Nasza pierwsza zima w Marunach była śnieżna. Po zachodniej
stronie domu z półmetrowych zasp wystawały suche baldachy krwawnika i to one
zwabiły gile. Uczepiły sie łodyżek niczym dwa malutkie czerwone jabłuszka i
cichutko wymieniając uwagi, zapewne o smaku potrawy posilały się. Przez kolejne
lata widywałam je w zaroślach wokół studni. Jednak takie prawdziwe spotkanie
odbyło się dwa lata temu w styczniu. Na spacerze, w starodrzewiu nad Maruńskimi Łąkami
usłyszałam znajomy głos i zobaczyłam ją.
Nawoływała co chwila jednak, nikt się nie pojawił. Gile nie
lubią samotności, już w pierwszym roku życia dobierają się w pary, więc pomyślałam,
że w pobliżu musi być ich jeszcze kilka i rzeczywiście odkryłam liczące
kilkanaście sztuk stadko na łące Marii.
W lutym, tuż przed wschodem słońca zaczęły przylatywać na rosnące
koło studni stare wierzby, siadały wysoko w gałęziach i czekały na pierwsze
promienie.
Im wyżej było słońce tym żywiej zaczynały ze sobą gawędzić. Potem
przelatywały na kolejną wierzbę i na kolejną, ale nie wszystkie. Na pierwszym
drzewie zawsze najdłużej zostawała samiczka i ona, jako ostatnia leciała na
nowe żerowisko. Gdzie ostatecznie
leciały, przez dobry miesiąc było tajemnicą. Dopiero w marcu przy pięknej
słonecznej pogodzie usłyszałam ich jakby bardziej radosne nawoływanie. Stadko
siedziało w modrzewiach i pałaszowało młode pączki wyczyniając przy tym nieprawdopodobne wygibasy.
Były takie zadowolone, że
pozwoliły podejść całkiem blisko problem był w tym, że najchętniej siadały
niemal nad głową i dlatego najwięcej zdjęć przedstawia ich brzuszki. W tym roku
wiosną zobaczyłam, dlaczego tak lubią wierzby.
Siedząca na gałązce samiczka
grubaśnym dziobem ściągała kwiaty z wierzbowych kotek i widać było, że bardzo
jej smakują.
Gile zjadając młode pączki drzew owocowych wyręczają mnie z konieczności
usuwania nadmiaru zawiązków, ( jeśli ktoś ma drzewa owocowe wie, co to znaczy) zjadają
też pająki i pajęczaki a więc i kleszcze a za to, ja je kocham, kochają je moje psy, konie,
sarny, jelenie, i wszystkie inne stworzenia które te wredne kleszcze wykorzystują.
Obserwując gile mam wrażenie, że żyją ponad strachem, swoim powolnym statecznym
trochę tajemniczym życiem. Te czarne futrzane czapy, te czerwone kurteczki. Brytyjska?,
nie Warmińska Ptasia Gwardia Królewska.
bajeczne ptaszki dodające niesamowitego kolorytu w niezbyt kolorowych porach roku :) świetne foty, jak zwykle kapitalnie opisane. Te twoje okolice to kopalnia! Najbardziej jednak zaskoczyło mnie to, że konie i jelenie wykorzystują kleszcze ;) :)))
OdpowiedzUsuńTak myślałam, że już Ty coś znajdziesz. Jestem umordowana próbami z nowym aparatem. Nie umiem się nauczyć, nie wiem dlaczego nie wychodzą piękne zdjęcia, pewnie lada momen dojdę do tego. Z nerwów postanowiłam zająć się czymś innym czyli gilami. Ale on, ten apart ciągle na mnie patrzy i się śmieje. Jelenie jak jelenie ale Franek wykorzystuje kleszcze by mnie zwabić. Przyłazi i wyciąga szyję i mówi, o tu pod kolanem mam kleszcza.
Usuńłeee, masz nowy aparat?!? mów, pochwal się - koniecznie. Co chcesz od tych zdjęć? Jak mogę coś poradzić, to wyłącz gdzie możesz automatykę. Te algorytmy to wieczny kompromis. One są bezmyślne. :)
UsuńPentax K5IIs i do tego Pentax 400 mm ale manual i nie mogę ich ze soba dogadać. Wszystko sprawdzone ISO zredukowane i teraz to już pewnie chodzi o statyw. Kit AF chodzi bez zarzutu, ale co mi po tym przy ptakach.
UsuńPiękne ptaszki na pięknych zdjęciach! :-)
OdpowiedzUsuńJuż kilka razy słyszałam gile tej jesieni, ale nie miałam okazji ich jeszcze zobaczyć. W lesie i na polu są bardziej płochliwe, ale dawno temu, gdy spędzaliśmy lato na wsi, towarzyszyły nam całymi dniami na wyciągnięcie ręki. Żerowały na nasionkach jakiegoś krzewu (nie mogę sobie przypomnieć, co to było) i tylko 'pstrykanie' dookoła było słychać, a na głowę sypały się łuski, jak deszcz :-)
Dziekuję! Ja też je słyszę i widuję od miesiaca ale, są jeszcze nieufne. A z tymi łuskami to jest tak, że one zjadaja tylko nasiona np, głogu czy róży a to co my uważamy za najsmaczniejsze, wypluwają.
UsuńLubię gile, zwłaszcza że polskie ptaki kolorami nie rozpieszczają. Dawno, dawno temu znalazłem nawet gilowe gniazdo w żywopłocie rosnącym przy chodniku w Kortowie. Próbowałem robić zdjęcia nieśmiertelnym Zenitem, ale bez większych sukcesów. A nowy sprzęt trzeba oswoić ... jak psa :)
OdpowiedzUsuńPróbowałam wyśledzić gdzie gnizdują ale nie udało mi się, może wiosną?
UsuńA ze sprzętem jest tak, że nowy obiektyw (używka ale Pentax400mm) ze starym K100 robi ładne zdjęcia, a z nowym prawie wszyskie poruszone. Szczurek mówi, że to wina monopoda i, że mam używać statywu.
przy tej ogniskowej powinnaś ostro skrócić czas otwarcia migawki ...
UsuńChyba znalazłam, ustawiłam na Manual i włączyłam "przechwytywanie ostrości" i tak jak piszesz krótki czas migawki. Jutro sprawdzę. Dzięki
UsuńUwielbiam gile, miałeś świetne z nimi spotkanie :) Fajne zdjęcia masz :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję! Mam nadzieję, że uda mi się to jeszcze raz.
Usuń