęcego, zdarza się że zaatakują innego wróblaka i tak długo walczą i tłuką dziobem, aż zabiją (przy czym niestety trwa to zdecydowanie dłużej, niż szybka śmierć z "rąk" krogulca), a potem zazwyczaj wyjadają tylko mózg, resztę zostawiając. A i podczas obrączkowania ptaków zdarza się, że kiedy bogatka dłuższy czas wisi koło innego ptaka, to skorzysta z okazji... Podobno gdzieś obserwowali stadko sikor, które regularnie odwiedzały noclegowisko nietoperzy, zabijały niektóre sztuki, ale pożywiały się też tylko mózgiem. Myślę że w tym porównaniu krogulec wychodzi zdecydowanie lepiej! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że one też to robią, sama widziałam jak dobrały się, ale do martwego grubodzioba który rozbił się na szybie, tylko nie do mózgu a do piersi. Wiem też, że symbole pokoju, gołębie także gustują w mózgach i w dodatku gołębich. Taka reakcja jest spontaniczna na każdą śmierć, a na śmierć kogoś bliskiego jest silniejsza, a to są moje sikory, chociaż krogulec też jest mój. Takie kobiece psychiczne meandry.

      Usuń
    2. Przepraszam jeśli uraziłam, ja po prostu ze względu na moje studia jestem już chyba za bardzo przyzwyczajona do śmierci.

      Usuń
    3. Absolutnie nie, nic takiego nie napisałaś, zresztą jestem wyjątkowo odporna może dlatego, że wśród znajomych mam bardzo dużo lekwetów, a poza tym myślisz tak samo inaczej nie byłoby posta "Czasem się wstydzę..." Tylko, że tam idzie o ludzi.

      Usuń
  9. Pani Grażyno, piękne zdjęcia, szczególnie podobają mi się 5,6,7,8 oraz 11. Gratuluję i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne kadry, gratulacje :-) Ogląda się z przyjemnością :-) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żałuję, że grubodziób i zięba były trochę nerwowe, ale nie można mieć wszystkiego. Pozdrawiam!

      Usuń