czwartek, 27 marca 2014

Hiszpańska mucha na Warmii

Kiedy na dworze zimno, wietrznie,  z tęsknoty za słońcem i ciepłem przypominają mi się różne historyjki, które zdarzyły się poprzedniej wiosny, poprzedniego lata. Kiedyś wczesną wiosną zauważyłam kręcącego się wokół domu dość dużego czarnego żuka.
 

Chodzą w trawie różne stwory. Ten był inny, dłuższy, grubszy i na tyle duży, że bardzo widoczny. W niedzielę przyjechała rodzina w odwiedziny i siostra ledwo wyszła z samochodu, spytała - a co ci tam łazi koło schodów? Popatrzyłam, no tak, to mój dziwaczny żuk. Zaczęłam szperać w internecie i okazało się, że to oleica , owad rzadki, występujący w Polsce głównie na Warmii i Mazurach. Spotkać tu można dwa gatunki, oleicę krówkę i oleicę fioletową. Jest duża, bo w odwłoku musi pomieścić aż 10 000 jajeczek. Ciekawostką jest, że zdenerwowana wydziela oleistą substancję zawierającą kantarydynę, która z kolei jest afrodyzjakiem znanym  pod nazwą „muchy hiszpańskiej”. Jakiś czas temu odkryto, że ta kantarydyna jest silną trucizną, a ci, którzy jej używali w krótkim czasie stawali się impotentami, więc może i dobrze, że po kilku dniach poszła sobie gdzieś ta oleica i długo jej nie widziałam. Aż pewnej kolejnej wiosny znalazłam na łące nad rzeczką, kępy drobnych, ślicznych, podobnych do kaczeńców kwiatków

i pomyślałam, że jedną małą kępkę przesadzę nad swój staw, tak w ramach ratowania ginących gatunków. Kiedy zabrałam się za kopanie, na okrągłym żywo zielonym listku zobaczyłam moją starą znajomą, oleicę . 

I wówczas zrozumiałam skąd wzięła się tamtej wiosny pod moim domem. Kiedy zamieszkaliśmy na wsi, ziemia wokół domu to był czysty piaseczek i chcąc ją wzbogacić, dosypywałam zebrane na łące krecie kopce pełne pięknego czarnoziemu. Widocznie wtedy przyniosłam oleicę wraz z ziemią z kretowiska i nieświadomie zafundowałam stworzeniu stres. Mam nadzieję, że gdy wschodni wiatr przywiał zapach jej macierzystej, wilgotnej łąki, pomaszerowała do domu. Pomaszerowała, bo nie umie latać. Cały czas mnie ciekawiło dlaczego aż tyle jajeczek. Okazało się, że wykluta z jaja larwa, by przeżyć usadawia się na kwiatku, czeka aż przyleci pszczoła by go zapylić, przyczepia się do jej nóżki i w ten sposób dostaje się do ula. Tam potajemnie żywi się pszczelimi jajami, a po przekształceniu w larwę pyłkiem pszczół. Potem są jeszcze kolejne stadia rozwoju ale chodzi o to, że larwa oleicy bardzo rzadko trafia na pszczołę, częściej na inne owady i wówczas ginie. I po to znosi aż 10 tysięcy jajeczek. Dość podobnie zachowuje się larwy niektórych motyli modraszków tylko, że one wykorzystują w ten sposób mrówki. Ale o tym może innym razem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz