Kiedy w sierpniu tego roku „przykleiliśmy” do stajni przybudówkę
na siano i jak w starych stodołach zostawiliśmy niewielki otwór w desce by
ptaki mogły się tam zimą schronić to kowalik wypróbował go już pierwszej nocy. Pewnie
sprawdził czy użyte do budowy drewno było zdrowe. Spotykam go na rosnących nad
stawem dębach, w starodrzewiu za pastwiskiem albo nad bagienkiem za drogą.
Nieustannie przemieszcza się w górę lub w dół wyjadając napotkane owady, larwy,
pająki. Ma długie ostre pazurki, dzięki którym może chodzić nawet po mokrym
gładkim pniu. Jeśli coś go zaniepokoi nieruchomieje na chwilę, spogląda to w
jedną to w drugą stronę i albo odlatuje albo wraca do jedzenia.
Jego charakterystyczne
siit, siit, słychać przez cały rok, ale zobaczyć go najłatwiej późną jesienią i
zimą, kiedy bezceremonialnie wpada do karmnika płosząc sikory. Obserwowałam go wczoraj
przez dłuższy czas i zauważyłam, że jęczmień podjadał na miejscu a orzechy i
słonecznik wolał na wynos.
Czasem większe ziarna słonecznika wynosił na
zewnątrz, wciskał w szparę w pniu, rozbijał je dziobem i dopiero zjadał.
Od
czasu do czasu skubał też słoninę. Ale takie spokojne jedzenie w karmniku lub
tuż obok odbywało się, co trzy, cztery loty a normalnie wpadał na chwilkę,
chwytał ziarno i odlatywał to na sosnę, to na dęba.
Właściwie za każdym razem
odlatywał na inne drzewo. Pomyślałam, że jest strasznie żarłoczny i, że denerwuję
go pstrykaniem, więc odlatuje, aby zjeść w spokoju. A tu (po przeczytaniu w
literaturze fachowej) okazuje się, że robił sobie zapasy na trudne czasy chowając
część ziarenek pod korą. Pewnie je potem odnajduje, bo nie zauważyłam by na którymś
z okolicznych drzew skiełkował jęczmień czy słonecznik. Zeszłej wiosny
widziałam kowalika jak wylatywał z malutkiego otworu w drzewie, siadał kawałek
dalej w poszyciu, po chwili wracał i coś majstrował przy wejściu. Latał tak
szybko, że zdjęcia nie nadają się do pokazania. Potem wyczytałam, że gniazdując
w dziuplach lub budkach lęgowych potrafi zamurować gliną otwór wejściowy tak by
był on dopasowany do jego wielkości. Mam nadzieję, że zechce wiosną zasiedlić
moją szpaczą budkę i obronić ją przed wiewiórką. Pelerynkę ma wprawdzie
niebieską, ale z czarną opaską na oczach wygląda jak Zorro, porusza się szybko
jak Zorro, może i niechcący, ale wspomaga zapasami ubogie zimą sikory, więc
także jak Zorro i dziób ma długi i ostry jak … Scyzorro. Ma szansę.
Hm. Gdyby go trochę podkolorować, to wyszedłby taki nadrzewny zimorodek :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się! Krótki ogon, rudy brzuszek, długi dziób. Tylko te kolory.
UsuńKowalik to ciekawy ptaszek, trochę inny niż wszystkie. Głośno woła wśród gałęzi, ale często też go wypatrzę, jak szura po korze. No i to jego podróżowanie z głową w dól ;-)
OdpowiedzUsuńW mieście go nie ma, do karmnika nie zagląda. Karmnik tegoroczny opanowały wróble i nawet zadziorne sikory im ustępują i korzystają tylko ze słoninki.
U mnie mazurki z sikorami raczej zgodnie, kowalik solo, trznadle i dzwońce były tylko raz, sójki i sroki wszystkich płoszą. Tylko coś grubodziobów nie widać, a w ubiegłym roku były
UsuńU mnie też żadnego grubodzioba - może jeszcze za ciepło...
UsuńSprawdziłam w "magazynie", pojawiły się dopiero w styczniu kiedy już było sporo śniegu i zimno, ale za to w sobotę była zięba a wczoraj w południe przelatywała czapla.
Usuńno wiesz Grażynko, są wsie, które maja kowala, są takie, które mają ... kowalika. Chciałby się rzec jaka wieś taki kowal :)))
OdpowiedzUsuńAle ja wybieram tą z kowalikiem oczywiście!
Co rusz to piękniejsze te Twoje zdjęcia!
Kiedyś w Marunach była kuźnia, niewielka drewniana z podmurówką i piękną ciesielką co było widać jeszcze parę lat temu mimo, że to już była ruina. Pewnego dnia zniknęła. Ktoś kupił ten kawałek ziemi i ją rozebrał. Kowal który w niej pracował mieszkał w gospodarstwie od mojej południowej strony. Zmarł w 1945r.Na zboczu między wsią a moją ziemią jest jego grób. Taki los, kowala nie ma za to kowaliki są :-)
UsuńKiedy już mi się wydaje, że umiem robić zdjęcia zawsze coś wyjdzie. Dzień krótki, słońca nie ma, wieje więc nie ma kiedy ćwiczyć. Już prawie wiem kiedy czym kręcić, ale podobno nowe szkło do ptaków konieczne. I w dodatku ta obróbka. W malutkim Olympusie 800 zdjęcia miały piękne kolory, ostre były, że było widać łuski na skrzydłach motyla nawet zdjęcia ryb w stawie były ostre, tyle miał funkcji. Tylko, że ptaki nie pozwalają do siebie tak blisko podejść więc zmiana była konieczna, a poniewaz stary Pentax miał mało pixeli więc kolejna zmiana. Nauczę się.
Tu piękne ptasie zdjęcia, u Krzysztofa i Wojciecha kolejne piękne i cały czas się zastanawiam, czy by w jakieś dłuższe szkiełko nie zainwestować... Kusicie, a tu jeszcze tyle innych planów sprzętowych przede mną.
OdpowiedzUsuńJakim obiektywem robione? Zastanawiam się, czy dość ciemny Zuiko 40-150 na najdłuższej ogniskowej rozmyłby mi wystarczająco tło za ptakami.
Też mam plany sprzętowe. Zmieniłam aparat a szkła zostały stare. Te zdjecia to Pentax 100-300 z zepsutym AF, światło 4.7 czyli ciemny, ale dobrze ostrzy. Jednak do wiercących się ptaków szybki AF jest bardzo przydatny. Mam kilka zdjęć na których jest piękny bokeh przy ogniskowej 250.
UsuńW Olympusach AF jest celny i szybki, więc o to się nie martwię, tylko właśnie nie wiem, czy jednak z rozmyciem tła da radę na tyle, żeby poważniej pomyśleć o zakupie.
UsuńPrawda jest taka, że wszystkie ptaki fotografuję emocjonalnie, zależy mi tylko na tym by zrobić zdjęcie a bokeh był ustawiany szukałam pierwszego planu i tła, odległości i światła. I to wszystko i tak intuicyjnie. Chciałabym wiedzieć o fotografowaniu chociaż małą cząstkę tego co Ty. Zaglądam na stronę optyczne.pl i zobacz co tam napisali użytkownicy Zuiko 40-150: http://www.optyczne.pl/136-Olympus_Zuiko_Digital_40-150_mm_f_3.5-4.5_EZ-specyfikacja_obiektywu.html
UsuńDzięki za adres stronki :-). Co prawda, nie o ten Zuiko mi chodzi, bo ja focę w micro 4/3, ale znalazłam już ten do bezlusterkowców :-). Na początku roku będę jakieś nowe szkiełka kupować i teraz czytam, szukam i myślę, w jakiej kolejności się decydować.
UsuńFotografowanie ptaków daje dużo przyjemności. W głębi duszy wszyscy jesteśmy ciekawskimi dziećmi i chcielibyśmy oglądać je, jak mawia Krzysztof, z najbliższego bliska, a do tego jest jednak potrzebny trochę dłuższy obiektyw, kup nie będziesz żałować. Ja też siedzę i myślę i przeglądam i szukam złotego środka i to chyba jednak będzie Pentax 55-300.
UsuńPiąte zdjęcie idealnie ukazuje stwierdzenie że "wróbelek" na gałęzi siedzi a nie kuca bo w przeciwnym razie by mu nóżki dyndały - piękne słowo pisane i ujęcia - pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i miły komentarz. Myślę, że one w ten sposób ogrzewaja sobie nóżki. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńWdzięczny z niego obiekt do fotografowania, spokojny i chętnie pozuje, trzeba mieć tylko szczęście na bliskie z nim spotkanie :-)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka
To prawda, łatwo się oswoił z moją obecnością mając karmnik pełen słonecznika i orzeszków.
UsuńOsobiście bardzo lubię kowalika. Wierny partner moich wycieczek do lasu:) Życzę Wesołych Świąt:) Pozdrawiam i zapraszam:)
OdpowiedzUsuńJa też lubię kowaliki, ale te leśne są bardziej płochliwe. Pozdrawiam i Wesołych Świąt!
Usuń