Napisałam w poprzednim poście, że zima to nie jest moja
ulubiona pora roku. A no tak. Najgorsze jest to, że żeby wyjść z domu trzeba
zakładać mnóstwo różnych rzeczy, bo zimno. Chodzić trzeba ostrożnie, bo się
człowiek przewróci. Okulary zaparowują od oddychania i nic nie widać. Czapka
przytępia słuch i nie wiadomo gdzie trzasnęła gałązka i gdzie stuka dzięcioł,
że o zwykłym ptasim wierceniu się nie wspomnę. Ale jak przychodzą takie dni jak
ten dzisiaj to tak się jakoś dzieje, że ubieranie się zajmuje moment, nie
pamiętam o okularach, tylko ta czapka, ale tyle jest w koło do oglądania.
Łąka
posypana diamencikami, lasy nagle jakieś inne, gęste i tyle ich, jakby wcześniej
nie było. Szron usiadł na każdej gałązce, na każdym źdźble trawki, na płocie.
Wszystko takie strojne, takie piękne w tej eleganckiej bieli.
W karmniku królują
sikory, pod karmnikiem mazurki i trznadle pasą się niczym kury.
Czasem któryś
dla odpoczynku i spokojnego trawienia przysiądzie na świerku, popije jedzenie
odrobiną śniegu.
Czasem w odwiedziny przyleci dzwoniec.
Kowalik i dzięciołek
szukają jedzenia na sośnie nad stawem.
A na łące poluje lis.
Piękny dzień
zakończony różowym zmierzchem, więc noc nie będzie zbyt mroźna a jutro, znowu
od rana słońce!
Bo zima jest piękna! I jakie cudne fotografie! Uwielbiam zimowe kadry :-).
OdpowiedzUsuńDziekuję! Rzeczywiście jest piękna, szczególnie na wsi.
UsuńGrażka, a wiesz, że połąwiacze pereł potrafią przebywać pod wodą 4,5 minuty ... bez oddechu. Próbowałaś? Pytam ze względu na te parujące okulary ;)
OdpowiedzUsuńZdjęcia cudne, świetnie napisane. Bardzo lubię czytać Twoje teksty. Są bardzo kobiece i pełne szczerego zachwytu.
4,5 minuty to dla mnie niewyobrażalne. Staram sie oddychać nosem tak jak to powinno sie robić ale w afekcie zapominam o wszystkim i nagle utracona widocznoś powoduje popłoch a niekontrolowane ruchy ucieczkę zwierzyny. -1,5 to nie nieszczęście ale jeśli chodzi o ptaki w plątaninie gałęzi, to istotne. Dzieki Krzysiu!
Usuńtak na serio, to w czasie podchodu zgrzeję się czasem, i gdy podniosę aparat do ócz mych, to wizjer też zaparuje. Jak widzisz coś w przyrodzie zaparować musi, by nie zaparować mogło coś :) Poszukaj jakiegoś preparatu - na 100% jest coś, co wydatnie ogranicza zaparowanie szkieł.
UsuńNo właśnie, twarz nakremowana na mróz ciagle zostawia mi placek na ekranie, rosę z lewej strony aparatu i zamglony wizjer, ale wizjer tylko czasem. Noszę ze sobą te delikatne ściereczki, ale zanim sie wytrze to już po ptakach.
UsuńPiękne zdjęcia - biel ma swój urok, szczególnie w tak dużych rozmiarach - do tego te odbijające słońce kryształki - cudnie ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Rzeczywiście jest pięknie.
UsuńHa, noc chyba jednak była mroźna ;-)
OdpowiedzUsuńMaruńskie Łąki to bez wątpienia jeden z piękniejszych zakątków Warmii. W każdej porze roku. Jestem zauroczona tym miejscem i zostaje mi tylko Pani zazdrościć :-)
Ja wybrałam się dziś na spacer do miasta. Oczywiście, w połowie wędrówki słońce schowało się za chmurami - co za złośliwa gwiazda! Próbowałam sfotografować mazurki pod wielkim karmnikiem pełnym ziaren słonecznika, który jakaś dobra dusza powiesiła w krzewach na ulicy Głowackiego. Ale musiałabym się wczołgać pod krzak i się powstrzymałam. Ktoś mógłby zadzwonić po pogotowie psychiatryczne. A w plenerze mogłabym to zrobić bezkarnie. Niestety, Mąż dziś w pracy, a ja sama raczej rzadko wyruszam w haszcze.
Ha, psia kostka, była! Na icm.edu.pl pokazywali ten dołek temperaturowy, ale najpierw poszło na -10 potem urosło -8 więcale myślałam, że sie omsknie. A tu niespodzianka. A po południu sikory były tak niecierpliwe, że prawie z ręki jadły. Wiedziały co się święci:-) I rzeczywiście taki mroźny i piękny poranek a zaraz potem chmury.
UsuńTo naprawdę piękne okolice. Oniemiałam kiedy je pierwszy raz zobaczyłam i ten zachwyt trwa do dziś, ciągle widzę coś nowego:-)