środa, 24 września 2014

Przedostatni dzień lata

21 września, przedostatni dzień tego lata, budził się otulony gęstymi mgłami. 


Około szóstej zamierzałam wyjść z domu, żeby przed wschodem zdążyć dojść na łąki, gdy usłyszałam huk wystrzału. Ambona stoi jakieś 200 metrów od domu i to w tamtej okolicy strzelano. Takie ich, myśliwych, zbójeckie prawo – 100 metrów od zabudowań. Pomyślałam, że mgła i nie wiem, kto i gdzie poluje, poczekam jeszcze trochę. Ostatnio spotkałam przy tejże ambonie „myśliwego”, który zagadnięty, na co poluje odpowiedział pytaniem na pytanie – a co tu chodzi, bo ja to q-wa pani byle, czego na ścianę nie powieszę. Wyszłam z domu przed siódmą, akurat, gdy od strony ambony, prawem kaduka, z mojej łąki wyjeżdżał samochód. Gdy mnie mijał zobaczyłam przytroczonego z tyłu koziołka. Tak, tak, wiem, że śmierć zagnanej przez psy sarny czy zadziobanego przez orły sarniaka jest dużo gorsza. Ale nic na to nie poradzę. Nienawidzę małych facecików, którzy dla zaspokojenia jakichś cholernych, atawistycznych instynktów biorą karabin do ręki i strzelają do ogłupiałej hormonami zwierzyny. I jeszcze ubierają to we wzniosła gadkę o gospodarce łowieckiej, a kiedy rozmawiają miedzy sobą to, to zupełnie inaczej wygląda. Idąc na łąki życzyłam myśliwemu, który zabił koziołka, by w przyszłym życiu był sarną, jeleniem czy innym stworzeniem, na które się poluje. By czuł strach i ból, jaki sprawił każdemu zabitemu przez siebie zwierzęciu. Na Maruńskich Łąkach panowała cisza, rzec by można żałobna cisza. 



Widoki wschodzącego słońca i pasąca się na mokradle sarna nie łagodziły wewnętrznego dygotu. Na ścieżce przysiadł motyl i rozłożywszy skrzydła czekał na ciepło dające mu energię do życia. 


Do niego przynajmniej nikt nie strzela. Przy rowie zaniepokojony moim widokiem podrygiwał strzyżyk. 




Po chwili moje nadejście skomentowały sójki a potem …, potem spłoszyłam jelenie. Zdążyłam tylko kątem oka zobaczyć stojącego pod wielkim starym bukiem rosłego byka i w tym samym momencie usłyszałam trzask i tętent kopyt uciekającej zwierzyny. Nie było mi żal, że zdjęcia strzyżyka są rozmazane, że nie zrobiłam zdjęcia uciekającym jeleniom. Dobrze, że uciekły i mam nadzieję, że zapamiętały, że tam nie jest bezpiecznie, bo tam można spotkać człowieka. Kiedy wracałam zadzwonił mąż, że nad naszą łąką krążą kruki. A więc to już pewne, zastrzelili koziołka na mojej łące i tam też pozostawili wnętrzności.  Ucztowało na nich ze 30 kruków i nie potrzebnie je wypłoszyłam, bo akurat one mogą bywać na mojej łące, kiedy tylko chcą. 





Po godzinie wszystkie ślady porannego zdarzenia zniknęły, ale spokój nie wrócił. Państwo, pobierając od kół łowieckich opłatę, daje myśliwym prawo wejścia na wszystkie, będące moją własnością łąki i pola z jednym tylko ograniczeniem - strzelać można 100 metrów od zabudowań.  Więc nie pozostaje mi nic innego jak na każdym rogu oraz w środku siedmiohektarowej łąki wybudować altankę. Może bedzie to idiotycznie wygladało, ale za to będzie bezpiecznie. 

8 komentarzy:

  1. Miałem podobne zdarzenie z użytkownikiem ambony, którą ktoś postawił bez pytania na moim polu. Nie ma tam zabudowań, więc chyba wykorzystam Pani pomysł z altankami. PS. Strzyżyk piękny, ale kruczy F-16 zdecydowanie wygrywa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta ambona o której piszę stoi jakieś 20 m poza moją łąką wiec nic nie mogę zrobić ale w Pana przypadku Prawo łowieckie mówi : - " Art. 12. Dzierżawcy i zarządcy obwodów łowieckich mogą, po uzyskaniu zgody właściciela, posiadacza lub zarządcy gruntu, wyznaczać i oznakowywać zakazem wstępu obszary stanowiące ostoje zwierzyny oraz wznosić urządzenia związane z prowadzeniem gospodarki łowieckiej." Dobrze jest w takim przypadku zrobić fotodokumentacje i zawiadomić właściwy Zarządu Okręgu PZŁ, który powinien sprawę rozwiązać. Kruki były niesamowite, nigdy nie widziałam takiej organizacji wśród ptaków. Dwójkowe patrole, straż w czterech narożnikach, loty odstraszajace nad głową, kiedyś, na spokojnie to wszystko opiszę.

      Usuń
    2. No na temat kruków to mogę w nieskończoność:) Nawet nauczyłem się rozumieć niektóre ich komunikaty. To rzeczywiście pasonujący gatunek. Jedno z najinteligentniejszych zwierząt świata. Zawsze w terenie poświęcam im uwagę, staram się coś kolejnego zrozumieć w ich zachowaniu. Są niesamowite. Jutro po południu podjadę do Marun i rozejrzę się po okolicy :)

      Usuń
    3. Gdybym nie była tak przygnębiona tym co się stało pewnie znacznie więcej bym zobaczyła, a tak dopiero po godzinie stania pod sosną zaczęło do mnie docierać jak one są świetnie zorganizowane i, że na powrót stada do jedzenia i więcej zdjęć, poza tymi w locie nie ma szans.

      Usuń
  2. Czemu człowiek to taka paskudna istota jest?
    Ja kiedyś, dawno temu, przygotowywałam do druku czasopismo myśliwskie. Taka praca, tematów się nie wybiera - tematy wybierał szef... I starałam się nawet zrozumieć tych ludzi... Do momentu, gdy przerażony wpadką w tekście, robiący korektę myśliwy, usunął kawałek o zanęcie wyłożonej w pobliżu ambony - no, bo gdyby to się wydało i ukazało w druku...
    Malutki facecik z dużą strzelbą i maciupeńkim mózgiem... Smutno mi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, i oni podobno przechodzą badania psychiatryczne nim dostaną pozwolenie na broń. Ale lekarze też polują.

      Usuń
  3. A kruki wielbię miłością niezrozumiałą - są takie wspaniałe! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja je lubię choć kiedyś na moich oczach zjadły młode skowronki. Przez godzinę obserwowałam jak się informowały gdzie jestem i że jedzenie jeszcze jest i wrzeszczały żebym sobie poszła. Niesamowite to było.

      Usuń