To stara historia z końca września, tego ranka panowało
niezwykłe poruszenie wśród ptaków na sośnie rosnącej przy starej piwnicy.
Zobaczyłam sójkę, która sfrunęła z sosnowej gałęzi i zanurkowała w wysokich
trawach i zaraz pomyślałam, że chyba mi się zdawało, bo to coś w trawach nazbyt
odważnie przemieszczało się w moja stronę. Najpierw zobaczyłam futro, a po
chwili z gęstwy traw zsunął się w sosnowe belki i wychylił głowę tchórz.
Już
wcześniej widziałam jego tropy na piasku i dość charakterystyczne odchody. Zniknięcie
czerwonych karasi ze stawu to też pewnie jego robota. Tchórz to nocny marek, ma
niezwykle urozmaiconą dietę, łowi żaby, myszy, ryby, wybiera z gniazd pisklęta,
a kiedy trzeba nie pogardzi owocami. To musiała być dla niego głodna noc, może
wszedł mu w drogę, kot, pies, może kuny, które miały gniazdo w stodole sąsiada,
a może po prostu miał ochotę na jaszczurkę. Wyszedł na polowanie dopiero o 7.30
zamiast, jak to tchórze maja w zwyczaju spać w jakiejś przytulnej norce. Patrzył
na mnie najpierw zdumiony, a po chwili zmrużył lekko oczy jakby chciał
wyostrzyć obraz.
Ja też starałam się wyostrzyć, jak widać nie udało mi się.
Ruszył w moją stronę, miałam wrażenie, że się mnie wcale nie boi, że za chwilę
podejdzie i otrze się jak kot o nogi. Nie dałam rady, bezwiednie wyrwało mi się
- no, co ty?
Schował się za belki, ale tylko na moment, znowu wychylił
głowę i przyglądał mi się przenikliwie,
po czym postanowił podejść jeszcze
bliżej
i wtedy mi się przypomniało, że tchórz, kiedy się przestraszy, ratuje
się podobnie jak skunks, strzelając w obiekt cuchnącą substancją. Dwa, metry to
żadna odległość, więc przyznaję, że z duszą na ramieniu wrzasnęłam
-, jeśli ci się zdaje, że mam w kieszeni jaszczurkę to się
mylisz.
Nie doczekał końca zdania, zniknął, ale najważniejsze, że
nie strzelił. Jest takie dziwadełko na Fb pod tytułem „kliknij na
obrazek a dowiesz się, jakie zwierze w tobie tkwi”, właśnie się dowiedziałam,
że tkwi we mnie pantera. Chyba tkwi od miesiąca bo pierwszy raz w życiu zobaczyłam tchórza i zamiast zrobić mu setkę zdjęć, zrobiłam dziesięć, taka we wrześniu była we mnie pantera.
Fajne zdjęcia, gratuluję kadrów...i tego, że Pani nie stchórzyła od razu:)! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję! Zawsze tak jest jak coś spotykam pierwszy raz, zamiast sprawdzić ustawienia i robić zdjęcia gapiłam się, a drugiej szansy na razie nie było. A tchórz mnie obleciał dopiero, jak sobie uświadomiłam co do mnie lezie. Pozdrawiam!
UsuńTakie ciekawskie zwierzątko z niego z niego! Nie wiedziałam o jego sposobie obrony :)
OdpowiedzUsuńByłam normalnie ubrana, żadnej siatki maskujacej, a on zachowywał sie tak jakby pierwszy raz zobaczył człowieka. Nie wiem jak blisko by podszedł, gdybym dała radę wystać, ale nie dałam. Pozdrawiam!
UsuńChyba jednak był pokojowo nastawiony, a chciał podejść bliżej, bo krótkowidz ;-)
OdpowiedzUsuńTeż mi sie tak najpierw wydawało, ale nigdy nie widziałam, ani spokojnego, ani przestraszonego tchórza, a jak to była poker face to bym się musiała z tydzień szorować i wietrzyć na trzepaku.
UsuńA jaki ma pyszczek, jest sliczny ten tchorzyk! mialas szczescie ze taki byl ufny i dal sie sportretowac...pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńWyszedł zupełnie niespodziewanie i żałując, że zrobiłam tak malo zdjęć, chodziłam tam jeszce przez kilka dni, ale już sie nie pojawił. Dziękuje i pozdrawiam.
Usuńświetna przygoda. Rozmaitość gatunków w pobliżu domostw jest jednak imponująca.
OdpowiedzUsuńDzięki! Szkoda, że te aktywne nocą trudno spotkać przypadkiem w dzień, dziki i sarny chodzą po końskim pastwisku, ale musiałabym siedzieć pół nocy w stajni, żeby je spotkać.
UsuńPrzefotogeniczny gość! Zazdroszczę spotkania, bo na wolności widziałem tchórza tylko raz. PS. Myślę, że FB jednak nie kłamie:)
OdpowiedzUsuńJa też go pewnie więcej nie zobaczę, a że fotogeniczny to fakt.
UsuńPS
Oko mi błysnęło kiedy zobaczyłam, że tkwi we mnie pantera, a Pan-tera bardzo miło mi kadzi Panie Wojtku. Dziękuję!
Ale zdjęcia wyszły fantastyczne !!! Ta mina, ten zaciekawiony wyraz pyszczka ... cudne !!!
OdpowiedzUsuńZ emocji i bliskości mało co widziałam w czasie robienia zdjęć, dopiero w domu zobaczyłam te zmrużone oczy i ciekawość. Dzięki!
UsuńWyborny portrecik, wyborny :). To dziwne, ale pomyślałam od razu, że gdyby ktoś zrobił pluszaka na wzór i podobieństwo, to pierwsza bym kupiła :). Wyjątkowo słodki pyszczek. Fakt o "kadzeniu" w ramach obrony był dla mnie nowy, ot całe życie człowiek się uczy :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Kasia z Olsztyna.
Dziękuję! Rzeczywiście wygląda jak niewinny pluszak, a tu niespodzianka.
Usuń