„Tej nocy mrok był duszny i od żądzy parny,
I chabry, rozwidnione suchą błyskawicą,
Przedostały się nagle do oczu tej sarny,
Co biegła w las, spłoszona obcą jej źrenicą, —
A one, łeb jej modrząc, mknęły po sarniemu,
I chciwie zaglądały w świat po chabrowemu.”
I chabry, rozwidnione suchą błyskawicą,
Przedostały się nagle do oczu tej sarny,
Co biegła w las, spłoszona obcą jej źrenicą, —
A one, łeb jej modrząc, mknęły po sarniemu,
I chciwie zaglądały w świat po chabrowemu.”
(B.Leśmian Łąka)
Już w lipcowe poranki widywałam na łąkach sarnie pary. Takie
tam wspólne spacery, śniadania czy poobiednie drzemki. Teraz zaczęło się na
dobre. Ona wabi go zapachem i głosem, on z pyszczkiem przy ziemi szuka tego
zapachu i nasłuchuje. Niby jest zajęty jedzeniem, niby obojętny, ale cały czas
zmierza do celu. Kiedy nadchodzi właściwy moment, czyli ów „mrok duszny i od żądzy parny”, prawie nie rozstają się ze sobą. Pędzą po łąkach w szalonym
galopie przerywanym przez nagłe zwroty, udawane ucieczki, zawsze z sygnałem „jak
mnie nie dogonisz, to będę za drugim z brzegu krzaczkiem tarniny”. Ta gwałtowna
faza zalotów odbywa się późnym wieczorem, albo jeszcze przed wschodem słońca. Potem
przychodzi zmęczenie i czas na regeneracje sił. Czasem kolejna porcja amorów
zaczyna się już koło południa. Jednak minionej niedzieli koło południa odbywało
się pławienie w prześlicznych okolicznościach przyrody.
Ona
na górce, zatopiona po uszy w miękkim łanie żyta delikatnie zgryzała co dojrzalsze
kłosy.
On w dolince wylegiwał się po zapewne upojnym poranku.
Dzisiaj wczesnym
rankiem w lucernie spotkałam pana kozła samopas.
Tak to już u nich jest,
wykonał obowiązki małżeńskie, zaraz potem bezszelestnie i bez żalu rozwiódł się,
wpadł do domu na śniadanie, po czym ruszył na poszukiwanie nowej partnerki.
Czy
mu się to udało opowiem innym razem.
Cudowne to futerko wśród kłosów!
OdpowiedzUsuńNajpierw żałowałam, że tylko uszy, a w domu okazało się, że są śliczne:))
UsuńWczoraj wieczorem widziałam dwie sarny. Wybiegły z małego skrawka przestrzeni otwartej, przeskoczyły drogę i skryły się w zaroślach. Niby takie zwyczajne spotkanie, a przecież zawsze nieodmiennie cieszy :).
OdpowiedzUsuńZdjęcia tej pierwszej sarenki są tak cudowne, że chętnie bym je sobie na ścianie powiesiła :). Pozdrawiam.
Kilka dni temu bardzo wczesnym rankiem taka para niemal wpadła na mnie pędząc na oślep, a ja akurat obiektywem wybrałam się na krajobraz:)
UsuńJesli tylko masz ochotę, powiedz które, a prześle Ci rawa. Pozdrawiam!
Świetne te zdjęcia w zbożu. Też się na takie czaiłem, ale kiepsko to wyszło. Niestety czasu coraz mniej, gdyż żniwa są już faktem (przynajmniej wokół rozlewiska). Szkoda, bo pewnie i "nasze" jelenie znikną z pagórów.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Miałam szczęście na 70 ha. Wpadłam na nią przypadkiem czając się na żurawie i wiatr był korzystny. Dobrze, że była blisko, bo zdjęcia z ręki, a to mi raczej nie wychodzi:) U mnie ze żniwami to jeszcze trochę, późno siali.
UsuńTo masz jeszcze trochę czasu:) PS. Polecam porządny monopod!
UsuńMam, ale to pole to paskudna źle zorana glina, krok poza traktorowa koleinę to mordęga, a lekkie 300mm w dziennym świetle uwieszone na szyi jest takie wygodne:))
UsuńTa glina, to coś, co powinno być zakazane! Wiosną wjechaliśmy metr od asfaltu i trzeba było trzech samochodów, żeby wrócić do domu :))
UsuńPóźna orka w mokrej glinie i potężny fiński traktor Valtra momentami blokowała. Taka morenowa uroda Warmii:)
UsuńPiękny ten koziołek - smakosz koniczyny. I ten sarni i koziołkowy łepek w morzu zboża :-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że zdążą bezpiecznie schronić się przed kombajnem.
Dziękuję! Rzeczywiście pięknie to wyglądało. To już dorosłe sarny więc wyniosą się przy pierwszych oznakach koszenia
UsuńOch, młodość ma swoje prawa, ten paniczyk to taki szczylowaty jeszcze, ma czas na poważne związki 😊 Uszy w zbożu pocieszenie, ale jak to musi drapać i kłuć wszędzie!
OdpowiedzUsuńTak sprytnie manewrowała pyszczkiem, że bez mrugnięcia czy grymasu zjadała całe kłosy, a poza tym poniżej kłosów żadna mucha się nie zapędzi, wiec oboje byli szczęśliwi :)
UsuńNo co Ci będę pisał - cudo! I zdjęcia i okoliczności i temat! To ta pora. Ja już wprawdzie uganiam się za bykami ale to póki co pora na koziołki. :) BRAWOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO
OdpowiedzUsuńWyszedł sobie rano na spacer i nie zauważał mnie... bo stałam tuż za metrowym dębem, chyba im się to jakoś rozpływ:) Dzięki, na dłuższy czas czuję się sarnio spełniona :))
Usuńnie ukrywam, że ja po mojej sesji ze złotym kozłem też :) Powodzenia na rykowisku!
UsuńPiękny był ten Twój kozioł, złota godzina jest nie do przebicia, ale ja w tym roku mam jakąś dziwną niechęć do wczesnego wstawania. Może do rykowiska przejdzie:))
UsuńZdjęcia nieziemskie. Piękny poranek. Masz talent do robienia zdjęć. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, to wiele rzeczy które złożyły się na przypadek tego spotkania i udało się je udokumentować:))
UsuńŚwietne ujęcia! Przepiękna ta sarenka w zbożu :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńŚłicznośći. To chyba jakieś młode stworzonko w tych kłosach.
OdpowiedzUsuńOne długo młodo wyglądają, a ze była już sama, więc dorosła:))
UsuńŚwietne zdjęcia i interesująca historia. Nie wiedziała, że te kozły tak wariują przed świtem, ale w sumie, to się nie dziwię, że takie to szaleństwo... przecież w takich sarnich oczach trudno się nie zakochać:)! Ciekawa jestem jaka będzie dalsza część tej historii... Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Tak te oczy są niezwykłe, łanie takich nie mają:))
UsuńMasz talent do robienia zdjec ale tez wielki talent do opisania tego co widzisz, piekny tekst, tak piekny jak piekne sa zdjecia i okolica gdzie zdjecia robilas. Cudo po prostu!
OdpowiedzUsuńDziękuję Grażynko!
UsuńWydawało mi się, że pisałam tu komentarz... może mi się tylko wydawało. Ale tak czy inaczej to takie spotkania w łanie to ja rozumiem. Świetnie wyglądają. A ten młodzik na początku to chyba jeszcze faktycznie młodzik, nie?
OdpowiedzUsuń:)) Pozdrawiam!
UsuńJuz sie niepokoje..cos u Ciebie cicho!
OdpowiedzUsuńSkoro opublikowalas to jestes!
UsuńTak wygląda kiedy się zagląda po roku do nieopublikowanych komentarzy. Pozdrawiam ciepło:))
UsuńPani Grażynko, prosimy chociaż o jakiś znak...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:))
UsuńJa też się martwię, cicho tutaj i cicho na FB. Oby nic złego, oby tylko jakieś inne zajęcia. Daj znać kochana czy może czegoś Ci trzeba.
OdpowiedzUsuńGdzie w tym wszystkim Bóg? Gdzie skromność, gdzie pokora? Komu i za ile srebrników sprzedaliście świętą wiarę w Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego dla Waszego i mojego odkupienia? Po to, abyśmy mogli żyć i dostać się przed tron Boga Żywego? Co po śmierci? Co dasz Bogu, co Mu ofiarujesz? Co z duszą? Ratuj siebie i swoją rodzinę, Spowiedź, Komunia Święta, modlitwa, to wielkie źródła łask.
OdpowiedzUsuńTe Twoje zdjęcia są naprawdę wyjątkowe.Sarna w łanie zbóż,super.Tak się zastanawiam,czemu nie uciekała,może w tym zbożu ukrywała swoje maleństwo,pozdrawiam gorąco Ciebie,brakuje nam Twoich wpisów i nowych zdjęć.
OdpowiedzUsuńByła wtedy sama, wiał dość silny wiatr, od niej do mnie, zboże wysokie i to wystarczyło by z ręki zrobić kilka fajnych zdjęć:))
UsuńWarmia jest piękna ! Wiem bo mieszkam w jej granicach :) Piękne zdjęcia - sama natura :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Łukasz
Dziękuję i także pozdrawiam.
Usuń.
OdpowiedzUsuńŚwietna historia i fajne zdjęcia ! :) Pozdrawiam, Łukasz
OdpowiedzUsuńI love the trails that they leave in the cornfield. Really amazing photos that you were able to capture, so vivid and clear. Thanks for the share, hope you had a fantastic weekend. Keep up the posts.
OdpowiedzUsuńWorld of Animals
The wind was blowing in the right direction and it succeeded. I am pleased to.
Usuń