Do wiosny, tej kalendarzowej jeszcze ho, ho, a ta zwyczajna,
czyli prawdziwa już od tygodnia nocami i rankami bierze się za bary z zimą, ale za dnia
króluje coraz bardziej niepodzielnie.
Klucze gęsi malują na niebie esy floresy,
a te które wróciły już do domu pasą się na oziminie.
Łabędzie niezwykle czymś zaaferowane przelatują co rano i wieczór z miejsca na
miejsce,
skowronki podśpiewują nad polem,
a żurawie już dobrane w pary żerują
przeszukując łąki, bo pora budowy gniazd i składania jaj zbliża się wielkimi
krokami.
Zakończył się sezon polowań na sarny i coraz częściej na łąkach można zobaczyć
spokojnie pasące się całkiem spore rudle.
Przy domu skończył się czas sikor i
mazurków które zajęły się swoimi tajnymi sprawami, zięby też rzadko zaglądają. Za to na brzozie od rana siedzi paszkot i
wyśpiewuje partię Marii z West side story "I feel pretty",
a w karmniku pod jabłonką rządzą
dzwońce i grubodzioby.
O ile dzwońce są prawie zawsze zgodne i nawzajem
uprzejme o tyle grube czasem mają dzwońcom za złe, że szybciej znalazły większe
lub smaczniejsze ziarno.
Bywa, że z hałasem zakołują nad domem szczygły,
a
ostatnio stadem przysiadły na brzozie makolągwy. Pomyślałam sobie, że to być
może wszystkie dzieci które się u mnie wylęgły odwiedziły swój rodzinny dom i chociaż
wiem, że to nieprawda miło było tak o tym pomyśleć.
Ech, tylko
patrzeć jak przylecą rudziki, muchołówki, śpiewaki i cała reszta wiosennej ptasiej
menażerii. Chyba można powiedzieć, że w tym roku wiosna nastała w lutym, chyba tak?
Wprawdzie wieczorami pohukuje jeszcze zimowo puszczyk, ale wiatr już taki
cieplutki.
Ale masz tych grubodziobów, podziel się:)
OdpowiedzUsuńJa nie wiem jak to jest ale u nas, znaczy w Dziczy nie we Wrocławiu ale to blisko, to klucze latały cały czas, od jesieni do teraz jakby się zdecydować nie mogły, żurawie to samo. Jedynie krzykliwce pojawiły się kiedy napełniono staw.
Taki rok, czasem było i 15 na raz:) Wszystko szaleje, u mnie dzisiaj gęsi latały w każdą stronę, dawno takiego bałaganu nie było. Krzykliwych zazdroszczę, tam gdzie chodzę nie ma ich, może w tym roku coś się uda:)
UsuńA ja Ci zazdroszcze tych grubodziobow, nigdy ich nie widzialam a bardzo urodziwe sa! i to zdjecie z ksiezycem,, i takiej rozmaitosci ptasiej. I zurawi..eeee...wszystkiego Ci zazdroszcze, ja w lasku kabackim fotografuje tylko modraszki, bogatki i mazurki. Taka zwyklosc ptasia, chociaz modraszki to duza przyjemnosc dla oka.
OdpowiedzUsuńZwykle bywały trzy i były dość nieśmiałe, a w tym roku wysyp, to pewnie przez duże ilości słonecznika:)) Na to z księżycem poluję nieustannie i bardzo trudno się wpasować, dzisiaj o wschodzie słońca leciały żurawie, ale zeszły tak nisko, że nic się nie udało, a zwykłość ptasia też jest urocza. Ważne że są, że dzwonią, świergolą i dają się zobaczyć. Pozdrawiam serdecznie!
UsuńPiękne, wiosenne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Łukasz
---
www.lukaszknopfoto.blogspot.com
Miło, że się podobają :)
UsuńCzyli lecą nad Marunami, a nie nad Olsztynem:( Świetne te łabędzie na kursie kolizyjnym z księżycem:)
OdpowiedzUsuńLecą od strony Olsztyna, cały czas, nawet koło 22.00. Może tak być, że mijają Olsztyn od południowo wschodniej strony. Za łabędzie dziękuję, jedna fotka, szkoda, że księżyc była akurat taki wyprostowany:))
Usuńgrubodziobów na ziemi jak żyję nie widziałem za to na najwyższych piętrach najwyższych drzew i owszem :)
OdpowiedzUsuńWiesz jak to u mnie jest:))Wiosną zbierają coś z pastwiska, a zimą wolą słonecznik z ziemi niż z karmnika. Kiedyś pod jabłonką stało szesnaście.
Usuń